Na świecie jest mnóstwo problemów, które należałoby rozwiązać i jakoś się to nie udaje. To nie jest tekst o głodnych i chorych dzieciach, wojnie ani nierównościach społecznych. To nawet nie tekst o wynajdowaniu leku na raka. Te wszystkie sprawy są oczywiście okropnie ważne i w ogóle, ale głęboko wierzę, że zanim je definitywnie rozwiążemy, możemy zająć się i tymi malutkimi, przyziemnymi problemami pierwszego świata. Jak na przykład gazowane napoje nie zawierające cukru. Niby są ważniejsze rzeczy niż takie napoje, ale to miłe móc rozkoszować się smakiem zbliżonym do Coca Coli bez uszczerbku dla figury, prawda? Tym bardziej, że skoro w Coli nie ma cukru, to można ją dopchać pączkiem i szczęście gwarantowane…Te klimaty. Niby nic, a jednak jakość życia się poprawia.
Od dawien dawna chodzi mi po głowie jedna taka sprawa. Niby człowiek wylądował na Księżycu (chociaż w to akurat ciężko mi uwierzyć, ale niech będzie, że wylądował). Niby jesteśmy w stanie przeszczepiać organy i dokonywać wielu innych medycznych cudów. Niby potrafimy wygenerować cyfrowo nieistniejące światy i w jedną sekundę sprawić, że wiadomość ode mnie przeczyta osoba w Japonii albo Zimbabwe. Dlaczego więc nie potrafimy wyposażyć hoteli w dobre suszarki do włosów?
Już słyszę Twoje westchnienie. Och, to taki drobiazg, któż by o to dbał? Ale czyż nie jest niezwykle przyjemnym wysuszenie świeżo umytych włosów i ułożenie ich tak, że wyglądasz prześlicznie? Czyż życie nie wydaje się od razu lepsze, kiedy jesz śniadanie wyglądając szałowo? Czyż w delegacji nie jesteś większym zwycięzcą (cokolwiek w życiu robisz), gdy nie musisz przejmować się o fryzurę, ponieważ wiesz, że jest świetna? Jeśli to nie jest miłe, to nie wiem co jest. Życie nie zaczyna się i nie kończy na włosach, ale też jest lepsze, gdy wyglądają dobrze. Nie możesz się nie zgodzić.
Za każdym razem nabieram się na ten sam chwyt. Rezerwuję pokój. Sprawdzam kilkukrotnie, czy na jego wyposażeniu jest suszarka. Zawsze jest. Cudownie! Z radości klaszczę w ręce. Moja torba będzie zatem leciutka! W walizce znajdzie się miejsce na whisky czy wino z miejsca podróży! Spakuję się w sam bagaż podręczny! I tak dalej, i tak dalej. Radości nie ma końca. Potem w całej swojej ufności wchodzę do pokoju. Rzucam bagaż na podłogę. Szukam JEJ. Ukochanej, najpotrzebniejszej, najmilszej. I znajduję. Czar pryska. To gorsze uczucie niż gdy zobaczyłam, że na żywo James Norton ma bardzo malutkie łydki. Stoję pośrodku pokoju z suszarką w ręku i już wiem, że podczas tego wyjazdu nie porobię zdjęć. Już wiem, że powiem klientowi, że dzisiaj padało albo napadła mnie lama i wylizała całą głowę. Jeszcze pół biedy, jeśli jest zimno i mogę założyć czapkę. Przynajmniej kilka dni w roku jest jednak ciepło nawet w Wielkiej Brytanii. Wełna średnio się sprawdza w lipcu.
Nie wymagam od razu, żeby hotel zapewniał mi profesjonalny sprzęt. O nie. Moja własna suszarka Toni&Guy kosztuje w internecie jakieś dwadzieścia-trzydzieści funtów i służy mi dzielnie od przynajmniej siedmiu lat. Nie jest to zatem burżujski wydatek, a hotele z pewnością są w stanie negocjować niezwykle okazyjne stawki. Ja rozumiem, że 2000W to jak maluśki odkurzacz, ale na potęgę posępnego czerepu, jeśli kiedykolwiek znajdę hotel, który na wyposażeniu posiada duże suszarki z porządną mocą, polecę go WSZYSTKIM. Będę się nim cieszyć przez następny miesiąc i zdecydowanie zwiększy to prawdopodobieństwo, że do niego wrócę. W przeciwieństwie do tego, kiedy o suszarkę muszę prosić w recepcji i pamięta ona jeszcze czasy świetności Spice Girls. Serio. W hotelu były podobno duchy, ale suszarek w pokojach nie było. Albo wyłączały się po piętnastu sekundach na najwyższym trybie. Albo miały moc podobną, jak gdybym sobie sama dmuchała na włosy.
Ja naprawdę nie chcę wiele. Chcę ładnie wyglądać. Błagam. Niech ktoś wreszcie udowodni mi, że nie istnieje światowy spisek hotelarzy. Królestwo za porządną suszarkę. W tym tygodniu znów jadę w delegację i nie mam nawet żadnej nadziei. Ja spakuję suszarkę. Mam nadzieję, że przyszłe pokolenia czeka lepsze życie. O to będę walczyć.
20 thoughts on “Suszarka do włosów a prawa człowieka i obywatela”
Spisek hotelarzy istnieje,polecam film Grand Budapest Hotel 🙂
Boski tekst! Wydaje mi się, że tylko w Puro spotkałam się z normalnymi suszarkami.
Trafiłaś tym tekstem w moje serducho! Dzień dobry, nazywam się Monika, mam 30 lat i na wszystkie wyjazdy zabieram swoją (całkiem sporą..) suszarkę. Nawet jak jadę na weekend do Mamy. Albo na jednodniowy służbowy wyjazd. Zwiększam bagaż (na wakacje zawsze z rejestrowym) i biorę ją. Po prostu ją zabieram. Mój mąż jeśli zostaje w domu w takie dni to suszy turystyczną O MNIEJSZEJ MOCY. I od dzisiaj już się nie boję powiedzieć tego głośno: tak dla suszarek o większej mocy w hotelach! Uwolnijmy suszarki domowe z domów, pozwólmy im pracować w łazienkach hotelowych, suszyć włosy Beyonce! I czekam na informacje, gdzie mogę pojechać, żeby móc zostawić suszarkę w domu…
W pełni popieram Twoje postulaty!
Tak samo domagam się porządnych mocnych suszarek na pływalniach i w innych podobnych przybytkach!
In plus mogę polecić siłownię w Arkadii – jest kilka mocnych suszarek i prostownica.
No i jeszcze hotel STF Fridhemsplan w Sztokholmie – co prawda suszarkę pożyczałyśmy z recepcji, ale była duża i mocna.
Drodzy bogowie, dziękuję wam, że daliście mi włosy, które nie wymagają suszarki. Jasne, wyglądają lepiej ułożone na szczotce, ale skoro nie daliście mi pięciu rąk i oczu na palcach, żebym mogła to ogarnąć, to akceptuję ten stan rzeczy z pokorą.
Tak sobie myślę, że może to wina facetów? Większość z nich nie używa suszarek, a że na stanowiskach menedżerskich zasiadają zazwyczaj mężczyźni (niestety), to nie wiedzą oni, jak bardzo dobra suszarka zwiększa komfort długowłosego gościa?
Ja nie suszę włosów dla urody, tylko dla ciepła. Jeśli nie panują akurat upały rzędu 35 stopni Celsjusza, to nie lubię schnąć samoistnie. Ani wyjście na zewnątrz ani położenie się do łóżka z mokrą głową jakoś mnie nie bawią.
Ja mam ciepło w mieszkaniu, a myję głowę wieczorem, co drugi dzień, więc idę spać już z suchymi włosami 🙂
Olga mój mąż jest w tym wypadku wyjątkiem, bo to on zawsze jeździ z własną suszarka, nawet na jednodniowe delegacje 😉
Gdyby suszarka mogła mi w czymkolwiek pomóc, zapewne też byłabym tym stanem rzeczy zirytowana. Tak, że empatyzuję – choć ja suszę się samoistnie albo składanym byle czym. Nie warto się starać. A pogniecione ręcznikiem strąki kiełznam spinką-szczęką (modną dwadzieścia lat temu, ale moje ręce nie są z kauczuku, więc I cannot into this whole new-fangled-french-braidy thing).Jedyne, co w moich włosach imponującego to kolor. 🙂
Czytając ten tekst i komentarze jestem serio zaskoczona – sama suszarkę używam raz na ruski rok, kiedy idę na basen w zimie i wiem, że jak wyjdę z mokrymi włosami to zamienią mi się w sople. W domu nawet nie posiadam i nie sądziłam, że suszarki są tak pożadanymi obiektami 😀
A już myślałam, że jestem jedyna na świecie, zawstydziłam się i poszłam 😀 W moim świecie suszarka jest to wyłącznie narzędzie mordu wrzucane do wanny lub basenu…
To jest jak bezglutenowe ciasto w kawiarni, które zawsze ale to zawsze ma w składzie czekoladę lub twaróg…
Why?! Czy oni nie wiedzą, że obok glutenu czekolada i nabiał są największymi alergenami?
Zgadzam się w całej rozciągłości. Te hotelowe sprawiają że moje włosy są częściowo nadal mokre a częściowo przesuszone
Używałam suszarki w hotelu Das Seidl w Niemczech i była całkiem całkiem, w Polsce nie pamiętam…
Jako ze pracuje w hotelu to moge powiedziec czemu mamy ch..owe suszarki przyczepione do sciany w lazience. Bo goscie kradna suszarki jesli sa one przenosne. Nie ma znaczenia czy hotel ma 4 czy 5 gwiazdek i jaka jest klientela. Goscie kradna reczniki, suszarki, narzuty na lozka.
Szczerze to najczęściej napotykam się na najlepsze suszarki w motelach, ale haczyk jest ten, że jest albo świetna, albo to ta do rąk.
Solennie obiecuję, że jeśli kiedyś wejdę w biznes noclegowy, to suszarki będą moim priorytetem!
Hmmy, przez prawie dwadzieścia lat swojego życia nie używam suszarki i nie nocuję w hotelach, i wychodzi na to że bardzo poprawia mi to jakość życia 😀
Moje włosy po suszarce wyglądają cztery razy gorzej, niż normalnie, sama nie mogłam w to uwierzyć, jak spróbowałam, no bo normalnie to też dobrze nie wyglądają…
Mnie za to prześladuje klątwa zimnej wody.
W domu rodzinnym był boiler – pojechałam na studia z nadzieją na ciepłą wodę w kranie i co? Boiler! Żaden widok na świecie tak mnie nie smuci jak boiler w łazience. Nawet w akademcach mają ciepłą wodę, tylko nie u mnie :C I walcz tu teraz z pięcioma babami o wodę do mycia włosów.
Czy ktoś oprócz mnie korzysta z suszarki, żeby ogrzać zmarznięte ręce? :v
JA! 😀 I stopy też 😀
P.S. Niestety słaba wiadomość jest taka, że ja mam hashimoto i stąd te lodowate dłonie i stopy. Sprawdź.