Marta Dziok-Kaczyńska

Stylizacje w czasach zarazy

Picture of Marta Dziok-Kaczyńska

Marta Dziok-Kaczyńska

Co miesiąc na blogu pojawia się wpis, nie bójmy się tego powiedzieć, szafiarski. Chociaż teraz jestem taka Ą i Ę i wolałabym powiedzieć, że pojawia się edytorial przedstawiający mój styl…Jak zwał tak zwał. Są zdjęcia, a na zdjęciach ja w ubraniach. 

Zdjęcia na marzec zostały zrobione na początku miesiąca. Całkiem fajna sesja. Ładne światło, ładna sukienka, ładna kolorystyka. Przechadzam się nonszalancko po dzielni, gdzieniegdzie zawiewa wiatr, ogólnie jest nieźle. I co? 

I NIC. 

Nie jest to sesja, która nadaje się na obecną sytuację. Teraz z domu nie wychodzimy, nie ma co promować spacerów, zachwycać się dobrym światłem i sugerować jak połączyć sukienkę z kożuchem. Teraz siedzimy w domach pod kocami. Po co drażnić siebie i Czytelnika? 

Jednak zdjęcia mnie w ubraniach być muszą. Tego chcieliście, taki format zatwierdziłam i żadna sytuacja tego nie zmieni. Napiszę o tym jak ubieram się w domu, pomyślałam. Kogo to obchodzi, pomyślałam zaraz potem. Bo nawet mnie nie bardzo. Home office jakie jest każdy widzi. Ja mam home office od ponad roku, więc nuda, nuda i jeszcze raz nuda. 

Wróćmy zatem do tej pięknej zasady Ludzi Sukcesu. Takiej zasady promowanej przez managerów średniego szczebla wśród swoich podwładnych albo będącej nagłówkiem motywującego artykułu w Cosmopolitan. 

Dress for the job you want, not the job you have. 

Dzisiaj jesteś home officerem w wygodnych legginsach i swetrze? W dresowych spodniach i bluzie z kapturem? Może właśnie w tym problem. Może za mało chcesz. Może za mało sobie wizualizujesz. Postanowiłam zatem właśnie teraz zmienić swoje życie, zostać kowalem własnego losu i ubrać się do pracy, którą chcę. Z którą NAPRAWDĘ się identyfikuję.

Co i Wam polecam. 

Królowa Kanapy

Lwica salonowa. Przyjmie Cię na audiencję, a potem wyśle na wyprawę w nieznane lub na kampanię wojenną. Sama wypełnia królewski obowiązek i trwa na posterunku, strzegąc swego królestwa. Prędzej zginie niż je porzuci.

Nimfa Łazienkowa 

Mityczne stworzenie, które mieszka w wannie. W niektórych wannach widywana jest co wieczór, w innych znacznie rzadziej. Zwabić ją można zapachowymi świeczkami, kieliszkiem wina i kąpielą z bąbelkami. Wiesz, że nimfa była w Twojej łazience, bo potem ładnie pachnie.

Bogini Macierzyństwa

Bogini Macierzyństwa widziała już wszystko i nic jej nie zdziwi. To bóstwo nieustraszone, pokona każdy problem, nawet kupę rozsmarowaną na podłodze, twarzy i szczotce do włosów. Bogini Macierzyństwa to nie bogini nadziei, ona porzuciła wszelką nadzieję i czeka tylko do wieczora, aby móc otworzyć wino. Stąd na jej ołtarzach pozostawia się w ofierze właśnie wino, whisky i talerzyki z drobnymi przekąskami.

Pani Pościeli 

Daleka krewna Pani Jeziora. Zamiast wynurzać się spośród fal z Excaliburem w dłoni, Pani Pościeli wynurza się z odmętów łóżka i poda Ci poduszkę lub książkę. Może przytulić do piersi i ululać do snu. Ma zawsze do polecenia jakiś serial na Netflixie.

To moje propozycje. Pamiętaj, wizualizacja to połowa sukcesu. Fake it till you make it.

Za kogo Ty się przebierzesz?

Podoba Ci się? Udostępnij ten post

Riennahera

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska

Riennahera​

Prowadzę blog, podcast „Korespondencja z Londynu” oraz aktywnie działam w mediach społecznościowych. W Wielkiej Brytanii mieszkam od 2006 roku. Studiowałam historię i filmoznawstwo na Uniwersytecie w Glasgow. Przez wiele lat pracowałam w brytyjskiej prasie, obecnie jestem dziennikarką portalu polonijnego. Wydałam książki fantasy „Elfy Londynu” i „Podróżniczka” oraz non-fiction „Anglia. Czas na Herbatę” i e-book „Londyn z Riennaherą”. Mieszkam w Londynie z mężem i córkami.