Photos by Ell and me

Ostatnia część dramatycznej sagi o ślubie.

Nie przepadam za szykowaniem się na wielkie wyjścia. Zwykle wszystko sprzysięga się wtedy przeciwko mnie, włosy się nie kręcą, makijaż rozmazuje, rajstopy drą. Oczywiście i tym razem się nie zawiodłam i prezentowałam fryzurę na rozkręconego, lekko sklejonego czochracza.
Od czasu pewnego przyjęcia świątecznego staram się też ubierać raczej skromnie, żeby potem nie wyglądać jak landrynkowa lafirynda. Złota zasada, która sprawdza się w 99% przypadków tym razem się nie sprawdziła, bo dużo dziewcząt zaszalało i chwilami czułam się jak ta wyliniała, szara ptaszyna siedząca w rogu klatki z papużkami (w sensie, że niespecjalnie zwracająca uwagę, a nie że inne nie chcą się z nią bawić ;).
Gdyby to był ślub w lesie przy ognisku wyglądałabym najlepiej ze wszystkich z moimi warstwami wełny, kiziakami i szałową czapką, zapewniam Was. Może kiedyś.

PS W komentarzach pojawił się zarzut, że prezentuję faceta jako dodatek i było mi przykro, więc nie prezentuję. Na blogu. Bo na fanpage’u wspólna focia.

// sukienka H&M, opaska H&M, koronkowe wdzianko i buty Primark, torebka sh, zestaw do skompletowania tutaj //

Podoba Ci się? Podaj dalej »

Newsletter

Subskrybuj Elfią Korespondencję

Czymże jest newsletter? Może być różnymi rzeczami. Może być sposobem na zawalenie skrzynki i wciskaniem swojego produktu przy każdej możliwej okazji. Może być wspaniałym narzędziem do budowania bliskiej relacji ze społecznością. Albo czymś pomiędzy. Czasem nawet czymś fajnym. I o to będę walczyć.

Zapraszam Cię do zapisania się na mój newsletter Elfia Korespondencja. Wchodzisz w to?

Administratorem danych osobowych podanych w formularzu jest Marta Dziok-Kaczyńska, Ellarion Cybernetics Ltd., Paul Street 86-90, London, United Kingdom. Zasady przetwarzania danych oraz Twoje uprawnienia z tym związane opisane są w polityce prywatności. Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA. Mają zastosowanie polityka prywatności oraz regulamin serwisu Google.
61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

35 thoughts on “W co się ubrać na ślub – Epizod II”

  1. Ja tam ostatnio napomknęłam, że facet bez względu czy w mięcie czy w kiziaku, byleby pasował do outfitu, to nie jest dobry pomysł, ale to odnosiło się do Twojego starego blipa, hipokrytko
    :riennahera: Nie kupuję nowego trendu z facetem jako dodatkiem do 'stylizacji’.
    http://blip.pl/s/499370393

    no chyba, że teraz to już „stary trend”, więc traktujesz go jako retro, więc Ci to nie przeszkadza….

    1. o Twojej sklerozie ?? 😛
      a na rewizyty możesz liczyć przy okazji każdego wpisu, bo lubie tu zaglądć, czytac i ogladać;)

    2. No więc teraz sie przyznaj skąd te podwójne standardy? Tak na starość Ci sie zmieniło, czy liczyłas że nikt sobie blipa nie przypomni?
      Ja pamiętałam, że kiedyś coś takiego u Ciebie czytałam, ale żeby znaleźć konkretnie kiedy i nie przekopywać się przez archiwum blipa to najpierw musiałam sobie odszukać post z wiadomego bloga a propos którego to napisałaś;)
      ano tez mi się nudzi bo ja z kolei oglądam Magic City i przenudne flaki z olejem, ale juz dociągne do konca, bo tylko 8 ocinków. A Downton Abbey gdzieś tam w kolejce mam;)

    3. Żadne podwójne standardy. Uważam, że wrzucenie na 594 posty łącznie chyba 10 neutralnych zdjęć (chociaż pewnie policzysz i wyjdzie, że kłamię, bo może jest ich 14 😉 to lekki wgląd do mojego życia. Wrzucanie setki wspólnych zdjęć z przymierzalni, zdjęć 'całujemy się i tak się kochamy, o robimy serduszko z paluszków’, 'o jaki mam prezent od misiaczka’ oraz 'my i nasze siatki’ to nie wgląd. Możesz się oczywiście nie zgodzić.
      Uprzedzam tylko, że jeśli się nie zgodzisz to zrobię post z pięćdziesięcioma zdjęciami mojej nowej szczotki i zadedykuję Ci go. Wybór należy do Ciebie.

    4. Zgoda, ze to tylko taki lekki wgląd, nie mam nic do tego. Ani mnie to ziębi ani grzeje czy ktoś wrzuca tego sztuk 14 czy 594. Ja nie mówie o ilości tylko o samym fakcie i tego jaki miałaś stosunek do tego. Bo jak ktoś oficjalnie się o tym wypowiada z przekąsem, a rok później o tym zapomina i sam tak robi, to to są podwójne standardy i hipokryzja. Na zasadzie „reszta jest be, ale u mnie to jest cacy”

      jaki masz kolor TT?

    5. Moim zdaniem można na każdy temat zmienić pogląd – jak to się mówi „panty rejem” 😀 – ja kiedyś nigdy nie włożyłabym trampek do czegokolwiek innego niż do dresu. A noszę do wszystkiego. W takim sensie wszyscy jesteśmy hipokrytami. E.

  2. Wyglądasz świetnie! I piękne zdjęcia, ten tort szałowy 🙂

    Ładny zestaw, piękne faktury. Czy gdybyś się „wystroiła” czułabyś się bardziej komfortowo? Wydaje mi się, że najpiękniej się wygląda czując się dobrze w ubraniu 🙂

  3. wiesz co najbardziej mi się podoba w tym Twoim zestawie? To, że nie masz na sobie marynarki. Osobiście ich nie cierpię. 😀 (nie pytaj dlaczego, bo nie wiem)

  4. epizod
    1. «krótkotrwałe zdarzenie niemające większego znaczenia»
    2. «fragment utworu literackiego, sztuki lub filmu luźno związany z główną fabułą»
    3. «fragment w utworze muzycznym oparty na własnym materiale tematycznym»

    1. To była kalka z angielskiego „episode”. To tak jak „sezon 3”- ma coś wspólnego z sezonem na grzyby? E.

    2. Polacy nie gęsi, iż swój język mają. I kalek, w dodatku źle przetłumaczonych, nie potrzebują.
      W tym akurat przypadku ta kalka jest po prostu błędem językowym. Epizod po polsku nie znaczy tyle co „część”, „odcinek”, a właśnie to, co zostało podane powyżej (i co nie ma żadnego zastosowania w tym przypadku).

  5. Chyba po raz trzeci oglądam tego posta, nie mogę się napatrzeć, tak to wszystko pięknie wygląda. Idealnie mi pasuje do tego ślubu, jak go pokazałaś wcześniej na zdjęciach. I wszystko się wydaje takie naturalne, po prostu do siebie pasuje. Naprawdę ładnie!
    Olcha

  6. oh i znowu wpadłam tylko na chwilę, a już conajmniej od godziny oglądam posty i czytam komentarze… w tej kwestii jestem beznadziejna, wiem 🙂 uwielbiam Twój styl. Jest taki spójny, czasem jak patrzę na różne osoby to wydają się być „przebrane”, tym bardziej jeśli mowa o wydarzeniach jesienno weselnych…zdjęcia z Twojego domu urzekły mnie bardzo. Faktycznie, patrząc na wystrój wnętrza domu rodzinnego można odnaleźć podobne elementy w odziennych strojach… albo „stylizacjach” xppp w swojej szafie stawiam na proste fasony i stonowane kolory. A póki co jedynym szaleństwem są czerwone cygaretki z zary. Ostatnio mój kolega z pracy zapytał mnie czemu ubieram się ciągle na ciemno/czarno i czy mam jakąś depresję czy coś… otóż ubieram się na czarno, bo jstem w Nocnej Straży (the game of thrones – polecam, jeśli nie widziałaś (: kapitalny serial)

    na koniec moich wypocin (w sumie jak wpadam, to nie zawsze piszę, więc teraz powinnam tu jakiś essay wymłodzić) zapraszam do siebie na bloga (ed-like-me), gdzie królują już czapki i rękawiczki, a całość owiana jest wspaniałym zapachem DIESEL LOVERDOSE i wariacjami na temat tegoż ( swoją drogą LOverdose nazwałabym taką wariacją na temat Angel, podobnie pachnie)

    No już, już kończę i pozdrawiam 🙂

  7. Ja też nigdy nie trafiam – albo jestem overdressed, albo underdressed albo nie w tych kolorach co trzeba dressed, bo panna młoda akurat ma lekko cytrynowy odcień sukni idealnie komponujący się z moją kompozycją na głowie . Ale zieleń na wesele – to jest myśl! E.

  8. A ja jestem za tym, żebyś pokazywała od czasu do czasu swojego faceta na blogu. Oczywiście, jeśli masz na to ochotę. Bo nauczyłaś już nas, swoich czytelników, że i tak robisz co chcesz, idziesz do lasu nocą, czy plątasz się z kiziakiem po bagnach. Więc i w kwestii pokazywania, czy też nie-pokazywania zdjęć bliskich na blogu zrób tak, jak tylko chcesz. Bo to Twój blog i Twoje decyzje;) Na tym właśnie zyskałaś tylu stałych zaglądaczy;-)

    Jeśli chodzi o weselne kiece, to ja jednak jestem zwolennikiem „na bogato”;) Oczywiście nie chodzi mi tu o ubranie na raz wszystkich złotych ozdób, jakie tylko się posiada, tylko o to żeby oddzielić strojem taką imprezę jak wesele, od choćby chrzcin, Wigilii, czy imienin u cioci Kazi. Nigdy jeszcze nie byłam na weselu w krótkiej sukience, zawsze idę w taką klasyczną elegancję i suknię do ziemi w wersji bardzo wieczorowej. Wszelkich taft i satyn nie znoszę, ale jeśli ktoś byłby w stanie mieć z tego fajną kreację, to czemu nie, jeśli to mu odpowiada? Długie suknie, to chyba takie nawiązanie do czasów, które już odchodzą, do strojów całkowicie odmiennych od tych codziennych. Kiedyś większa impreza równała się długiej, wieczorowej sukni, teraz chodzi się też w krótkich, niedługo nie będzie pewnie gafą pojawienie się na weselu w jeansach i trampkach. Chciałabym jednak, żeby nastąpiło to jak najpóźniej.

  9. Faktycznie spooory kontrast między tymi dwoma imprezowymi zestawami:D Ja tam jestem za zieloną, a skromnością tego stroju bym się nie przejmowała. Sukienka jest ładna sama w sobie i fajnie podkreśla Twoje rudości:)

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top