kulisy blogowania1
Riennahera

Riennahera

Kulisy blogowania czyli jak prowadzę bloga i promuję treści

Ten wpis powstaje w odpowiedzi na przesłane w ankiecie zapytanie dotyczące szczegółów mojego blogowania.

Nie uważam się specjalnie za autorytet, z wielu względów. Szalenie mi miło, że kilka osób nazwało mnie “znaną blogerką”, jednak z moimi mniej więcej dwudziestoma pięcioma tysiącami unikalnych użytkowników miesięcznie i świadomością, że osoby, z którymi czasem piję piwo, mają ich dwa, trzy czy cztery razy więcej, muszę zachowywać sceptycyzm co do bycia znaną. Nie utrzymuję się z bloga. Nie zarabiam regularnie. Ogólnie robię to, bo lubię i sprawia mi to przyjemność oraz daje dużo niematerialnych korzyści. Niekoniecznie posiadam profesjonalną wiedzę.
Niemniej jednak dostałam konkretne pytania, nie ma powodu, żeby nie podzielić się moimi doświadczeniami w tym zakresie. Jeśli macie jakieś konkretne pytania, zapraszam do zadawania ich w komentarzach. Jeśli macie jakieś konkretne rady, również zapraszam. Przy czym pozwolę sobie ewentualnie nie skorzystać i robić dalej swoje 😉

Ile czasu zajmuje Ci pojedynczy post?

Bardzo różnie. Są teksty, które zajmują mi mniej niż godzinę. Są takie, które zajmują nawet krócej, powstają w amoku z jakiejś nagłej myśli i nie mogę przestać pisać, dopóki nie wyczerpię tematu. Nie zdarza się to bardzo często, ale bywa. Przeciętnie jest to pewnie od godziny do kilku godzin. Dużo zależy od rodzaju wpisu, wszelkie teksty merytoryczne i recenzje zajmują nieco dłużej. Jeśli wpis zawiera zdjęcia mojego autorstwa, to automatycznie muszę dołożyć czas na edytowanie tych zdjęć.

Niestety, piszę zwykle wieczorami. Nie mam zapasu tekstów, wiele z nich publikuję “na żywca”, stąd godziny pojawiania się nowych wpisów są jakie są. Raz na jakiś czas napiszę więcej niż jeden tekst. Raz na jakiś czas zacznę myśl i kończę ją następnego dnia. Bardzo rzadko gotowy wpis publikuję dzień po napisaniu. Nie polecam tej metody, ale nie potrafię sobie poradzić z inną organizacją pracy. Jeśli mam przed sobą wolny weekend, wolę większość czasu spędzić na zakupach, spacerach i innych zajęciach, niż pisanie bloga na zapas. Nie mam wtedy weny.

Twój blog jest teraz szeroko znany – czy to się działo stopniowo, czy nastąpiło kilka wyraźnych skoków?

Ha ha, nie jest. Ale w porządku, był czas, kiedy czytało go dużo mniej osób. Cztery lata temu czytało go mniej niż dziesięć tysięcy unikalnych użytkowników. Potem ta liczba wzrosła do kilkunastu tysięcy, w końcu przekroczyła dwadzieścia. Teraz regularnie trzyma się w granicach dwadzieścia trzy-dwadzieścia sześć. Oprócz października. W październiku było tu czterdzieści tysięcy osób.

Dzieje się to stopniowo, mniej więcej wiem, skąd wzięły się konkretne zmiany (nowy charakter bloga, teksty na bieżące tematy, reklama na facebooku). Nie wiem jak sprawić, żeby nastąpił kolejny skok. Albo raczej – nie wiem jak sprawić, żeby nastąpił przy treściach, które lubię pisać i które miałyby kształt mniej więcej taki jak teraz. Gdybym chciała głównie zwiększać popularność, pisałabym pewnie na bardziej komercyjne albo kontrowersyjne tematy. Lubię jednak pisać to, co piszę, blog jest dla mnie moim kochanym dzieckiem i nie chcę tu robić rzeczy, które nie sprawiają mi przyjemności. Absolutnie rozumiem osoby blogujące komercyjnie i tworzące z bloga sprawny biznes. Ja lubię pisać tak jak piszę teraz i nie chcę mieć kolejnego etatu, gdzie coś “muszę”. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla kogo priorytetem i blogować zgodnie z tym zamysłem.

kulisy blogowania1

Jak promowałaś się na przestrzeni lat, czy w ogóle zwracasz uwagę na SEO i marketing.

W ogóle – tak. Ale nie zawsze.

Weźmy taki przykład. Kiedy pisałam tekst „Organizacja czasu dla pracujących na etacie”, zatytułowany był właśnie tak, a nie “przestańcie pisać, że mogę uprawiać jogę przed śniadaniem, bo nie jem rano śniadania”. Mam z zakresu SEO bardzo skromną wiedzę, ale wydaje mi się, że pierwszy tytuł jest lepszy. Ale może się mylę. Niektóre tytuły działają lepiej, inne gorzej. Wspomniany wcześniej październik jest najlepszym miesiącem w statystykach, bo moje teksty dobrze wypozycjonowały się na hasła związane z Halloween.

Gdybym pisała tekst o kąpaniu psa, zatytułowałabym go “jak wykąpać psa”, a nie “nasze wspaniałe wieczory w wannie z bąbelkami i kundelkiem”. To napisawszy, często moje tytuły są jakie są, bo mi tak pasują. Nie wiem, czy na przykład “Ludzie z Południa, ludzie z Północy” dobrze się pozycjonuje. Pewnie nie. Ale mi się podobało.

Po raz kolejny – nie jest to dobra rada dla innych. Po prostu ja tak robię.

Kiedyś były Polsce Szafy, teraz już nie są specjalnie istotne. Niektórzy linkują się na forach tematycznych, ja nie.

Czy te dobre treści rozeszły się same, czy im świadomie pomagałaś?

Treści ogólnie nie rozchodzą się same. Są przyjemne, ładnie napisane blogi, których nikt nie czyta. Tutaj z całą pewnością są dziesiątki metod, gdybym umiała we wszystkie dobrze, to pewnie byłabym znana. Powrótce:

Reklama na facebooku – przy dobrze dobranym targecie działa dobrze przy minimalnych kosztach. Jeśli to kogoś oburza – trudno. Na co dzień pracuję z wielkimi firmami, które nie wstydzą się reklamować swoich czekoladowych batonów czy innych produktów. Jeśli reklama jest dobra dla czekolady, to jest dobra ogólnie.

Inni blogerzy – nie da się przecenić linka od kogoś bardziej znanego. Myślę, że bardzo dużo zawdzięczam znajomym blogerom. Zarówno pod względem rady i wsparcia, jak i promocji. Jeśli kogoś to mierzi – blogerzy są najbardziej przyjazną grupą ludzi, jaką w życiu spotkałam. Absolutnie każdy może do nich podejść i się poznać i 99% z nich jest bardzo miłych. Jeśli chcesz mieć znajomych blogerów, podejdź do nich i zacznij rozmawiać. It’s that simple. Przy czym oczywiście nie prosisz nikogo o linki, ani nie zmuszasz do promowania. Jeśli się mu spodobasz, to zrobi to.

Czytelnicy – share Czytelnika jest bardzo super i bardzo pomocny. Za każdym razem, jak robić share mojego wpisu, to jakbym dostawała od Ciebie czekoladę.

Wpis linkuję na na fanpage’u, profilu prywatnym i twitterze. Tyle.

Na pewno da się blogować lepiej i skuteczniej. Ja to robię tak. Wszelkie pytania, rady i polemiki przyjmuję pod spodem. Cmok.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

17 thoughts on “Kulisy blogowania czyli jak prowadzę bloga i promuję treści”

  1. Myślę, że w Twoim przypadku na korzyść działa staż bloga – to ma duże znaczenie. Byłaś obecna w blogosferze (tak oficjalnie) zanim stało się to tak popularne i ludzie przez to lepiej Cię kojarzą, mają większe zaufanie, są bardziej skłonni przeczytać coś od Ciebie. To chyba zawsze tak działało, gdy jako nastolatka zakładałam pierwszego blogaska (bo takie się kiedyś prowadziło), moim największym marzeniem było mieć kilkuletnie archiwum w sidebarze – bo to mega działało na popularność 😉 A że Facebooka wtedy nie huhu nie było, efekt archiwum był zazwyczaj pierwszym i głównym potwierdzeniem jakości bloga.

    A wracając do Twojego stylu blogowania – wydaje mi się, że mamy bardzo podobne idee prowadzenia bloga i za to właśnie lubię to, co tu robisz. Jesteś naturalna i widać, że ewentualne współprace są dla Ciebie dodatkiem, a nie czymś, o co warto się zabijać i za co warto zboczyć ze swojej ścieżki tematycznej. Inni ludzie też to widzą/czują. Być może Twoje 24K to nie jest imponujący wynik (dla mnie jest, przy moich 2-4K ;)), ale na pewno są to czytelnicy naprawdę „lojalni” i podzielający Twój światopogląd. Dla takich warto pisać bardziej niż dla innych.

    I tak, Twoje rady nie są niczym odkrywczym i nie są w gruncie rzeczy niczym pomocnym, w tym sensie, że podobnie robi dużo innych osób, a takich zasięgów nie mają. Bo do tych rad trzeba dodać magiczny związek X, który decyduje o sukcesie lub jego braku. Jak ktoś kiedyś odkryje, czym jest ten związek X, ten wygra internety 🙂 No i ten czas – na pewno działa na korzyść (od czego są oczywiście wyjątki, c’nie).

    Życzę dalszego blogowania według własnego widzi-mi-się!

    1. Nie wiem czy czas ma znaczenie. 39.7% osób wg ankiety czyta mnie rok lub krócej. Kasia Gandor bloguje o wiele, wiele krócej ode mnie, a wg jej bloga statystyki ma zbliżone.

      Właściwie nie napisałam jeszcze o regularności. To jest klucz. Przy pisaniu raz na tydzień nie ma efektów.

      1. Nie czytam Kasi Gandor, więc trudno mi się odnieść do Twojej wypowiedzi, ale na pewno staż ma znaczenie w przypadku osób, które blogują poza mainstreamem. Oczywiście sam czas nie wystarczy, ale z pewnością jest ważnym czynnikiem (regularność też, wiadomo). Dobrym przykładem jest tu również Ryfka, którą uwielbiam i która zapoczątkowała szafiarski nurt, ale nie poszła w kierunku, w którym rozwinęła cała jej „branża”. Ale była pierwsza i tego nikt jej nie odbierze. A że w dodatku ma genialne poczucie humoru i tworzy wyjątkowy content, to nie potrzebuje gonić za czytelnikami w sferach, do których nie pasuje. To jakość sama w sobie 🙂 I za to lubię to, jak pisze, tak samo jak lubię Twój styl pisania.

      2. Kasia Gandor była bardzo mocno promowana przez czołowych polskich blogerów już od swoich pierwszych wpisów. Myślę, to miało ogromny wpływ.

  2. Może w porównaniu do niektórych większych blogerów Twoje statystyki nie są aż tak duże, ale wydaje mi się, że masz wyjątkowo lojalną społeczność i mało przypadkowych, a więcej zaangażowanych odbiorców.
    Jako przykład podam, że trafiłam ostatnio na bloga, na którym w podobnym czasie do Ciebie pojawiła się ankieta dla czytelników. Ten blog ma więcej lajków na facebooku niż Twój, ale ankietę wypełniło tam mniej niż 500 osób, czyli nawet nie połowa Twojego wyniku.

    U Ciebie się po prostu albo zostaje na dłużej, albo wychodzi i jest mniej stanów pomiędzy, tak myślę. Na miejscu potencjalnego partnera komercyjnego patrzącego na tego bloga pod kątem współpracy, pomnożyłabym statystyki przynajmniej razy dwa, bo masz mocniejszy wpływ na czytelników niż przeciętny blog 50UU z rozwodnionym gronem odbiorców. Po prostu stosunek ilości i jakości jest tutaj inny.

      1. Tak jak pisałam w podsumowaniu ankiety, jestem niezwykle dumna ze społeczności, poza tym za każdym razem jak spotykam Czytelniczki, to zawsze jestem zszokowana, jakie to fajne dziewczyny.
        Nie chciałam, żeby to brzmiało jak żalenie się. Jak wspomniałam w tekście, wiem mniej więcej jak zwiększyć ruch, pisanie pod SEO pomogłoby też na pewno. Ale prowadzę bloga takiego jak chcę prowadzić, nie przejmuję się czy jak napiszę o whisky to przyjdą reklamodawcy butów sportowych i ogólnie sumienie mam czyste. Piszę teksty jakie sama bym czytała. Mnóstwo osób szuka blogów, które pokażą jak wyremontować salon czy nauczą oszczędzania, na pewnoi są potrzebne, tylko ja takich nie czytam i nie chcę pisać.

    1. No właśnie, być może czasem przeceniamy liczby. To znaczy jasne, super jest mieć mega duże zasięgi, cała Polska i pół świata cię czyta, wow. Z drugiej strony – ja czytam każdy twój post, a są tylko trzy blogi, o których mogę to powiedzieć. I podejrzewam, że masz więcej takich czytelników. Pewnie, można mieć duże zasięgi i podobne osiągnięcia, ale trudniej. Jak mówi moja mama: jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Tu bym sparafrazowała: jeśli blog jest dla każdego, to jest dla nikogo.

  3. Na początku moją ambicją było, żeby mieć niesamowicie poczytnego bloga, którego będą uwielbiać WSZYSCY. Z którego dowiedzą się tylu rzeczy o świecie, że w zasadzie nie będą musieli już iść do szkoły ani na studia, a lekturę mojego bloga wpiszą sobie w CV. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że to nie jest droga, która mi pasuje. Nie chcę tworzyć treści dla wszystkich. Ale nowej drogi jeszcze nie widzę i na razie myślę nad blogiem, bo nie wyobrażam sobie nie pisać go. Niestety zupełnie brakuje mi pomysłu, co jest dołujące. Mam wiele zainteresowań, ale są tak rozstrzelone, że nie mogę blogować o wszystkich. Nie chcę też zamykać się kompletnie na jeden temat. Bardzo podoba mi się, jak Ty prowadzisz swój blog i jak konsekwentnie utrzymujesz go w jednym stylu. Dlatego lubię go czytać – zawsze daje mi do myślenia na temat swojego. 🙂

    1. Ależ możesz blogować o wszystkim na raz. Sama sobie odpowiedziałaś na pytanie jak – mieć spójny styl. Zdecyduj co Cię najlepiej wyraża i idź w to na całego, nie ma wtedy specjalnie znaczenia o czym piszesz.
      Patrz takiego Tołstoja, napisał książkę, w której jest o miłości, o wyścigach konnych, o tym jak powinno się traktować chłopa w swym majątku i jeszcze sporo tam było o wystroju wnętrz. Ale jak czytasz 'Annę Kareninę’ to w ogóle nie razi rozstrzał motywów.

  4. ScarletMorgana

    Mój komentarz zniknął jakby był nieproszonym gościem. Pytałam w nim czy uważasz, że istnieje różnica między prowadzeniem FB a prywatnego profilu w kontekście docierania do szerszego grona odbiorców?

    1. Musiała być jakaś usterka, bo nigdy nie usuwam komentarzy, a już na pewno nie pytań tego typu 🙂

      Z fanpagem vs prywatnym profilem jest jak z pracą versus życiem prywatnym. Nie udaję kogoś innego, ale w pracy nie prowadzę intensywnych sporów odnośnie polityki, staram się być głównie pozytywna i są sprawy, które zachowuję dla siebie. Na fanpage’u wszyscy mają czuć się dobrze, content ma coś wnosić (nawet jeśli to rozrywka).

      Profil prywatny jest od całej reszty. Na niego pójdzie rant, śmieszne koty i status, że mi smutno. Przy czym na żadnym kanale społecznościowym nie umieszczam niczego, czego wstydziłabym się pokazać szefowi czy babci.

      O to Ci chodziło?

      1. ScarletMorgana

        Czyli w gruncie rzeczy, poza subtelnymi różnicami publikowanej treści, w zasadzie nie ma różnicy. Mam taką małą, wirtualną rozterkę (jakie to szczęście, że nie mam chwilowo poważniejszych problemów!! ;]), krótki czas bowiem, posiadałam FP i w efekcie powielałam publikacje, bez sensu. Zależało mi na promo, bo chciałabym dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, zastanowiło mnie więc, czy FP jest wtedy konieczny, a że jako takie doświadczenie masz, stąd pytanie.
        Piszę głównie o kreatywnym życiu i optymistycznym nastawieniu do świata, marzy mi się, by móc rozpatrywać różne elementy życia na szerszym forum, moje pisanie także ma coś wnosić.

        1. Różnica w treści nie jest subtelna. Możesz porównać moje oba profile, wydaje mi się dość mocno widoczna.
          Uważam, że fanpage jest niezbędny. To na nim tworzy się społeczność. Takie małe ćwiczenie(związane z moim doświadczeniem w sprzedaży) odnośnie tego jak promujesz treść. Co dajesz Czytelnikowi? Bo nie chodzi o to, żeby dotrzeć do odbiorców, tylko coś im dać. Masz dobre treści? SO WHAT. Dlaczego mają Cię czytać? Na FP tworzysz mały świat, który powinien być jakiś, być wartością dodaną do tekstów.
          A powielanie treści na kanałach jest złem.
          Próbowałaś czytać książki Kominka/Jasona Hunta? One są całkiem ok na początek.

          1. ScarletMorgana

            A to już znacznie klaruje sprawę. Miejsce dla społeczeństwa, powiadasz…
            Dziękuję za wypowiedź, warto będzie tę kwestię przemyśleć i może nawet zastosować. Czas płynie mi na korzyść.
            Pozdrawiam i do następnego poczytania/popisania 🙂

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top