




Photos by Ell and me
Ostatnia część dramatycznej sagi o ślubie.
Nie przepadam za szykowaniem się na wielkie wyjścia. Zwykle wszystko sprzysięga się wtedy przeciwko mnie, włosy się nie kręcą, makijaż rozmazuje, rajstopy drą. Oczywiście i tym razem się nie zawiodłam i prezentowałam fryzurę na rozkręconego, lekko sklejonego czochracza.
Od czasu pewnego przyjęcia świątecznego staram się też ubierać raczej skromnie, żeby potem nie wyglądać jak landrynkowa lafirynda. Złota zasada, która sprawdza się w 99% przypadków tym razem się nie sprawdziła, bo dużo dziewcząt zaszalało i chwilami czułam się jak ta wyliniała, szara ptaszyna siedząca w rogu klatki z papużkami (w sensie, że niespecjalnie zwracająca uwagę, a nie że inne nie chcą się z nią bawić ;).
Gdyby to był ślub w lesie przy ognisku wyglądałabym najlepiej ze wszystkich z moimi warstwami wełny, kiziakami i szałową czapką, zapewniam Was. Może kiedyś.
PS W komentarzach pojawił się zarzut, że prezentuję faceta jako dodatek i było mi przykro, więc nie prezentuję. Na blogu. Bo na fanpage’u wspólna focia.
// sukienka H&M, opaska H&M, koronkowe wdzianko i buty Primark, torebka sh, zestaw do skompletowania tutaj //
35 thoughts on “W co się ubrać na ślub – Epizod II”
Genialnie wyglądasz, sukienka skradła moje serce, kolor jest niesamowity!
pięęknie wygladasz,sukienka extra-..bardzo ładnie.julita.
Odtrutka na weselne tafty i satyny. Mnie tam się podoba 🙂
Powinnaś zobaczyć te czubki i piórka! Zazdrość była, naprawdę.
wyglądasz prześlicznie:)
Sukienka jest piękna i oryginalna, pasuje do Ciebie, czego więcej chcieć.
Ja tam ostatnio napomknęłam, że facet bez względu czy w mięcie czy w kiziaku, byleby pasował do outfitu, to nie jest dobry pomysł, ale to odnosiło się do Twojego starego blipa, hipokrytko
:riennahera: Nie kupuję nowego trendu z facetem jako dodatkiem do 'stylizacji’.
http://blip.pl/s/499370393
no chyba, że teraz to już „stary trend”, więc traktujesz go jako retro, więc Ci to nie przeszkadza….
A wiesz, że napisałam to specjalnie bo liczyłam na Twoją rewizytę? :> Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć 😉
o Twojej sklerozie ?? 😛
a na rewizyty możesz liczyć przy okazji każdego wpisu, bo lubie tu zaglądć, czytac i ogladać;)
Raczej o profilu odwiedzającego 😉 Ano nudzi mi się bo Downton Abbey dzisiaj mniej wciąga jakoś 😉
No więc teraz sie przyznaj skąd te podwójne standardy? Tak na starość Ci sie zmieniło, czy liczyłas że nikt sobie blipa nie przypomni?
Ja pamiętałam, że kiedyś coś takiego u Ciebie czytałam, ale żeby znaleźć konkretnie kiedy i nie przekopywać się przez archiwum blipa to najpierw musiałam sobie odszukać post z wiadomego bloga a propos którego to napisałaś;)
ano tez mi się nudzi bo ja z kolei oglądam Magic City i przenudne flaki z olejem, ale juz dociągne do konca, bo tylko 8 ocinków. A Downton Abbey gdzieś tam w kolejce mam;)
Żadne podwójne standardy. Uważam, że wrzucenie na 594 posty łącznie chyba 10 neutralnych zdjęć (chociaż pewnie policzysz i wyjdzie, że kłamię, bo może jest ich 14 😉 to lekki wgląd do mojego życia. Wrzucanie setki wspólnych zdjęć z przymierzalni, zdjęć 'całujemy się i tak się kochamy, o robimy serduszko z paluszków’, 'o jaki mam prezent od misiaczka’ oraz 'my i nasze siatki’ to nie wgląd. Możesz się oczywiście nie zgodzić.
Uprzedzam tylko, że jeśli się nie zgodzisz to zrobię post z pięćdziesięcioma zdjęciami mojej nowej szczotki i zadedykuję Ci go. Wybór należy do Ciebie.
Zgoda, ze to tylko taki lekki wgląd, nie mam nic do tego. Ani mnie to ziębi ani grzeje czy ktoś wrzuca tego sztuk 14 czy 594. Ja nie mówie o ilości tylko o samym fakcie i tego jaki miałaś stosunek do tego. Bo jak ktoś oficjalnie się o tym wypowiada z przekąsem, a rok później o tym zapomina i sam tak robi, to to są podwójne standardy i hipokryzja. Na zasadzie „reszta jest be, ale u mnie to jest cacy”
jaki masz kolor TT?
Oczywiście fioletowy z brokatem.
Moim zdaniem można na każdy temat zmienić pogląd – jak to się mówi „panty rejem” 😀 – ja kiedyś nigdy nie włożyłabym trampek do czegokolwiek innego niż do dresu. A noszę do wszystkiego. W takim sensie wszyscy jesteśmy hipokrytami. E.
Jestem pewna, że istnieje prawo Merphiego dotyczące szykowania się na wielkie wyjścia! Pryszcze, deszcz, plamy, Bóg jeden wie co jeszcze!
Wyglądasz świetnie! I piękne zdjęcia, ten tort szałowy 🙂
Ładny zestaw, piękne faktury. Czy gdybyś się „wystroiła” czułabyś się bardziej komfortowo? Wydaje mi się, że najpiękniej się wygląda czując się dobrze w ubraniu 🙂
Pewnie nieco lepiej, a już na pewno gdyby włosy się trzymały…Sukienka z pewnością jednak nada się na następne Christmas Party.
Jak ładnie!
Twoje posty mnie powalaja, nie dość, że pięknie wyglądasz, masz śliczne zdjęcia, to do tego genialne pióro 😉
wiesz co najbardziej mi się podoba w tym Twoim zestawie? To, że nie masz na sobie marynarki. Osobiście ich nie cierpię. 😀 (nie pytaj dlaczego, bo nie wiem)
epizod
1. «krótkotrwałe zdarzenie niemające większego znaczenia»
2. «fragment utworu literackiego, sztuki lub filmu luźno związany z główną fabułą»
3. «fragment w utworze muzycznym oparty na własnym materiale tematycznym»
To była kalka z angielskiego „episode”. To tak jak „sezon 3”- ma coś wspólnego z sezonem na grzyby? E.
Polacy nie gęsi, iż swój język mają. I kalek, w dodatku źle przetłumaczonych, nie potrzebują.
W tym akurat przypadku ta kalka jest po prostu błędem językowym. Epizod po polsku nie znaczy tyle co „część”, „odcinek”, a właśnie to, co zostało podane powyżej (i co nie ma żadnego zastosowania w tym przypadku).
Chyba po raz trzeci oglądam tego posta, nie mogę się napatrzeć, tak to wszystko pięknie wygląda. Idealnie mi pasuje do tego ślubu, jak go pokazałaś wcześniej na zdjęciach. I wszystko się wydaje takie naturalne, po prostu do siebie pasuje. Naprawdę ładnie!
Olcha
oh i znowu wpadłam tylko na chwilę, a już conajmniej od godziny oglądam posty i czytam komentarze… w tej kwestii jestem beznadziejna, wiem 🙂 uwielbiam Twój styl. Jest taki spójny, czasem jak patrzę na różne osoby to wydają się być „przebrane”, tym bardziej jeśli mowa o wydarzeniach jesienno weselnych…zdjęcia z Twojego domu urzekły mnie bardzo. Faktycznie, patrząc na wystrój wnętrza domu rodzinnego można odnaleźć podobne elementy w odziennych strojach… albo „stylizacjach” xppp w swojej szafie stawiam na proste fasony i stonowane kolory. A póki co jedynym szaleństwem są czerwone cygaretki z zary. Ostatnio mój kolega z pracy zapytał mnie czemu ubieram się ciągle na ciemno/czarno i czy mam jakąś depresję czy coś… otóż ubieram się na czarno, bo jstem w Nocnej Straży (the game of thrones – polecam, jeśli nie widziałaś (: kapitalny serial)
na koniec moich wypocin (w sumie jak wpadam, to nie zawsze piszę, więc teraz powinnam tu jakiś essay wymłodzić) zapraszam do siebie na bloga (ed-like-me), gdzie królują już czapki i rękawiczki, a całość owiana jest wspaniałym zapachem DIESEL LOVERDOSE i wariacjami na temat tegoż ( swoją drogą LOverdose nazwałabym taką wariacją na temat Angel, podobnie pachnie)
No już, już kończę i pozdrawiam 🙂
Aż skóra mi cierpnie na myśl o niektórych weselnych „kreacjach”, brrr! Lepiej jest wyglądać skromnie i z klasą, jak Ty!
Sukienka jest cudowna!!!
Ludzmi ani komentarzami nie nalezy sie przejmowac. Ja osobiscie zawsze sie ubieram tak jak ja sie dobrze czuje, czy sie to innym podoba czy nie. a jak ktos Ci komentuje ze masz faceta jako dodatek, no to co z tego! Faceci tez nas z soba zabieraja wystrojone jako dodatek, wiec czasami role moga sie zamienic:-)
Kisses
Aga
Check my new post
http://www.agasuitcase.com
Pieknie wyglądasz. Sukienka jest rewelacyjna. 😀
dominicasinspirations.blogspot.com
Ja też nigdy nie trafiam – albo jestem overdressed, albo underdressed albo nie w tych kolorach co trzeba dressed, bo panna młoda akurat ma lekko cytrynowy odcień sukni idealnie komponujący się z moją kompozycją na głowie . Ale zieleń na wesele – to jest myśl! E.
A ja jestem za tym, żebyś pokazywała od czasu do czasu swojego faceta na blogu. Oczywiście, jeśli masz na to ochotę. Bo nauczyłaś już nas, swoich czytelników, że i tak robisz co chcesz, idziesz do lasu nocą, czy plątasz się z kiziakiem po bagnach. Więc i w kwestii pokazywania, czy też nie-pokazywania zdjęć bliskich na blogu zrób tak, jak tylko chcesz. Bo to Twój blog i Twoje decyzje;) Na tym właśnie zyskałaś tylu stałych zaglądaczy;-)
Jeśli chodzi o weselne kiece, to ja jednak jestem zwolennikiem „na bogato”;) Oczywiście nie chodzi mi tu o ubranie na raz wszystkich złotych ozdób, jakie tylko się posiada, tylko o to żeby oddzielić strojem taką imprezę jak wesele, od choćby chrzcin, Wigilii, czy imienin u cioci Kazi. Nigdy jeszcze nie byłam na weselu w krótkiej sukience, zawsze idę w taką klasyczną elegancję i suknię do ziemi w wersji bardzo wieczorowej. Wszelkich taft i satyn nie znoszę, ale jeśli ktoś byłby w stanie mieć z tego fajną kreację, to czemu nie, jeśli to mu odpowiada? Długie suknie, to chyba takie nawiązanie do czasów, które już odchodzą, do strojów całkowicie odmiennych od tych codziennych. Kiedyś większa impreza równała się długiej, wieczorowej sukni, teraz chodzi się też w krótkich, niedługo nie będzie pewnie gafą pojawienie się na weselu w jeansach i trampkach. Chciałabym jednak, żeby nastąpiło to jak najpóźniej.
Faktycznie spooory kontrast między tymi dwoma imprezowymi zestawami:D Ja tam jestem za zieloną, a skromnością tego stroju bym się nie przejmowała. Sukienka jest ładna sama w sobie i fajnie podkreśla Twoje rudości:)
Tylko krowa zdania nie zmienia…ubiór cudny!
Zwinę Ci kiedyś tę narzutkę. NAwet nie będziesz wiedziała kiedy:D i bardzo dobrze,ze tę kieckę kupiłaś!:D przepięknie wygląda:)