suits
Riennahera

Riennahera

Najbardziej irytujące rzeczy w serialach

Macie czasem tak, że siedzicie przed ekranem i krzyczycie “faaaaak, no co ty robisz” albo “nie mogę na nią patrzeć” ewentualnie “nienawidzę cię, głupi idioto, ogarnij się”? Im więcej oglądam seriali, tym częściej mi się to zdarza. Ostatnio oglądam za dużo.

Niezwykle inspiruje mnie iZombie, bo mam wrażenie, że ta produkcja jest jednym wielkim zlepkiem wszystkich serialowych sztamp i przewinień. Oglądam też Grantchester i całe szczęście, że nadszedł trzeci sezon, bo po raz pierwszy jakkolwiek rozumiem motywacje bohaterów. Lecę z moją listą przewinień i nie mogę doczekać się Waszych wskazań.

Bohaterowie ze sobą nie rozmawiają

Gdyby taka Liv powiedziała najbliższym od razu, że jest zombie, pozbylibyśmy się spokojnie 80% problemów. Były narzeczony przez cały pierwszy sezon jest w nią wpatrzony jak w obrazek, przyjaciółka zrobiłaby dla niej wszystko. Gdyby bohaterka powiedziała jej przy herbacie “hej, stara, jestę zombię” zamiast czekać aż inne zombie włamie się im do mieszkania i zaatakuje i przerazi przyjaciółkę, na pewno spotkałaby się ze zrozumieniem.
Bardzo się irytuję, kiedy bohaterowie deklarują jak to im na sobie zależy, ale jak przychodzi co do czego, to absolutnie wszyscy mają problemy z zaufaniem i wyrażaniem jakichkolwiek emocji. Ludzie są popaprani, ale nie aż tak. Uwierzę w zombie, ale nie w takie relacje.

satc
Wszystkiego, poza zdjęciem stanika.

Seks w staniku

Tego zdzierżyć nie mogę. Niech się zasłaniają kołderką, niech już pokazują tylko plecy, niech urywają zanim ma się pokazać naga pierś, ale na rany koguta, seks w staniku to totalna żenada. Wybacz, może uwielbiasz taki seks, ale kiedy laski w “Seksie w Wielkim Mieście” są takie ostre i wyzwolone i sypiają z kim popadnie, a potem widzę stękanie w staniku, to odechciewa mi się żyć.

grantchester
Ten kruk poświęcił życie w szczytnym celu. Zszedł, żeby dać chłopakom pretekst do wspólnego odwiedzenia sypialni.

Kiedy bohaterowie kochają się w niewłaściwych osobach

Przyznaję bez bicia. Nie cierpię postaci Amandy w Grantchester. Nic mnie w niej nie interesuje, James Norton i Morven Christie nie przekonują mnie w graniu zakochanych, nie skrzy, nie ekscytuję się, wolę oglądać jak wikary jedzie na rowerze niż ich namiętne sceny. Jest jednak w tym serialu inna relacja, w której iskry lecą jak szalone, napięcie rośnie, emocje sięgają zenitu i po prostu w urwanym spojrzeniu, w każdym zdaniu czuć miłość. Miłość między Sidneyem i inspektorem Geordiem. Ja bardzo poproszę serial o tym uczuciu, w którym w końcu chłopaki się pocałują.

Ludzie giną jak mrówki

Jeśli uczyć się życia z seriali, to strach wyjść na ulice Seattle (iZombie), Bostonu (Hannibal) czy Cambridge (Grantchester), bo trup ściele się tak gęsto, że można się potknąć i rozbić kolano. Wiem, że ludzie umierają codziennie, ale serialowe statystyki kryminalne przerażają mnie o wiele bardziej niż wiadomości.

Wykrywanie zbrodni jest jak niedzielny spacer

Zarówno iZombie jak i Grantchester przekonują nas, że o miłość i sprawiedliwość może walczyć każdy, niepotrzebne są mu uprawnienia czy wykształcenie. Podczas przesłuchania czy rewizji spokojnie możesz sobie wejść z butami w dowolnym momencie. Podejrzany nie zakwestionuje obecności ani kompetencji księdza czy pani z kostnicy. Spoko, luz, zaproście na moje przesłuchanie jeszcze pana z warzywniaka i sekretarkę kuzyna matki Whitney Houston.

izombie
No hejka, to jest Liv, kroiła twoją koleżankę, nie ma powodu być, ale nieźle gra w łapki

Ahistoryczne zachowania

Ja już nawet nie mówię o kostiumach w serialach typu “Reign”, bo to jest karnawałowe wydanie “Gossip Girl” i w ogóle nie mam problemu z tym, że kostiumy są w sumie z XXI wieku. Taki urok. Pomińmy już nawet te wszystkie nieadekwatny fryzury, kroje i średniowieczny manikiur, którymi raczy nas telewizja. Jednak kiedy królowa Szkocji biega samopas po stawach i lasach, kiedy zakochane pary całują się publicznie i nikomu to nie przeszkadza, a w latach pięćdziesiątych archidiakonem w kościele anglikańskim jest czarnoskóry, to jednak lekko tracę zaangażowanie.

suits
Takiej wielkości będą Wasze cele, jak już wszystkich Was zamkną…

Decyzje zbyt głupie, żeby dało się je zaakceptować

Mniej więcej w połowie czwartego sezonu “The Suits”, wpatrując się w ekran z niedowierzaniem, wypowiedziałam znamienne zdanie. “Jacy oni są wszyscy powaleni”. Po czym odetchnęłam z ulgą, że w porządku, może miewam buby w biurze i czasem zawalę, ale przynajmniej nie pracuję w tej kancelarii i jak tylko skończy się ten odcinek, mogę odetchnąć z ulgą. Nie muszę dalej zajmować się ich idiotycznymi problemami. A osobiście wsadziłabym ich wszystkich do więzienia.

Co wkurza Ciebie? Jakiego bohatera nie możesz znieść? Czekam!

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top