Myślałam już, po raz kolejny zresztą, żeby zrezygnować z tego cyklu. Nowopoznany specjalista od marketingu i networkingu powiedział mi jednak, że tytuł intryguje.
Nie wiem ile z Was pamięta o co właściwie chodzi z tym tytułem. W okolicach roku 2013 byłam szaleńczo zakochana w postaci Thranduila. W mojej internetowej bańce, związanej między innymi z Kasią Czajką-Kominiarczuk i Catus Geekus, postać ta nazywana była Elfem Pogardy. A ja też miałam zwykle zbolałą minę, pretensje do elfiości (ba, wciąż mam) i przejęłam to pseudo.
Stąd Miesięcznik Pogardy, dokumentujący, czym żyłam.
Ze wspaniałych wiadomości – pod koniec października dzieci dostały nowe piętrowe łóżko. Nie dość, że w końcu nie muszą spać z rodzicami w sypialni lub salonie, to jeszcze są w nim zakochane. Ma półeczki w ogóle.
To był typowo dickensowski miesiąc, czyli “it was the best of times, it was the worst of times”. The best – bo ciągle eventy, splendor, coś się działo, przede wszystkim miłego. The worst – bo obok eventów i splendoru toczy się jeszcze codzienne życie, a takie połączenie męczy. A ja, mimo kreowania się na elfa, nie jestem już taka młoda…Co oznacza tyle, że każdą atrakcję muszę odespać.
Po drodze mieliśmy jeszcze ferie half-term. Zwiedziłam z dziećmi Horizon 22, z którego w deszczu było widać niewiele. Zwiedziliśmy też Tower, które z kolei zasługuje na osobny tekst. Jeszcze nie dotarłam do momentu, w którym jestem gotowa go napisać, ale w skrócie – warto.
Zbierałyśmy cukierki podczas Halloween, w ulewnym deszczu, przy akompaniamencie piorunów.
Było super.
Ach, no i podpisałam umowę na czwartą książkę non-fiction. Zapowiada się zupełnie super. Teraz tylko muszę ją napisać…
Wydarzenia
O tym wszystkim, co się działo, pisałam już na blogu lub na MyPolska:
Wystawa „Frankenstein” Netflixa
75-lecie Polskiej Fundacji Kulturalnej (tego nie pisałam, ale byłam 😉
Książki
Paradyzja (Janusz Zajdel): Po raz pierwszy sięgnęłam po Zajdla, w audiobooku.
Ziemski pisarz przybywa na tajemniczą planetę, która miała być kolonią Ziemi. Koloniści po wylądowaniu zbuntowali się jednak i ustanowili niepodległość. Planeta miała nie nadawać się do zamieszkania, wbrew ziemskim badaniom i społeczeństwo zmuszone zostało do życia na sztucznej stacji. Stworzyli niezwykłą strukturę społeczną, która podtrzymywała handel surowcami naturalnymi z Ziemią. Nasz bohater ma za zadanie opisać codzienność mieszkańców Paradyzji, o której wiadomo bardzo niewiele.
Uczucia mam mieszane. Z jednej strony, uważam, że to jest całkiem dobra i ciekawa książka. Z drugiej – jakby to wszystko już gdzieś było. Trochę “Solaris”, trochę “Nowy Wspaniały Świat”, trochę stare filmy sci-fi jak “Ucieczka Logana”.
Nie twierdzę, że nie warto, ale na razie nie umiem się Zajdlem zachwycić. Bo czytam/słucham/poznaję kolejne pozycje.
Frankenstein (Mary Shelley): Nowy film potraktowałam jako ostateczny pretekst, żeby w końcu sięgnąć po pierwowzór.
I jest…ciekawy. Na wielu poziomach. Przede wszystkim literacki talent bardzo młodej Mary Shelley, jej oczywiste zdolności pięknego składania słów, połączone z bardzo gorzką refleksją o naturze człowieka, przy jednocześnie widocznej mentalności kogoś u progu dorosłości. Te paradoksy są ciekawsze od dość prostej i przewidywalnej fabuły, która choć stała się jednym z klasyków horroru, sama w sobie nie jest szczególnie straszna.
Psychologiczne studium Victora Frankensteina można by streścić w jednym zdaniu – “mężczyźni są porąbani”. Albo w innym – “Well Well Well If It Isn’t The Consequences Of My Own Actions”.
Filmy i seriale
House of Guinness: Z pewnością o sadze piwowarskiej rodziny Guinnessów naczytaliście się już dużo, głównie pozytywów. I słusznie, bo to serial, który wchodzi jak złoto, ma styl, świetnych aktorów i jeszcze atrakcyjniejszą estetykę. James Norton jest w tym serialu tak hot, że mój mąż stwierdził, że na niego leci (po latach przekonywania…sama wiedziałam to już około 2016 roku).
Ale jest i minus – za każdym razem, kiedy wymyślana jest bardzo ważna fikcyjna postać, w tym przypadku rudowłosa fenianka, umiera mała wróżka. Nie cierpię takich zabiegów w serialach inspirowanych historią.
Ale tak, polecam obejrzeć.
Boots: O tym serialu też pewnie się naczytaliście. I dobrze. Nastoletni gej idzie za kolegą do wojska, z braku lepszego pomysłu na życie. Tyle, że są lata dziewięćdziesiąte, czyli nie najlepszy czas dla gejów w wojsku. O czym zresztą wkrótce się przekona. Oparte na faktach.
Oprócz w oczywisty sposób ważnego tematu, podoba mi się, że mamy tu w dużym stopniu obdarcie wojska z romantyzmu, bez obrzucania go błotem. Braterstwo żołnierzy, którzy razem przeszli przez trening, jest doceniane. Patologie systemu wojskowego są jednak widoczne, choć w ładnej serialowej estetyce. Mam nadzieję, że będzie kolejny sezon, podobnie traktujący żołnierzy na wojnie (w Zatoce Perskiej, btw).
Filmy z dziećmi
Koci Domek Gabby The Movie: Znana dobrze większości rodziców Gabby odwiedza babcię ze swoją kocią ferajną. Babcia jest oryginalną konstruktorką domku i w ogóle super cool starszą panią. Zbiegiem okoliczności, domek wymyka się spod kontroli, mknie ulicami i trafia na pchli targ, gdzie zgarnia go ekscentryczna kociara, właścicielka firmy produkującej brokatowy żwirek do kuwet. Gabby rusza uratować przyjaciół, ale to nie pani kociara okaże się powodem utrapień, a jej porzucona zabawka z dzieciństwa…
Są filmy dla dzieci, których nie mogę się doczekać i pewnie czekam bardziej niż moje córki (na przykład Moana 2). Są też takie, podczas których chowam telefon pod kurtką i pracuję, odpisuję na maile, spisuję listy zakupów itd. Takim filmem był Psi Patrol…Myślałam, że Gabby dołączy do drugiej grupy, “filmy, które w ogóle mnie nie interesują, ale muszę na nie iść”, ale nie było tak źle. Zdziwiłam się, że był…wystarczająco oglądalny. Były momenty, w których się wyłączałam, ale były i momenty, kiedy mnie zaciekawił. Wybitne to to nie jest, ale i nie jest szkodliwe.
Podcast
Mogę z radością oznajmić, że powrócił. Opowiadałam o XVII-wiecznej celebrytce i kochance króla, Nell Gwyn. Przedstawiłam sylwetki Florence Nightingale i Mary Seacole, które mimo przeciwności, zmieniły ówczesne sobie podejście do pielęgniarstwa i medycyny. W końcu, analizowałam, z niechęcią, życiorys byłego już księcia Andrzeja.
W listopadzie wcale nie zwalniam.
Napiszcie, co dzieje się u Was.

