Co robisz dziś wieczór? Jakie masz plany na weekend? Gdzie jedziesz na wakacje? To ulubione small talkowe pytania. Po wielu latach ćwiczeń nie mam ze small talkiem większych trudności. Co nie znaczy, że go lubię. Ani że obchodzą mnie te pytania lub odpowiedzi.
Nie zawsze mam do nich cierpliwość. Raz na jakiś czas pozwalam sobie na występek. Okazuję brak wychowania. Na pytanie “jakie masz na dziś plany” odpowiadam, że o takich rzeczach nie rozmawia się w towarzystwie. Wiem, że to okropne, ale jesteśmy tylko ludźmi. Ta sekunda zakłopotania potrafi smakować jak najlepsza czekolada. Prawdą jest też, że o najlepszych planach w zasadzie nie rozmawia się w towarzystwie. Czasami nie mam serca kłamać, że zmarnowałam wieczór, weekend, tydzień. Sue me.
Kiedyś wstydziłam się “lenistwa”, bycia nudną i braku planów. Przecież to marnowanie życia. Przecież na koniec żałuje się przede wszystkim tego, czego się nie zrobiło. Czasem tak, czasem nie. Tęskniąc za okresem studiów, oczywiście tęsknię za Szkocją, znajomymi z tego okresu, za erą niewinności, kiedy żadne z nas nie miało pieniędzy, mieliśmy jednak energię na wieczne pajacowanie i robienie naprawdę głupich rzeczy. Tak samo wzruszam się jednak na wspomnienie długich dni pod kołdrą. Dni spędzonych z serialami, z książkami, z pizzą w pościeli, a czasem po prostu z poduszką, przesypiając pół dnia. Te chwile bywały rozkoszne niczym mały puchaty króliczek. Rzadko sobie na nie pozwalam, więc wydają mi się cenniejsze od ekscytujących aktywności.
Moje wymarzone wakacje? W tej chwili marzą mi się chwile z dala od zgiełku. Bez męczących wycieczek i spacerów. Bez imprez. W leżaku. Pisząc do późnej nocy, a potem odsypiając w dzień. Czytając od rana, a potem śpiąc do wieczora.
Jakie są moje dalsze plany? Odpocząć i zadbać o siebie. O to, żeby głowa była szczęśliwa i spokojna.
Czy uważam, że to najrozsądniejsza decyzja? Kwestia punktu widzenia. Czasami krok w bok jest mądrzejszy niż parcie naprzód.
Mam Wam tyle do przekazania, wyjaśnienia i wyznania. Mnóstwo się wydarzyło. Mnóstwo rzeczy się wydarzy. Tyle planów…Wszystko w swoim czasie. Dzisiaj leżę i jest mi z tym bardzo dobrze.
Miłego weekendu.
5 thoughts on “Plany? Nie mam na dzisiaj planów.”
Też tęsknię za tą wakacyjną nudą i brakiem poczucia, że marnuję czas. I to bardzo. Za czytaniem na dworze przez cały dzień, za graniem z bratem na komputerze przez kilka dni z rzędu, za wyjazdami, które wtedy wcale nie musiały być bardzo egzotyczne i cool, żeby były cool. Z tym, ze ja te momenty pamiętam nie jako puchatego króliczka, tylko jako takiego jeszcze niezdarnego szczeniaka labradora 😉 I bardzo chciałabym ponownie być w stanie nic nie robić w weekend i nie stresować się marnowaniem czasu. Pojechać w Beskidy i nie czuć, ze marnuję urlop, kiedy mogłabym wybrać się gdzieś dalej. Na razie nie potrafię.
Ale muszę wyrzucić z siebie jedna rzecz w temacie small talku.
Czasem denerwują mnie ludzie, którzy go unikają – przynajmniej w takiej formie, w jakiej to obecnie pojawia się w moim życiu. Mieszkam w Skandynawii, nie w UK czy w Stanach, w pracy siedzę w trzyosobowym biurze, nie w open space, i akurat z koleżankami z biura rozmawiam normalnie, wiec „ataki small talkiem” praktycznie mnie nie spotykają. Zresztą, akurat miejscowi też nie rozumieją pomysłu pytania ludzi wokół „Jak się masz?”, jeżeli nie jest się zainteresowanym odpowiedzią 😉 Natomiast lunch w pracy jemy już w większej grupie – i tam czasem bywa pod górkę. Bo jeżeli trafi się ktoś z tego samego pietra, kto się dosiada, ale nie nawiązuję jakiejkolwiek konwersacji (albo, jeszcze gorzej, nie kontynuuje prób nawiązania rozmowy), to mnie to po prostu meczy. I szczerze mówiąc, jeżeli wiem, że mogę liczyć tylko na takie milczące towarzystwo, to łatwiej bywa wymówić się wcześniej nawałem pracy i zjeść przy biurku.
I tak, rozumiem, że można przebywać w czyimś towarzystwie i po prostu milczeć, ale dla mnie to ma rację bytu albo w towarzystwie obcych, albo w towarzystwie przyjaciół.
No, to tyle mi leżało na wątrobie.
„Odpocząć i zadbać o siebie” – brzmi bardzo dobrze 🙂 Cieszę się jednak, że pisanie jest wysoko na liście twoich priorytetów i że mogę liczyć na to, że będą się tu pojawiać nowe teksty – rzadziej lub częściej 🙂
Ja swoją drogą też nie lubię pytań o plany, bo odkąd zostałam mamą, po prostu cieszę się, że przeżyłam każdy kolejny dzień 😉 Perspektywa wracania do pracy czy dokształcania się wydaje mi się na razie abstrajcją 😉
„o takich rzeczach nie rozmawia się w towarzystwie”
badass z Ciebie <3
Tez nie mialam ochoty sluchac czy gdzies jade, byly czasy iz jezdzilam a pozostali siedzieli ale jakos mi do glowy nie przyszlo ich posadzac o marnowanie czasu, teraz ja sobie odpoczywam a oni podrozuja ale jak dla nich to marnuje zycie dlatego nie kontaktuje sie z toksyka, spedzam czas jak mam ochote.
czasem warto nie mieć planów, schować się przed światem i zadbać o równowage psychiczną, co by się nie wykoleić przypadkiem!