Foch objawia się różnie. Tupnięciem, ustami wykrzywionymi w podkówkę, zmarszczeniem brwi, wydęciem warg, wściekłym fuknięciem. Mój świętej pamięci jamnik fukał najlepiej na świecie. Nie ma mistrza focha nad jamniki.
Foch rodzi się tam, gdzie logika jest bezcelowa, jako pełen niewinności, bezwarunkowy sprzeciw na niesprawiedliwość, której doznajemy ze strony wszechświata. Albo blerwy z marketingu, która ukradła mój ulubiony długopis, kiedy dwa dni byłam na zwolnieniu. Dwa dni! Wyobrażasz sobie? 48 godzin, w ciągu których nagle to jest niby ok, żeby podejść do mojego biurka i skubnąć MÓJ ULUBIONY DŁUGOPIS. Blerwa ma co prawda brodę, wąsy, na imię Tom i jest moim dobrym kolegą, niemniej jednak artykuły papiernicze to jest świętość i nie będzie Tom kradł nam żelpena. W oczywisty sposób foch jest ekologiczny, bo bardzo bliski naturze i wprost z niej się wywodzący. Bez skażeń cywilizacyjnych, oparów dobrego wychowania i szkodliwych
Focha staram się stosować z umiarkowaniem jak przekleństwo. Czasem w połączeniu z przekleństwem. Jak w przypadku “this is not my fucking job” i wściekłego wyjścia do toalety w odpowiedzi na wyjątkowo niesprawiedliwy email szefa. Po spuszczeniu wody i poprawieniu włosów łatwiej walczyć z niesprawiedliwym światem niż przedtem.
Foch pozwala naszemu zranionemu wewnętrznemu kurczaczkowi poczuć moralne zwycięstwo mimo sromotnej klęski. Wewnętrznego kurczaczka nie można karmić goryczą porażki. Jeszcze rozboli go brzuszek.
6 thoughts on “W obronie focha”
Foch jest dla mnie totalnie niezrozumiały w chwilach przytomności zmysłów, ale staje się zupełnie logiczny, kiedy się pojawia. Niby znikąd, ale jednak skądś. Znienacka najczęściej wychyla się zza rogu z całym złem wszechświata, który w tym jednym momencie jest przeciw mnie. Foch trochę pomaga, nawet, jeśli jest tylko wewnętrznym sformułowaniem myśli i ciszą wymowną.
Fajny tekst! Bardzo miło i lekko się go czyta. Beż żadnego fuknięcia. 😉
Foch fochem, ale jakie fajne jest to zdjęcie!
Dzieki Tobie troche inaczej spojrzalam na focha, bo on generalnie zle mi sie kojarzy. Nie cierpie, kiedy ktos strzela fochami! A tu okazuje sie, ze dobry foszek nie jest zly! (Zeby nie wyszlo, ze u mnie zawsze wszystko pieknie – ja od czasu do czasu musze ukochac wlasnego Wkurwa. Tez pojawia sie nie wiadomo skad. To pewnie jakis krewny Focha.):-)
Cudowne! Zwłaszcza tekstem z kurczaczkiem mnie przekonałaś!
Bo czasem po prostu trzeba strzelić focha. Pomaga. 😀
Jako jednostka patologicznie bezpośrednia nigdy nie rozumiałam – i nadal nie rozumiem – idei focha. Zwłaszcza, gdy fochant/ka ma lat więcej niż szesnaście. Dorośli ludzie kroją jakiś komiczny teatrzyk, miast wywalić, co im leży na wątrobie. Zdarza mi się z premedytacją ignorować te wapory – i pękać z wewnętrznego śmiechu, widząc zakłopotanie ich nadawców. No bo oni tak się malowniczo nastroszyli, a tu nic.
Wiesz, są tacy ludzie, którym wewnętrzny kurczaczek rozrósł się we wściekłego velociraptora. I zamiast napisać pod Twoim postem na fejsie: „Czuję się obrażona tym, co tu nasmarowałaś” szturchają Cię pasywno-agresywnymi ćwierćsłówkami. Nie mam dla takich jednostek litości. Niech cierpią.