Marta Dziok-Kaczyńska

10 myśli po tym jak odwiedziłam Cypr

Picture of Marta Dziok-Kaczyńska

Marta Dziok-Kaczyńska

Czasami planujemy podróż życia, a czasami potrzebujemy gdzieś wyskoczyć, żeby zresetować głowę. Mój urlop na Cyprze był tą drugą opcją, zarezerwowaną na dwa tygodnie przed wyjazdem. Nigdy nie zależało mi specjalnie, żeby tam pojechać i lądowałam na wyspie bez oczekiwań. Jak było?

 

Chwała i cześć wyspie, która dała światu halloumi. Gdybym do końca życia mogła jeść tylko jedną rzecz, ten cudowny ser znalazłby się na samym szczycie listy kandydatów, między tostem z awokado i jajkiem oraz jajkami po benedyktyńsku na łososiu. Pewnie i tak by wygrał. Nie wiem jak często zdarza się tydzień, kiedy nie jem halloumi. To musi być smutny tydzień. Chwała, chwała Ci Cyprze!

 

Ja wiem, że historia Cypru jest skomplikowana i bolesna i absolutnie nie wydaję na jej temat osądów, bo czytałam za mało. Jednak ciepło i południowa życzliwość w połączeniu z brytyjskimi strukturami tworzy miejsce na Ziemi, gdzie czuję się miło i bezpiecznie.

 

 

Patrząc na fale rozbijające się o skały i czując na ciele ciepło marcowego słońca, zastanawiam się dlaczego ktokolwiek chce mieszkać w Londynie. Jest marzec, a ja leżę na plaży w kostiumie kąpielowym. Oczywiście wiem, dlaczego ludzie chcą i dlaczego ja chcę mieszkać w Londynie. Ale w pięknych okolicznościach przyrody (czy to w Walii czy na Cyprze) a już zwłaszcza w pięknych okolicznościach temperaturowych, zawsze na chwilę zapominam.  

 

 

Pan wiozący nas taksówką na lotnisko na wieść, że mieszkamy w Londynie śmieje się półgębkiem, że to miasto smutnych i zimnych ludzi. Heh, śmieję się. Tak, trochę tak. Ale nie bardziej smutnych niż opuszczone wioski w cypryjskich górach. Nie mówię tego na głos i nie jest to złośliwa myśl. W smutnych ludziach i smutnych wioskach jest coś przejmującego. Strasznego i pięknego. Wzruszają mnie. 

 

Żądam wprowadzenia do McDonald’sa na całym świecie Shrimp Burgerów i McKrewetek w panierce. JAKIE. TO. JEST. SMACZNE. 

 

 

Sporo piszę o jedzeniu, co? No cóż. Jest bardzo dobre. Zwłaszcza poza McDonald’sem. He he.

 

 

Nie wiem czy to kwestia urlopu przed sezonem czy porównania do warunków londyńskich, ale ceny większości rzeczy są bardzo przystępne. Mrożona kawa z budki na plaży za 2 euro? Biorę!

 

 

Nie wiem czy to kwestia desperackiej potrzeby słońca i szoku wynikającego z kontaktu z nim, ale mój mąż, naczelny minimalista, człowiek, który niczego nie potrzebuje i posiada pięć par spodni oraz cztery pary butów (poza sportowymi na siłownię), przez cały wyjazd rozpacza, że nie kupił w sklepie na lotnisku wielkiego dmuchanego różowego flaminga. Na Cyprze dzieją się rzeczy niesamowite. 

 

 

WSZĘDZIE. KOTY. BIAŁE. CZARNE. W ŁATY. GŁADKIE. PUCHATE. W HOTELU. NA PLAŻY. W SKLEPIE. WSZĘDZIE.

 

 

Nie jest to najpiękniejsze miejsce, jakie odwiedziłam. Nie jest najciekawsze. Nie jest najbardziej zachwycające. Jest natomiast bezpretensjonalne i w każdym wymaganym aspekcie na tyle dobre, żebym mogła określić spędzony na nim czas jako rozkoszny. Nie wiem czy jeszcze się zobaczymy, ale było świetnie. 

Dziękuję. 

Podoba Ci się? Udostępnij ten post

Riennahera

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska

Riennahera​

Prowadzę blog, podcast „Korespondencja z Londynu” oraz aktywnie działam w mediach społecznościowych. W Wielkiej Brytanii mieszkam od 2006 roku. Studiowałam historię i filmoznawstwo na Uniwersytecie w Glasgow. Przez wiele lat pracowałam w brytyjskiej prasie, obecnie jestem dziennikarką portalu polonijnego. Wydałam książki fantasy „Elfy Londynu” i „Podróżniczka” oraz non-fiction „Anglia. Czas na Herbatę” i e-book „Londyn z Riennaherą”. Mieszkam w Londynie z mężem i córkami.