Marta Dziok-Kaczyńska

Sprzedawcy dobra

Picture of Marta Dziok-Kaczyńska

Marta Dziok-Kaczyńska

Czego nie lubisz w ludziach najbardziej? Sama nie znoszę, kiedy ktoś określa się mianem inteligentnego. Wiem, wiem, fałszywa skromność ssie, trzeba mieć zdrowe podejście do siebie i własnej wartości, ale jednak. Uważam, że nie nam samym takie rzeczy oceniać. Mierzi mnie to i już. Zaraz za tymi inteligentnymi, plasują się osoby “pozytywne”. “Kochające świat i ludzi”. “Naparzające dobrem”. “Wartościowe”.

No nie lubię tych określeń i już.

Wiem, wiem, wiem. Zdaję sobie sprawę, że w erze social mediów i wszechobecnego PRu, potrzebujemy krótkich, zwartych informacji, żeby błyskawicznie wiedzieć kto jest kim i czy chcemy dać mu lajka. Musimy więc krzyczeć o naszych cechach wszem i wobec. Taki klimat. W literaturze zabieg ten jest zwykłym lenistwem, cecha postaci powinna wynikać z jej zachowania, a nie tylko z tego, że narrator użyje takiego czy innego przymiotnika. No, ale życie to nie książka.

Znałam trochę osób, które były jak do rany przyłóż. Słodkie, uśmiechnięte, pozytywne, przyjazne. Robiły z tych cech swoją markę osobistą. Zawiodłam się niemal na każdej z nich. Zawsze boleśnie, bo swoją życiową postawą mnie omamiły. A ja, choć cyniczna i marudna, raz na jakiś czas wciąż daję się nabrać. Kilka razy zawiodłam się i na tych mroczniejszych i smutniejszych osobach, ale wtedy przynajmniej pozbawiona byłam hype’u pozytywności i złudzeń. I poczucia winy. Bo skoro ktoś jest tak pozytywny, a ja czuję się z nim tak negatywnie, to przecież muszę być w błędzie. Muszę być przewrażliwiona, muszę zazdrościć, wymyślać, strzelać fochy. Czyż nie? No cóż. Nie.

Jeśli ktoś jest super pozytywny, a po kontakcie z nim czujesz się jak krowi placek, to nie jest super pozytywny. 

Proste. 

Pamiętam pewien event kiedy obserwowałam na scenie pastelową panią opowiadającą o Wartościach. Jad sączył się spośród jej pięknych, kulturalnych zdań bardzo elegancko, skapywał z jej słodkiego uśmiechu niemal niepostrzeżenie. Gdyby skupić się wyłącznie na wyreżyserowanej przez nią aurze i na formie jej wypowiedzi, można by nawet pomyśleć, że rzeczywiście jest miła. Sęk w tym, że sama nie jestem pozytywną osobą szukającą w innych dobra i dających im wielki kredyt zaufania. Sama wiem, że pogarda może być bardzo elegancka i wysublimowana. Wciąż pozostaje jednak pogardą.

Prawdziwa cnota nie tyle krytyk się nie boi, co nie potrzebuje reklamować swojego istnienia. To nie tak, że nie masz kochać świata i ludzi. Masz nie być pozytywnym i nie naparzać dobrem. To nie tak, że masz nie mówić głośno o ważnych dla Ciebie sprawach i celach. Właściwie to możesz robić wszystko i mówić wszystko. To Twoje życie i Twoja sprawa. Ale to zupełnie jak z inteligencją. Serio, jeśli dobro jest Twoją mocną stroną, to nie trzeba o niej rozgłaszać wszem i wobec. 

Z pewnością da się zauważyć. 

Z dobrego serca powinno się każdego człowieka traktować najwspanialej. Dla zdrowia psychicznego warto go jednak traktować tak jak na to zasługuje. Czyli tak jak traktuje Ciebie. 

Podoba Ci się? Udostępnij ten post

Riennahera

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska

Riennahera​

Prowadzę blog, podcast „Korespondencja z Londynu” oraz aktywnie działam w mediach społecznościowych. W Wielkiej Brytanii mieszkam od 2006 roku. Studiowałam historię i filmoznawstwo na Uniwersytecie w Glasgow. Przez wiele lat pracowałam w brytyjskiej prasie, obecnie jestem dziennikarką portalu polonijnego. Wydałam książki fantasy „Elfy Londynu” i „Podróżniczka” oraz non-fiction „Anglia. Czas na Herbatę” i e-book „Londyn z Riennaherą”. Mieszkam w Londynie z mężem i córkami.