Mam wrażenie, że złotym okresem śmiesznych powiedzonek jest wiek około czterech lat. Młodsze dziecię zaczyna mieć ich więcej niż starsze, które swoimi westchnieniami i przewracaniem oczu przypomina zupełnie nastolatkę.
Szczerze mówiąc, myślałam, że mam wciąż wiele lat ich dzieciństwa przed sobą, po czym zobaczyłam 13-letnią Blue Ivy na nagraniu koncertu Beyonce…Wygląda na to, że czasu wcale nie ma tak dużo! Niby dziecko, a jednak jakby wielkie stworzenie.
Tym bardziej zapamiętale spisuję wspomnienia, póki mam w domu maluchy.
1
Powracam do domu po pięciu dniach balowania na premierze książki i innych targach. Dzieci spragnione, wtulają się. Następnego dnia przy wychodzeniu z domu – typowy chaos. Wszystko rzucane jest, jak zwykle, wszędzie. Chociaż, czy aby na pewno?
- O, mama wróciła, dzieci czują się swobodnie i znowu wszystko rozwalają – komentuje ojciec dzieciom.
- A jak mnie nie było to nie rozwalały?
- Mniej. I słuchały mnie.
Jak zwykle otrzymuję od rodziny najpiękniejszy prezent zaufania. I wspaniale, że i dzieci i mąż czują się ze mną komfortowo, ale dlaczego objawia się to bałaganem, krzykiem i gderaniem?
2
Ze względu na wydarzenia przedstawione w oglądanej bajce, musiałam wyjaśnić mojej sześciolatce Blitz. W związku z czym wyjaśniłam II wojnę światową w ogóle. Przy okazji napomknęłam o Ukrainie i Gazie.
Wniosek? Dla sześciolatki koncept zrzucania na kogoś bomb i najeżdżania jednego kraju na drugi jest irracjonalny. Wyjaśnienie, po co ktoś chciałby to robić, przychodzi z najwyższym trudem i wciąż nie wydaje mi się, żeby to do niej dotarło.
Wojna jest czymś nielogicznym dla sześciolatków. W którymś momencie życia musi się to człowiekowi w mózgu zmieniać. Ciekawe w którym. Jestem 38-letnim bąbelkiem i wciąż nie jest to dla mnie zrozumiałe.
3
Młodsze dziecię pełne jest weny i co chwila układa nowe piosenki.
Wśród hitowych dżingli znajdują się:
- Ładna Elsa, ale umarła!
- Koale mają moce, ale niestety nie mają mocy.
4
- Mamo, byliśmy dzisiaj z tatą w bibliotece i czytaliśmy książkę, że królowa umarła.
- O, to ciekawe.
- Chcesz zobaczyć jak umarła?
Orla wygina się w konwulsyjnych pozach, wybałusza oczy i wydaje dzikie dźwięki, po czym pada na kanapę.
Naprawdę, mam wielką nadzieję, że królowa jednak nie umarła w takich okolicznościach…Nikomu nie życzyłabym takiej śmierci.
5
Młodsza jak zwykle w środku nocy ładuje się do łóżka rodziców, gdzie dosypia do rana.
- Ale czemu ty mnie tak macasz? – pytam, budzona podszczypywaniem i obłapianiem przez trzylatkę.
- Bo się boję.
- Ojej! – przytulam córkę rozczulona. – Czego się boisz?
- Koloru żółtego.
- Okeej…ale…dlaczego?
- Bo go nie lubię.
I wszystko jasne. Monty Pythonowi rośnie konkurencja.
6
Dziecina młodsza ze stanem podgorączkowym leży na mnie i się tuli.
- Maaaamooo, czy mogę slime?
- Po śniadaniu.
- To ja chcę śniadanie.
Ale dalej leży i się tuli. - Tata zaraz przyjdzie i zrobi.
- Nieee, tata poszedł na polowanie.
- Na co?!
- Na polowanie…Nie było go w nocy w naszym pokoju, nie było go w waszym pokoju, poszedł na polowanie.
- Okeeeej…A na co polował?
- Na wilki.
To teraz już wiem.
Ja myślałam, że czasem idzie do salonu, bo pochrapuję, a rano zdarza się mu iść na siłownię.
Na szczęście w końcu poznałam prawdę.
7
Kolejny moment, który każe mi wierzyć, że poczucie moralności i niewinność mamy wrodzoną. Potem uczymy się złego.
- Mamo, czemu ten pan powiedział “ona musi umrzeć”?
Pluję sobie w brodę, że oglądałam fragment “You” przy dzieciakach. - Bo…on jest bardzo niedobry.
- Ooo, a co robi, jest złodziejem?
- Gorzej. Mordercą.
- A kto to jest morderca?
Głowię się jak to przekazać sześciolatce. I zastanawiam, jakim cudem jeszcze tego nie wie? - To jest ktoś, kto…łapie i…-demonstruję łapiąc młodszą siostrę. – Zabija. Robi na przykład ciach-ciach-ciach i umiera się.
Moje “ciach-ciach-ciach” to oczywiście łaskotki.
Sześciolatka unosi wysoko brew. - That sounds really bad.
No nie? To jest tak oczywiste.
8
Większość rodziny robi coś na górnym poziomie mieszkania.
Mniejszość najmniejsza w osobie czterolatki, robi coś w łazience.
Wtem! Słyszymy z dołu desperacki, zwierzęcy niemal krzyk przerażonego dziecka.
Ojciec dziecka zrywa się na równe nogi, w sekundę jest na dole, a ja z góry słyszę tylko…
- Co się stało?!
- Jest ciemno! Boję się.
- Ale przed chwilą nie było ciemno…Zgasiłaś sama światło?
- Tak.
- I przestraszyłaś się?
- Tak.
Jeśli to nie jest potwierdzenie, że jesteśmy swoimi najgorszymi wrogami, to nie wiem co nim jest.
Życzę Wam, żebyście nie musielu tak walczyć sami ze sobą 😉