herbata1a
Riennahera

Riennahera

Dziesięć myśli o tym co dla mnie znaczy herbata

Czy jest coś piękniejszego niż gdy ktoś chce nawiązać współpracę polegającą na opisaniu tego, co w Twoim życiu najważniejsze? Na testowaniu leżenia pod kocem z różnymi rodzajami herbat? Możecie mieć jakieś nieśmiałe sugestie, że może miłość, macierzyństwo, działalność charytatywna, ale się mylicie, ponieważ nie ma niczego piękniejszego niż grudzień pod kocem z kubkiem herbaty. Ewentualnie kawy, rano. 

Coffeedesk wie co w życiu naprawdę ważne i dzisiaj wspólnie o tym rozmyślamy.  

 

 

Lubimy dzielić ludzi na przeciwne sobie obozy. Pies czy kot? Shoe person czy bag person? Kawa czy herbata? Nie znoszę tych podziałów. Chcę wszystkiego. 

 

 

Widzę u siebie różnicę w podejściu do kawy i herbaty. Kawy potrzebuję, jest początkiem dnia lub kołem ratunkowym w kryzysowej sytuacji. Zwłaszcza, kiedy otoczenie lub przyzwoitość nie pozwalają sięgnąć po gin lub whisky…Kawa kojarzy mi się z dorosłością i tak jak whisky jest czymś, do czego trzeba dojrzeć. Może dlatego, że kawę pijam czarną i bez cukru. Nie dla mnie te wszystkie słodzone mleczne badziewia, bądźmy poważni. 

Herbata jest jak kocyk, dobry serial, kochana babcia, przytulanie się. Nie piję jej bo muszę się obudzić, bo muszę się zmusić do działania, bo jestem zła na świat. Jest nagrodą na koniec dnia. 

 

Herbaty Johan and Nystrom: chai masala w torebkach i  sypany rooibos

 

Napij się ze mną herbaty, a powiem Ci kim jesteś.  Sama czarną herbatę piję z mlekiem, przez dwanaście lat w Wielkiej Brytanii wydaje mi się to właściwym sposobem na jej spożywanie. Kiedy przyjechałam na studia sądziłam inaczej, ale to było jak całe życie temu. Kiedy poprosi się o herbatę, mleko jest automatyczną opcją, trzeba poprosić, żeby go nie było. 

Paradoksalnie jako Polacy mamy więcej wspólnego z Australijczykami niż z Brytyjczykami. Oni też piją czarną herbatę. 

 

 

Istnieją teorie, że w Wielkiej Brytanii da się określić czyjeś pochodzenie społeczne na podstawie tego czy dana osoba słodzi herbatę. Podobno klasa średnia nie słodzi, a robotnicza tak. Dzisiaj się z takich pomysłów śmieję, ale kiedy byłam dużo, dużo młodsza, na wszelki wypadek oduczyłam się używania cukru. Po latach nie narzekam, unikanie cukru nikomu nie zaszkodziło, nawet jeśli przyczyna była niezwykle pretensjonalna. 

 

Teapigs: Zimowa herbata gruszkowa

 

Mam mnóstwo osobistych wspomnień związanych z herbatą. Studzenie herbaty przez babcię poprzez przelewanie jej z jednej szklanki do drugiej. W ogóle picie herbaty w szklance, w srebrnych radzieckich uchwytach. Oszołomienie, kiedy moja nauczycielka japońskiego po raz pierwszy poczęstowała mnie matchą. Zachwyt, kiedy w Gdańsku powstał pierwszy sklep z sypaną herbatą. Wyprawa do niego z rodzicami była świętem. Grube kryształy cukru jadłam jak cukierki. Potem chwile spędzane z mamą w kawiarni Maraska przy Długiej, kiedy już mieszkałyśmy same. Całe herbaciane życie.

 

 

Nie ma drugiego napoju, wokół którego wytworzyłaby się podobna kultura picia. Jasne, mamy koneserów wina czy whisky i butelki o wartości całych wsi. Jasne, mamy cały świat kawowych sieciówek. Jednak ani wino, ani whisky, ani kawa nie dorobiły się ceremonii jak ceremonia parzenia herbaty. 

Można się spierać, ze wino dorobiło się ceremonii przemiany w krew, ale to już insza inszość.

 

 

Kocham tegoroczny trend na zimne herbaty parzone w specjalnych butelkach. Tego lata były w sklepach w całym Londynie. Marzyłam o takiej od dawna, ale z jakiegoś powodu żałowałam pieniędzy (tym powodem był zapewne mój minimalistyczny mąż marudzący, że o co mi ta butelka i tak nie będę tego używać, bla bla bla). Teraz jesteśmy już razem i to bardzo blisko razem. Codziennie z innym zimnym napojem. Nawet moja maruda pije ze smakiem.

 

Butelka Hario Ka-Ku

 

Ile mamy napoi, które wywołały rewolucję? No? Jeden. Gdyby nie herbata, mogłoby dzisiaj nie być Stanów Zjednoczonych, przez co automatycznie mogłoby nie być jednego z najlepszych musicali świata. Dary herbaty dla świata są niezwykle szczodre. 

 

 

Jedną z linijek Hamiltona, które szczególnie lubię, jest kwestia Jeffersona w Cabinet Battle I. Lubię szczególnie, ponieważ pojawiają się obok siebie dwa najważniejsze napoje mojego życia. Choć kolejność jest odwrotna…

Look, when Britain taxed our tea, we got frisky

Imagine what gon’ happen when you try to tax our whisky

 

 

Jakościowa herbata jest zawsze dobrym prezentem. W pięknym opakowaniu, zwłaszcza w puszce, nigdy nie wywoła u rozsądnego człowieka grymasu niezadowolenia. Chociaż właściwie nie wiem, co ludzie mają do skarpet. Skarpety też są super. Zwłaszcza brokatowe. 

 

W temacie skarpetek nie pomogę, ale z herbatą owszem. W Coffeedesk na kod riennahera dostaniecie rabat na 30 zł przy zamówieniu za minimum 149 zł. Kod jest ważny do końca roku i jednorazowy, ale łączy się z innymi promocjami. Można się opić. Na zdrowie!

 

Paper and Tea: Sweet LullabyLes Metrofolies

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top