Picture of Riennahera

Riennahera

Ludzie z pracy – przyjaciele czy wrogowie?

Wróciłam właśnie z typowej piątkowej wyprawy do pubu. Wyprawy te są dla pracy ważne przynajmniej tak samo ważne co poniedziałkowe spotkania działu, podczas których dzielimy się planami i prognozami na nowy tydzień. Zupełnie inne w charakterze, ale o wiele bardziej użyteczne do ocenienia kto, z kim, kiedy i dlaczego. Bynajmniej nie w kontekście biurowych romansów, ale biurowego układu sił. Biuro ma w sobie więcej z dworu Ludwika XIV niż mogłoby się wydawać…

Znajomości z pracy to fascynująca gałąź relacji społecznych. To ludzie, z którymi spędza się lwią część dnia, więc trzeba nauczyć się ich tolerować. A jeszcze lepiej – lubić. Przy czym ja sama nie mogę pochwalić się sukcesami w podtrzymywaniu tych relacji po zakończeniu pracy w danej firmie. Owszem, jesteśmy znajomymi na facebooku, klikamy lajki pod zdjęciami, ale nie widujemy się. Co z oczu to z serca. Jest w tym jakiś relikt szkolnych relacji i sama często czuję się w pracy jak w gimnazjum czy liceum. Zwłaszcza, że średnia wieku w mojej firmie jest dość niska, a managerowie dzielą się na tych, którzy mogliby być starszymi braćmi (tacy młodzi cool nauczyciele, z którymi trzyma się sztamę) i na tych, którzy od biedy mogliby być rodzicami. Są rzeczy, na które pozwolę sobie z kierownikiem, a na które nie pozwolę sobie z dyrektorem. Ale gdy tych kotów nie ma, myszy harcują…

W każdym razie, wróciłam. Jestem w domu, czekam na dostawę jedzenia. I rozmyślam o tym co dzisiaj zdarzyło się w pijalni. O różnych poziomach rozmowy, na który można pozwalać sobie z różnymi osobami. O tym, że o szefie mogę rozmawiać z L. i D., kiedy W. idzie po następną rundę. O S. możemy rozmawiać wszyscy tylko dlatego, że wybraliśmy się do innego pubu niż pozostałe działy. Czy W., który jest ulubieńcem szefa (według części z nas) naprawdę myśli, że to ja jestem ulubieńcem szefa. I o tym, jak definiujemy “my”, “wy” i “oni”. W jakim stopniu należy wierzyć w to co się słyszy i ile można powiedzieć?

Jak już wspomniałam, wiedza z zakresu historii i kultury dworskiej jest dla mnie nieoceniona w codziennej pracy. Uważam, że nie należy nigdy o nikim mówić otwarcie źle, najlepiej w ogóle nie mówić źle, a obserwacja reakcji środowiska na daną osobę jest znakomitym źródłem wiedzy o tym, co się dzieje w pracy. Przy czym naprawdę szacun, jeśli ktoś jest w stanie zawsze i w każdej sytuacji sprostać tym zasadom. Ja się bardzo staram, ale jestem tylko człowiekiem. Codziennie przynajmniej raz nie daję rady. Sztuka zarządzania samym sobą jest o wiele trudniejsza od sztuki obserwacji.

W tym opanowaniu samych siebie i innych w pracy jest coś strasznie trudnego. Chodzi chyba o znalezienie balansu. Czy ważniejsze jest to co poza pracą, czy to co w pracy? Czy trzeba być przede wszystkim team playerem czy nikomu nie ufać i myśleć tylko o sobie? Czy liczy się to jaki kto jest prywatnie czy zawodowo? Czy lepiej zarabiać dużo czy pracować z ludźmi, których się lubi? W każdej z tych sytuacji odpowiedź zależy od punktu widzenia, danej sytuacji, pogody, nastroju, hormonów, czy jesteśmy głodni i jaki jest dzień miesiąca. Nie ma prostych i jednoznacznych rozwiązań. Miałam szefa, który uważał, że jeśli traktujesz pracę jako miejsce do poznawania przyjaciół, to jesteś smutnym nieudacznikiem. Zabraniał pracownikom wychodzić razem po pracy i zwalniał, gdy dowiedział się o jakichś wspólnych imprezach. Miałam też szefa, który zatrudniał połowę swojej rodziny i nawet kochanki znajdował sobie wśród pracownic. Żadnemu nie zazdroszczę. Do żadnego z nich nie wróciłabym za żadne pieniądze.

Kierownik i koledzy z pracy będą na moim ślubie, bo nie wyobrażam sobie, żeby ich tam nie było. Nie dlatego, że wypada, ale dlatego, że czy tego chcę czy nie chcę Ale nie potrafię powiedzieć, że gdybym za miesiąc zrezygnowała z pracy to czy utrzymywałabym jeszcze z nimi jakiekolwiek kontakt poza znajomością na LinkedIn czy na facebooku. Choć na co dzień rozmawiam z nimi o sprawach bardziej intymnych niż z częścią przyjaciół, potrafią mnie też rozbawić albo zdenerwować jak mało kto. I co dzień wciąż od nowa definiuję komu z nich w jakim stopniu ufam. Bo i co dzień się to zmienia. I myślę sobie, że jeśli pracujesz z domu to omija Cię duża część tych rozterek, na które może i szkoda czasu. Ale też omija Cię tyle zabawy.

A jak Ty odnajdujesz się w pracy? Interakcje ze współpracownikami to radość czy zło konieczne? I który z moich upiornych szefów bardziej do Ciebie przemawia? 😉

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top