Dostaję często pytania na temat tego czym się zajmuję, czy jest to związane z moimi studiami i czy po kierunkach, które ukończyłam jest praca. Zawsze się wtedy denerwuję. Nie dlatego, że mi to osobiście jakoś przeszkadza, ale dlatego, że kolejne roczniki wciąż mają wtłaczane do głowy, że studia stanowią wystarczające przygotowanie do zawodu.

Jasne, nigdy nie zostaniesz neurochirurgiem bez medycyny. Nikt nie dopuści Cię do reaktora atomowego, jeśli nie masz stosownego doświadczenia. Podobnie będzie w przypadku konstruowania samolotu. Radca prawny, sędzia, prokurator, adwokat, wszyscy muszą mieć stosowne studia. Ale kim konkretnie chcesz być po polonistyce, filmoznawstwie, politologii, historii, filozofii, socjologii, kulturoznawstwie, europeistyce i innych tego typu kierunkach?

Żeby nie bylo, nikt nie zmusi mnie do stwierdzenia, że to kierunki bezwartościowe i niepotrzebne. Są świetne i na pewno są fascynujące. Uwielbiałam studiowac historie, filmoznawstwo jest bardzo ciekawe. Ale historyk albo filmoznawca to nie jest profesja pierwszej potrzeby. Istnieje pewna ograniczona ilość posad na uczelniach czy w szkołach, zresztą nie każdy to lubi i nie każdy się nadaje. Kolejna pula posad dostępna jest na przyklad w muzeach, różnych innych placówkach edukacyjnych i badawczych czy instytucjach państwowych. Przy czym obawiam sie, że i tutaj same studia nie wystarczą. Absolwentów tych przedmiotów jest na pęczki i trzeba wykazać się sporą determinacją (i mieć sporo szczęścia), żeby zdobyć tego typu posady.

Moje studia oprócz wiedzy na temat przedmiotu nauczyły mnie konkretnego sposobu myślenia, researchu, prezentacji, rozwiązywania problemów, współpracy, kompozycji tekstu, argumentowania, korzystania ze źródel i tak dalej, i tak dalej. Nie mam ekspertyzy neurochirurga, ale też wyobraźcie sobie, że każdy, od premiera po sprzątaczke, jest neurochirurgiem. Określiłabym swoje umiejętności jako ‘miękkie’, lub ‘ogólne’. Nazwijmy podobną mi osobą ‘generalistą’. Mamy też osoby takie jak prawnicy, lekarze, naukowcy, ktorzy są specjalistami i dokładnie wiadomo kim będą dzięki ciężkiej pracy.

A teraz przenieśmy się na średniowieczny dwór.


court
Życie generalisty jest proste jak schemat zatrudnienia i zależności na dworze…

Król lub książę żył sobie w jego centrum jako głowa organizacji. Otaczały go rzesze pogrupowanych w mniejsze wydziały ludzi, od kanclerzy przez rycerzy, lekarzy i muzyków po służących. Wiecie, kto stanowił absolutną elitę takiego dworu? Najbardziej zaufana szlachta. W czym sie specjalizowala? No trochę w wojnie, trochę w docenianiu wybitnych artystów, trochę w doradzaniu władcy, trochę w dyplomacji, cośtam wiedziała o historii i literaturze, wypracowywała sobie etykietę, ustanawiała prawa, zawierała sojusze, tancowała, nosiła modne i drogie ubrania i takie tam inne. Jakbyśmy określili zdolności takiej elity, czy nawet samego władcy? Dobrze sie domyślacie, to byli generaliści. Musieli bardzo ciężko pracować na swoją pozycję, bo dziesiątki osób było gotowych na ich posady. Oczywiście niektórzy dostawali się na dwór tylko i wyłącznie z powodu swojego urodzenia, tak jak niektórym udaje się dostać pracę tylko z powodu ukończenia studiów (czy znajomości, czy jakiegokolwiek innego zrządzenia losu). Ale spektakularne kariery nie budowały sie bez aktywności i pomysłu na siebie.

W tym samym czasie można było trafić na dwór będąc znakomitym lekarzem, pisarzem albo muzykiem. Mając wielki talent i marne pochodzenie. Przy czym z bardzo określonym zestawem umiejętności królewski lekarz na zawsze pozostawał tylko lekarzem. Nie stawał sie jego prawą reką, dowodcą wojska, zaufanym doradcą i tak dalej, i tak dalej. Przynajmniej zazwyczaj nie i przynajmniej niezbyt często w średniowieczu. Pozniej zdarzali się i lekarze, którzy dzięki generalistycznym zdolnościom stawali się tym wszystkim naraz.

Co zatem można robić po historii albo filmoznawstwie? Można być otwartym na różne możliwości człowiekiem, który szybko się uczy, nie straszne mu żadne zadanie, potrafi słuchać, prezentować swoje racje i merytorycznie rozmawiać z innymi. Te kierunki nie dające konkretnego zawodu, te wszystkie studia, powiedzmy, humanistyczne, odnoszę się do rzeczy niematerialnych, trochę abstrakcyjnych, do doswiadczeń, które trudno opisać i sprecyzować.
I to uczy myślenia, patrzenia szerzej, empatii i wartości. Czyli tych elementów, które pozwalają na budowanie dobrych relacji. A to jest bardzo, bardzo ważne w pracy z ludźmi. Nawet ze specjalistami. Potrzebujemy ich, a oni potrzebują nas. Zwłaszcza jeśli wierzyć, że filmy o Stevie Jobsie czy Marku Zuckebergu mówią prawdę…

Po historii albo filmoznawstwie można być kałem albo Kosmosem. Zależy od Ciebie. Ja na przykład pracuję w sprzedaży reklam i eventów w wydawnictwie. Ale jeśli chcesz mnie zatrudnić, to na Twoim dworze mogę być kim zechcesz.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top