okładka blogi umierają robienie zdjęcia
Picture of Riennahera

Riennahera

Czy blogi umierają?

Koniec blogów wieszczy się od dobrych kilku lat. Może nawet dłużej. W zasadzie od momentu, kiedy spore pieniądze przeniosły się na YouTube.

Czy zgadzam się, że blogi umierają?

Chyba tak.

Kiedy zaczynałam w blogosferze, znałam dziesiątki blogów. Gigantów jak Kominek i niszowych jak osoby, które u mnie komentowały. Aktywnie szukałam ciekawych treści i nowych autorów.
Za czasów szafiarstwa spędzałam godziny na oglądaniu zdjęć dziewczyn z całej Polski i ze świata. Znałam większość osób na Polskich Szafach.

Obecnie nie potrafię wymienić dziesięciu blogów, które bym czytała.
Te, które czytam, to miejsca moich znajomych. Owszem, czytam je, bo są dobre, ale nie poszukuję aktywnie blogów. A kiedyś szukałam.
Co nie znaczy, że nie mam twórców, których treści uwielbiam. Jest ich na pęczki. Tyle tylko, że blogi to ostatnie miejsca na które zaglądam.

Facebook.
Instagram.
Youtube.
Tik tok.
Twitter.
Podcast.
Newsletter.

Nie jestem zaangażowana we wszystkie te kanały, najwyżej ze trzy. Ale czerpiemy na nadmiar dobra. Jest w czym wybierać. Jest po co walczyć o uwagę.

Jednocześnie własne miejsce w sieci wydaje się niezbędne.
Instagram może zamknąć konto w wyniku błędu systemu. Przydarza się to nawet dużym, znanym, szanowanym, profesjonalnym kontom. Kolejne kraje zabraniają swoim pracownikom i urzędnikom używania Tik Toka na nośnikach mających dostęp do danych służbowych. Są kraje, które rozważają całkowity ban Tik Toka. I tak dalej.

Muszę przyznać, że nie cierpię newsletterów. Jeśli znacie jakiś fajny, to polećcie, bo nawet znajome i fajne osoby tworzą newsletterowi treści, które głównie mnie wkurwiają. Outriders co prawda mnie nie wkurwiają, ale odpadam w połowie. Ewa Kaleta też mnie nie wkurwia. Zwykle jednak newslettery wydają mi się wejściem do mojego domu z zabłoconymi butami. Oczywiście, właśnie założyłam newsletter. Spokojnie, dostrzegam swoją hipokryzję.

Jaka jest przyszłość blogów?

Nie jestem ekspertem od przewidywania trendów, interesuje mnie to ze względu na mój własny blog i mogę wypowiadać się na podstawie własnych doświadczeń jako twórczyni i czytelniczki.

W najlepszym miesiącu w historii, jakieś cztery lata temu, miałam jakieś 36 tysięcy UU. To ułamek tego, co wciąż mają najpopularniejsi twórcy, zwłaszcza ci dbający o wpisy pod SEO. Jednak obecnie mam ułamek tej publiki, którą miałam wtedy.
Bo i więcej mediów konkuruje o uwagę, jak już wspomniałam. Znane blogerki przeniosły się w wielu wypadkach całkowicie na instagram lub YouTube. I tak dalej, i tak dalej.

Jednocześnie uważam, że przeżywam właśnie najlepszy moment swojej internetowej kariery…a statystyki Google nie spędzają mi już snu z powiek, chociaż są niże niż 5 czy 10 lat temu.

Inna kwestia- publikuję o wiele mniej tekstów niż kiedyś…Mniej więcej o połowę mniej. Więc może to ma sens, że gdybym publikowała więcej, to byłoby jak dawniej? A może nie, bo Meta tnie zasięgi jak popadnie.
Poza tym, po prostu nie mam czasu. Nie tylko ze względu na dzieci, ale po prostu na ilość contentu, który trafia do sieci w formie podcastu, instagramowych postów i stories itd. Blog to tylko jedna część internetowej działalności i wcale nie najważniejsza.

Ze wszystkich kanałów, które prowadzę, instagram zdaje się być najlepiej konwertującym. Chociaż owszem, ciężko mi rosnąć. Bardzo ciężko.

Do Twittera od lat podchodzę z olbrzymią nieufnością i jedynie raz na jakiś czas wrzucam tam krótkie myśli. Boję się jego agresji.

Podcast sprawia mi najwięcej satysfakcji, bo czuję się jakbym mówiła O CZYMŚ i większość czasu z sensem. Ale właściwie w pustkę, bo dostaję bardzo mało feedbacku. Nie jest to żadna pretensja, to natura medium. Tak jak inny feedback dostajemy w social mediach, od razu i szybko, a inny w przypadku radia i telewizji. Podcast sprawia, że czuję się najbliżej starych mediów.

Grupa na Facebooku daje mi najwięcej radości, bo wiem, ze zawsze znajdę tam życzliwość. Od razu mogę prosić o radę, pomoc czy o cokolwiek. Jak kiedyś w komentarzach na blogu. Obecnie zastanawiam się czy nie lepiej w ogóle byłoby już usunąć system komentarzy. Dyskusja i tak przeniosła się gdzie indziej.

A blog…to blog. Piszę go wciąż trochę z rozpędu. Ale jeśli wszystkie social media zniknęłyby, to blog dalej by stał. Już za niego płacę, za hosting i opiekę techniczną, więc nie zaskoczy mnie nagle awaria, upadek serwisu czy nowe opłaty. Nie jest już dla mnie natomiast eskapizmem. Nie ratuje mnie przed rzeczywistością. Nie jest jedynym kanałem do wyrażanie siebie i szukania siebie. Kiedyś był. Ale może życie całkowicie się zmieniło i obecnie blog jest kolejnym obowiązkiem. Na dodatek obowiązkiem, który sama sobie narzucam…

Inna sprawa, skoro mamy mnóstwo miejsc, w których trzeba zabiegać o uwagę, a one wszystkie konkurują o uwagę ze sobą nawzajem, to może blogi nie umierają, tylko konkurują i wypadają w tej dyscyplinie tak o, średnio. Nigdy ostatnie i nigdy pierwsze.

Wiem, że ja mam nieco dość konkurencji i tego jakimi środkami często się operuje, żeby wzrosnąć. Nie oskarżam nikogo i nie czuję się lepsza. Jeśli już, to czuję się większą szczęściara. Bo w sumie jeśli social media jutro by zniknęły, to nasz gospodarstwo domowe dalej będzie miało z czego jeść i jakość życia się nam nie zmieni. Gdyby miała się zmienić, pewnie inaczej bym śpiewała.

Blogi zatem umierają, ale blogerzy – zupełnie nie. Robią po prostu więcej rzeczy na większej ilości kanałów. O ile nie czytam specjalnie blogów, to mnóstwo poznanych na blogach osób obserwuję na instagramie, czytam ich książki i tak dalej. Blog nie jest już celem samym w sobie. Tym bardziej, że interakcje, które miałam z własnymi Czytelniczkami, przeniosły się z komentarzy do grupy na Facebooku. I są o wiele bardziej bliskie i intensywne.

No i powiedzmy sobie, że może mój blog umiera. Sporo innych trzyma się tak samo dobrze, a nawet lepiej. Lifestylowe przemyślenia można znaleźć wszędzie, ale ja chyba nie mam ochoty zmieniać bloga w miejsce tematyczne. Od tego mam podcast, który być może rozwinie się w więcej aktywności. Może nawet w…newsletter.

Blogi umierają, ale nawet mój nie taki duży blog broni się nieźle w porównaniu do prasy kolorowej. Nawet znane światowe tytuły nie osiągają wyników bardziej popularnych blogów. A wiadomo od dawien dawna, że prasa umiera. Radio umiera. A jednak jakoś jeszcze dychają.

Może zatem blogi umierają tak jak każdy z nas 😉 Co nie jest powodem, żeby nie żyć.

PS Disqus twierdzi, że blogi właśnie się odradzają. Więc co ja tam wiem…


Zdjęcia Ania Hrycyna

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

Scroll to Top