Poprzednio polecałam seriale (część 1 i część 2), dzisiaj mam ochotę je trochę pohejtować. W końcu codziennie tworzę zarabiające miliony produkcje, więc znam się jak mało kto.

1.Gossip Girl – Serial, który zaczął się naprawdę świetnie i był swego czasu czymś w rodzaju ‘Gry o Tron’ na szkolnym korytarzu, obecnie jest raczej ‘Modą na Sukces’ w Nowym Jorku. Dziewczęta i chłopcy są równie piękni jak boski Ridge i mają podobne zdolności poznawcze, czyli żadne. Nie posiadam na koncie milionów dolarów i nie mieszkam na Upper East Side, więc może nie znam życia, ale nie byłam jeszcze nigdy w środowisku, w którym spać można było tylko z dziesięcioma osobami na krzyż. Wiem, że obracając się w tak dystyngowanej grupie społecznej jaką są nowojorscy socialites trzeba się trzymać pewnych standardów i nie można randkować z kimś bez Rolexa na nadgarsku, ale i tak sądzę, że tych Rolexów jest więcej niż wydawać by się mogło na podstawie Gossip Girl. Wydaje mi się też, że większość rodziców raczej zainteresowałaby się, co dzieje się z ich dziećmi, jeśli nie odbierają przez dwa miesiące telefonu. Oraz jeśli godzisz się z przyjaciółką bo po raz piąty wyzwałyście się od zołz, zdzir i szmat i zniszczyłyście sobie nawzajem marzenia, to może warto albo przestać się wyzywać po raz szósty, albo rozważyć przyjaźń? Gossip Girl w kwestii rozwoju charakterów jest niczym męki Tantala, te same postaci bez wyciągnięcia wniosków z przeszłych zdarzeń są jedynie rzucane w wydarzenia coraz bardziej wydumane (małżeństwo z księciem, nielegalny handel ropą i tak dalej). No ale jest jet set i przynajmniej mają fajne buty.

Gossip Girl by Terry Richardson
Źródło: Rolling Stone 2009, autor Terry Richardson

Każdy śpi z każdym…

2.How I Met Your Mother – było kiedyś urocze, zabawne i w ogóle takie przytulne. Po ośmiu sezonach jest nudne, wtórne i przewidywalne ( i to nie na zasadzie Janis, która co jakiś czas pojawiała się w ‘Przyjaciołach’ ze swoim OH MY GOD). Pomysł od samego początku nie był zbyt świeży, ale dzięki kilku fajnym tagline’om (‘Have you met Ted?’, 'Suit Up’ i ‘Legen-wait for it-dary’) i kilku śmiesznym motywom oglądało się to bez bólu. Oczywiście wszystko co robi się jakkolwiek popularne trzeba i przynosi pieniądze trzeba wyeksploatować jak najbardziej się da. Po ośmiu sezonach nie jesteśmy bliżej odpowiedzi na tytułowe pytanie, a postaci stały się karykaturalne. Fajtłapa Marshall i odpychająca Lily (nie wiem czemu, nie jestem w stanie jej znieść), zawsze taka sama Robin, nieudany Ted i w gruncie rzeczy obrzydliwy Barney, który jest oczywiście najlepszą postacią, ale też zaczyna się robić przewidywalny. Ilość osób, z którymi można umówić się na randkę/przespać przypomina nieco Gossip Girl. Może po prostu Nowy Jork jest strasznie mały?!
Przyjaciele biją HIMYM na głowę mimo upływu lat. A nie jestem nawet ich specjalną fanką. Brakuje mi przede wszystkim tej delikatnej niedorzeczności Chandlera czy Phoebe, która mimo wszystko nie czyniła z nich pajaców.
Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie już kto jest matką. To kolejny po GG serial, który oglądam po to, żeby zobaczyć jak umrze, albo do kotleta (chociaż ostatnio wolę Big Bang Theory).

how i met your mother spoiler

3.House M.D.– Od razu dodam, że w Housie mnóstwo rzeczy mi się podobało. Nawet większość. Rozwój postaci, bezczelny doktor, wydumane choroby i w ogóle. Nie podobało mi się tylko jedno – przez pół odcinka nie wiedziałam o czym dyskutują lekarze. Nie jest to po prostu serial dla tak ograniczonego widza jak ja. Umiem diagnozować jedynie gruźlicę (piękna laska kaszle w filmie czy serialu? Wiadomo – gruźlica) Chciałam przeżywać brawurowe spory bohaterów razem z nimi, ale jedynym co byłam w stanie dodać od siebie było ‘a może toczeń?’. Niestety, to nigdy nie jest toczeń. I robiło mi się przykro.House’a hejtuję z zazdrości.

house m.d. hate everybody

4.Lost – Moja relacja z tym serialem była przedziwna. Jako siedemnastolatka wpadłam w absolutny szał i czasami chodziłam do szkoły w ciuchach z logo Dharma. Najpierw szaleńczo kochałam się w Sawyerze, potem w Desmondzie. Jeszcze na pierwszym roku studiów cieszyłam się, że będę chodzić po tych samych ulicach, po których chodził Henry Ian Cusick (mieszkał w Glasgow). Wypatrzyłam nawet kiedyś w książce telefonicznej jego żonę. Tak, wstydzę się.
I nagle czas prysł. Koniec. Zero zainteresowania. Być może problemem było nieustanne napięcie i atmosfera pewnego osaczenia? W którymś momencie po prostu odechciało mi się dalej stresować i ekscytować tym co działo się na ekranie. Zagadka przeciągana w nieskończoność w końcu wiele osób znudzi. Tak, wiem, że ostatnio sezon oglądało 14 mln osób, czyli więcej, niż kiedykolwiek byłabym sobie w stanie wyobrazić. ALE w szczytowym momencie (sezon 2) widownia przekraczała dwadzieścia trzy miliony. Dziewięć milionów siedemnastolatek w koszulce Dharmy poszło oglądać co innego. To jakby cała Szwecja.
Poza tym dla rozwiązania zagadki wystarczyło przeczytać książkę 'Trzeci Policjant’ Briana O’Nolana, która w którymś odcinku pojawiła się na ekranie.

lost spoiler
Żródło: http://lostsux.com/projects/thelostsuxproject

5.Glee – bardzo lubię musicale, naprawdę. Lubię zabawę konwencją, Moulin Rouge było cudowne. Lubię też sporą dawkę obciachu i czynnika WTF, ‘Rocky Horror Picture Show’ oglądałam na którymś etapie codziennie. Glee nie jestem w stanie znieść, a ekspresja bohaterów (prym wiodą Rachel i Kurt z panem nauczycielem, brrrr, ale inni nie są daleko za nimi) sprawia, że przechodzą mnie ciarki. Bynajmniej nie z podniecenia. Sympatię wywołuje we mnie jedynie pani wuefistka i za każdy razem, kiedy zmuszałam się do oglądania Glee mocno jej kibicowałam.

i hate glee battle royale
Źródło: http://fuckyeahbattleroyale.tumblr.com

Jest mnóstwo, mnóstwo seriali, których oglądanie sprawia ból, o większości z nich nie ma nawet co pisać. Jeśli jakieś wywołują u Was podobną odrazę to chętnie poczytam.

Podoba Ci się? Podaj dalej »

61923936_301827807423707_1414915001336679940_n copy

Autorka

Marta Dziok-Kaczyńska
Riennahera​

Nie chcę sprzedać Ci wizji perfekcyjnego życia jak ze strony w kolorowym czasopiśmie. Chcę być dobrą sobą i porządną osobą. Może Ty też?

55 thoughts on “Pięć seriali, które pewnie lubisz, a których nie polecam”

  1. Z wymienionych przez Ciebie nie oglądam tylko Lostów.
    1) tak GG zrobiło się straszne i żałosne 🙁
    2)HIMYM też już mnie drażni i zdecydowanie wolę Friends, ale będę oglądać do końca ten sezon (może to ostatni)
    3)House- mam sentyment bo to pierwszy serial, który oglądałam nadrabiając odcinek za odcinkiem do białego rana , no i był Chase i jego australijski akcent <3, pierwsze trzy sezony były świetne, reszta jakoś mi się już rozmywa…
    4)Glee-żałosne, ale oglądam 🙁

  2. The Big Bang Theory rządzi! 🙂 To jedyny serial, który jest moim zdaniem idealny. Tak, wiem, że piszę nie na temat, no ale trudno 😀

  3. Ja rozumiem House’a. Ile jednak można? Do tego po co studia medyczne i inne takie szkoły, skoro można obejrzeć serial i wszystko jasne.Minister zdrowia mógłby popatrzeć jak się leczy i jak może wyglądać szpital.

  4. 1. GG nie jestem jużw stanie oglądać, do doszłam do połowy trzeciego sezonu z półrocznymi przerwami. Za to zawsze lubiłam sobie powzdychać do Chucka. I pohejtować Nate’a.

    2.HIMYM to moja miłość, ale sama przed sobą się jednak przyznaję, chociaż niechętnie, że jest coraz gorzej. Ehm… z kompromitujących wyznań…kiedy dowiedziałam się, że Ted urodził się tak jak ja, 25 kwietnia, przeżyłam Tydzień Utożsamiana Się z Theodorem Moseby’m. Próbowałam nawet czytać Pablo Nerudę. Na szczęście mi przeszło.

    3.Z House’m mam podobnie jak ty. Bariera mózgowa przeszkadzała mi w zrozumieniu serialu i staniu się psychofanką.

    4)Lost przestało mnie ciekawić, głównie przez to, że w czasach, kiedy było przedmiotem rozmów ludzi na korytrzu, ja byłam daleko, daleko w tyle z akcją. Wszechobecne chodzące spoilery mi nie pomagały.

    5)Glee…hihi hihi hihi

  5. Z ciekawości jakiś czas temu zaczełam oglądać GG.Pierwsze 2 sezony są na prawde świetne i mnie wciągneły.W zeszłym tygodniu skończyłam 4 sezon i szczerze mówiąc mam dosyć właśnie ze względu na to,że bardziej zaczyna to przypominać „Mode na sukces”… „Dr.House” już od dawna nie oglądam,zbrzydł mi po prostu,”Lost” nie wciągnął mnie wcale.Reszty kompletnie nie znam.Nie jestem fanką seriali,ale jakiś czas mój były dał mi do obejrzenia 1 sezon „The Walking Dead” i od razu nadrobiłam zaległości,bo na prawde jest dobry 🙂

  6. Och ach jak ja nie znoszę Hałsa!! Jest najgorszy. Ciagle głupiomądry i zmanierowany i w ogóle! Mogłabym się zatracić w hejcie dla hejtu.
    Plotkarę oglądam ostatnio raczej z przyzwyczajenia – po prostu chcę zobaczyć już koniec i to, że blair będzie z chuckiem itp itd. Ale paczanie na serenę jak się miota między byłymi chłopakami i paczanie na dana, który podejmuje niezrozumiałe dla siebie i widza decyzje jest już bardzo bardzo męczące.
    Jeżeli chodzi o glee, to przyznaję oglądałam na etapie, kiedy nieco mnie uzależniło od oglądania seriali, ale niemożebnie męcząca i irytująca postać Rachel skutecznie mnie zniechęciła. Krejzi wredna wuefistka ratowała cały serial. Rozczuliło mnie, kiedy w jednym odcinku brała ślub sama ze sobą. Oczywiście suknia była przedłużeniem bluzy czerwonego dresu.

  7. naprawdę niewielu serialom udaje się utrzymać dobry poziom w którymś z kolei sezonie. tak jest z HIMYM, który powinien już zmienić tytuł na „How I bored my kids to death”. zdecydowanie brakuje tu czegoś, co nazywam „syndromem Przyjaciół” – postaci są narysowane grubą kreską, ale mają ten polot i świeżość, która sprawia, że nawet setny żart Chandlera jest śmieszny. to z kolei pojawia się w Big Bang Theory – mimo że leci już 6 sezon, prawie co piątek umieram ze śmiechu oglądając nowy odcinek i to mimo, że nie rozumiem 80% słownictwa w naukowych dialogach.
    od dwóch-trzech sezonów hejtuję też Grey’s anatomy, które dostarczając swoim bohaterom kolejne traumy, wcale nie wzbudza w widzach empatii tylko znużenie. serio, jaka jest szansa, że ta sama grupa ludzi weźmie udział w wybuchu bomby, strzelanie i katastrofie samolotu? już nawet mój ulubiony Kevin McKidd nie ratuje sytuacji…
    bardzo się też popsuło Californication. przy całej mojej miłości do Duchovny’ego nie mogę już patrzeć, jak bzyka kolejną panienkę wciąż myśląc o Karen albo po raz kolejny zawala relację z Beccą. szkoda, że z odważnego serialu o czymś zrobiło się porno o niczym.

    wyjątkiem od tej reguły zepsucia był dla mnie właśnie House, który owszem miał powtarzalną formułę medycznych zagadek, ale też świetnie napisane i ciekawie poprowadzone wątki bohaterów. dwa pierwsze odcinki 6 sezonu z Housem w psychiatryku to moim zdaniem majstersztyk sztuki serialowej.

    a poza tym przez Ciebie wciągnęłam się w Mad Men i teraz chcę wyglądać jak Christina Hendricks…

    1. To ciekawe 🙂 bo mi spodobał się House, kiedyś gdy przypadkiem natknęłam się na niego w Dwójce, były to właśnie odcinki w psychiatryku, od tego zaczęłam go oglądać, wcześniej nie widziałam ani jednego odcinka (nul zero), te odcinki były rzeczywiście świetne, z wiarygodnie napisanymi postaciami. Niestety odcinki szpitalne nie były już tak wciągające. Więc mi House kojarzy się głównie z tym psychiatrykiem 🙂

      Dada

  8. „Chciałam przeżywać brawurowe spory bohaterów razem z nimi, ale jedynym co byłam w stanie dodać od siebie było ‘a może toczeń?’. Niestety, to nigdy nie jest toczeń. I robiło mi się przykro.”
    Padłam! 🙂
    Jak dzisiaj będzie znowu kiepski dzień, to będę sobie myślała: „a może toczeń?”

    Ps. Mnie też się Desmond podobał.

  9. Glee kiedyś oglądałam, później jakoś zaczął mnie nudzić. Gossip Girl widziałam może 2 odcinki i stwierdziłam,że wszystko jest nie tak jak być powinno. Uwielbiam książkę. Przeczytałam wszystkie 12 części plus 2 dodatkowe po 9 razy, a w serialu wszystko jest inne. Wolę zostać przy swoim wyobrażeniu bohaterów i wydarzeń 🙂 Pozostałych też nie oglądam.Pozdrawiam i zapraszam do mnie jak masz ochotę:)
    http://give-me-fashion.blogspot.com/

  10. GG przestałam oglądać na trzecim sezonie i jakoś nie chce mi się do niego wracać (może jak dopadnie mnie jakieś mega choróbsko i będę zdychać, mój mózg wypłynie uszami, to siądę i popaczę na fajne ubrania i Chucka:P).

    HIMYM zaczęłam oglądać prawie 4 lata temu i pamiętam jak zarywałam wieczory żeby nadrobiac sezony, dlatego boli mnie okropnie, że scenarzyści odwalają teraz taką chałturę. W sumie paczę na te odcinki z przyzwyczajenia i zazwyczaj wtedy, kiedy inne pozycje serialowe już nadrobię. (Jeszcze porównując 'fajność’ tego serialu z TBBT, które chyba zostało wypuszczone w prawie takim samym okresie (ale głowy nie dam sobie uciąć, który był wcześniej, a który później), to HIMYM jest pińcet lat za murzynami. Sheldon stał się postacią kultową, a ja do tej pory płączę ze śmiechu na nowych odcinkach.

    Housa lowam ponad wszystko, nawet mimo tego, że za nic nie rozumiałam o co chodzi w rozkminianiu chorób. Kocham go i już:)

    Lostów nie oglądałam, Glee zaliczyłam jeden odcinek i to było dla mnie za dużo:P

  11. Jako ze ciagle odpycham od siebie mysl ze jestem juz 2 lata po dwudziestce(jak widze ten wysysp slubow i dzieci u moich kolegow i kolezanek z klasy to sie ciesze ze jestem w innym kraju, nie to ze mam cos przeciwko dzieciom czy slubom, ale na razie mi sie do tego nie spieszy)ogladam rowniez seriale dla nastolatkow. Jak odkrylam „Pretty Litle Liars” to nie wlaczalam zadnych stron internetowych oprocz tych potrzebnych do zrobienia zadan i Netflixa(bo by mi czasu nie wystarczylo)dopoki nie obejrzalam dwoch sezonow i dogonilam trzeci. Niewazne ze glowne bohaterki majace po okolo 16-17 lat codziennie ubieraja sie jakby zaraz po szkole szly na impreze w klubie czy tez pokaz Chanel czy Prady. Wedlug PLL najlepsze buty, ktore sprawdza sie i w szkole i wtedy kiedy wlamujesz sie do opuszczonego domu w srodku nocy czy tez sledzisz kogos w ciemnym lesie (albo ktos ciebie)to…szpilki z platforma i obcasem nie nizszym niz 12 centymetrow. Aha i normalnym jest ze rodzice 14-latki zupelnie nie kontroluja zakupow ubraniowych swojej corki i nigdy nie sprawdzaja gdzie ona aktualnie przebywa. Dzieki czemu owa 14-latka zostawia swoja kolezanke, ktora ma u niej nocowac (jakies alibi dla pozorow trzeba miec, nie to ze jest potrzebne), a sama wymyka sie na impreze w butach na cienkich 12 cm-owych obcasach i w obcislej krotkiej sukience jakiej nie powstydzilaby sie 20-latka. Bohaterowie”Switched at Birth” za to ubieraja sie zupelnie normalnie, ale ten serial tez mnie wciagnel, bo tak jak i w PLL nie wiem co takiego zaskakujacego znowu wymysla.

  12. gossip widziałam jeden odcinek, i stwierdziłam, że ja naprawdę nie rozumiem o co CHO. a wcześniej przeczytałam 1 czy 2 książki.

    przyjaciele są serialem, który chyba będę lować forewer.
    nigdy (chyba) nie przestanie mnie bawić to połączenie humoru słownego z sytuacyjnym.

    how i met- nie widziałam ani jednego odcinka, podobnie jak glee.

    za to love hałsa. i nie tylko dlatego, że wiedziałam czym jest pląsawica huntingtona przed obejrzeniem serialu.
    fakt, pod koniec się trochę skiepścił, ale hałs pozostał wysoki (+warzylion), inteligentny i inteligentnie złośliwy.
    w szczytowej formie zachwytu nad hałsem oglądałam serial pociągnięty z torrentów- z hiszpańskim lektorem, i angielskimi napisami. 😀

    co do lostów: widziałam kilka odcinków,
    ale w czasach kiedy oni lecieli bodajże na rlt7.
    co jakiś czas odwiedzałam moją znajomą, i wtedy własnie tak raz na 2/3 tygodnie oglądałyśmy losowo trafiony odcinek lostów 😉 a więc miałyśmy tajemnicę w tajemnicy i +warzylion do suspense.

  13. House’a lubię, chociaż nie zdzierżyłam do końca, zwyczajnie zrobił się nudny. Z medycznych wolę Ostry Dyżur, który obejrzałam w całości, całe 15 sezonów i jedyne medyczne słowo, które z niego zapamiętałam to „intubujemy!”. (aha, toczeń jednak raz był, na pewno!)
    Zgadzam się w 100 % co do Glee. Hejterzę z całych sił, to serial dobry, jak potrzebujesz się wyrzygać. I też lubię musicale, pod warunkiem, że jest to Moulin Rouge:)

  14. Ja tam akurat Haouse’a bardzo lubię, ale rozumiem Twój problem. Po polsku świetnie radzę sobie z tematem, ale po angielsku – kiedyś było gorzej i kiedy zaczynałam oglądać House’a jeden odcinek zajmował 1,5h a nie 45 min., bo sprawdzałam wszystkie słówka. Z językowego punktu widzenia wyszło mi to bardzo na dobre, a i rozrywka świetna. Przynajmniej dla mnie.

  15. Lost było super serialem! Tylko w pewnym momencie ludzie tworzący ten serial pogubili się i stworzyli za dużo zagadek, tajemnic i dziwnych stworów. Dlatego też samo zakończenie serialu sprawiło, że podobnie jak Ty, hejtuję serial całym sercem. Bo zakończenie było tak naprawdę z dupy.
    Plotkara! jest mi wstyd, że to oglądam. na szczęście to ostatni sezon. Reszty nie oglądałem 🙂

  16. ojjj tak faktycznie gossip girls się bardzo popsuło… kiedyś czekałam na każdy odcinek a teraz wydają mi się wręcz nudne; jedynie oglądam dla stylizacji:)

  17. A już myślałam, że tylko mnie Lily irytuje aż do bólu… Polecam Ci American Horror Story. Co prawda końcówka sezonu pierwszego dramatycznie słaba, po prostu żenada, ale serial inny niż wszystkie i warty oglądnięcia. Seria druga lepsza nawet, choć zobaczymy jak się skończy. No i Luther… Ma klimat i jest jakoś tak niepokojąco sugestywny.

    Lost to potwornie wielkie rozczarowanie! A taki potencjał…

    Ola

    1. Chciałabym zacząć oglądać American Horror Story, ale pewnie zaczęłabym się znowu bać ciemności i być samej w mieszkaniu. A na chwilę mi przeszło.

  18. A mnie irytuje 90210 jak początki były fajne, tak już aktualnie każdy z każdym był i spał, wieje nudą i wymyślają coraz głupsze wątki.

  19. Jedyne co oglądałam to HIMYM (kilka odcinków) i Doktorka. Na GG pewnie już jestem za stara. Prawdę mówiąc nie lubię oglądać seriali, wole filmy, coś się zaczyna i kończy, po co to rozwlekać i ciągle patrzeć na te same osoby.
    A serial, za którym kiedyś przepadałam to Prison Break, obejrzałam 3 sezony.

  20. Kto czytał i uwielbiał książki z serii Plotkara nie jest w stanie oglądać tej hały- w przeciwieństwie do serialu jest naprawdę dowcipna, lekko sarkastyczna i myślę, że mimo odrealnienia tego snobistycznego świata spodobałaby Ci się 😉
    Na szczęście jestem wolna od oglądania takich, za przeproszeniem, pierdół. Jedyny serial, na który czekałam ze niecierpliwieniem, to polski Paradoks na tvp2.
    Jaka pogoda w Londynie? W Katowicach od tygodnia można lepić bałwana przed blokiem. Pozdrawiam, K!

  21. Z całej listy namietnie oglądałam tylko House. Do 4 i początku 5 sezonu, gdy słyszałam jak ludzie sie nim podniecali jakos to straciło sens oglądania.
    Kupilam ksiazke Dr. House i filozofia, niby opisywany jest w niej caly serial iglowne zachowanie Grega, jest napisane tak iscie filozoficznym jezykiem, ze polowy nadal nie rozumiem, jednak sa tam bardzo wazne zyciowe kwestie. Bynajmniej dla mnie.
    Lost’ów nigdy nie lubiłam. Bo tak naprawde o co chodzilo w tym filmie? Zgubieni sie zgubili. Nic mi sie nie kleilo.
    reszty niestety nie widziałam. Choc myslalam o Plotkarze, by dowiedziec sie o czym tak ludzie rozmawiaja.

  22. HIMYM i lost jakoś nigdy mnie nie wciągnęło. Ot, na tło do jedzenia obiadu się nadaje, ale niewiele więcej. House’a pokochałam tak do 4. sezonu, zbliżony kierunek studiów pomógł z rozumieniem, co właściwie się dzieje na ekranie. Potem dopadł syndrom przeciągania i ostatni sezon i wielki finał odpuściłam totalnie.
    Z hejtowanych powszechnie lubianych dorzucę Mentalistę. Przewidywalnie i schematycznie, bohaterowie nijacy i nawet buźka Bakera nie pomaga.
    Z seriali nie tylko do kotleta polecam Suits, powiew świeżości i można się uśmiać. Dobry jest też The Good Wife, również w klimatach prawniczych. Nie zawsze zgadzam się z kierunkiem rozwoju, ale dla kilku postaci warto na pewno (David Lee! <3)i dobrze zagrane.
    I czy ktoś widział Firefly? Warto?

  23. całkiem nie umiem oglądać seriali. rach, ciach i już się zamyśliłam i już zapomniałam że jest. czasem trafię na pana doktora H. to obejrzę. uwielbiam wrednych.
    i przez przypadek wlecze się za mną tekst z The Big Bang Theory „bobry do boju!!” ostatnio w połączeniu z „szable w dłoń!!” (to z Waligórskiego)
    chciałam Mad Men oglądać bo epoka, bo wdzianka i niestety niekompatybilność z czasem wciąż przeszkadza.
    czytając Twoją opinię pewnie tylko na Housa bym się skusiła. bo zazdrościsz ;>

  24. gossip girl nie oglądam, house obejrzałam tylko dwa pierwsze sezony, a jak poznałem waszą matkę oglądam tylko i wyłącznie by w końcu poznać tę chole**ą matkę:P

  25. oprócz House’a nie oglądałam żadnego z wymienionych. cholercia tyle mnie w życiu ominęło. zatrzymałam się w rozwoju na M jak M 😉 i jest mi z tym dobrze

    1. Nie rozumiem przekazu komentarza w tym wypadku. Nie oglądasz seriali to Twoja sprawa, ale ogólnie nieznajomość czegoś nie jest powodem do zadowolenia z siebie.

  26. Post jest o serialach, które wzbudzają w Tobie niechęć i odrazę, to ja-przekornie polecę pewien serial : 'United States of Tara’. Obejrzyj, polub/shejtuj i jeśli najdzie Cię kiedyś ochota-wyraź swą opinię 🙂
    pozdrawiam

  27. Kiedy obejrzałam pierwszy odcinek „Downton Abbey” nie mogłam usiedzieć w pracy. Ciągle tylko czekałam na tę chwilę, kiedy przyjdę do domu, wysikam psa i będzie chwila na kolejny odcinek. Niestety, z sezonu na sezon, „Downton…” stawało się langsam, aber sicher „Modą na sukces” lat 20-tych. Trzeci sezon jest momentami tak przekombinowany, że nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać… Szkoda.
    P.S. Będą kręcić czwarty. Strach się bać…

  28. Co do Plotkary to jest chyba jedyny serial, jaki oglądam z wymienionych na Twojej liście. Mają fajne ciuchy i to wszystko. Żadna ze mnie zagorzała fanka, a przy oglądaniu ostatniego odcinka przypomniała mi się słynna scena z Mody na sukces, kiedy Bruk spadła z wieży Eiffela 😀

  29. z tych rzeczy ciągle oglądam GG, ale to naprawdę już tylko z przyzwyczajenia w pon wieczorem odpalam tv..przecież 5 obejrzanych sezonów nie może iść na marne (na szczęście już niedługo koniec)..

  30. Nigdy nie obejrzałam żadnego odcinka GG, ani mnie to nie kreci, ani nic. Zero emocji wobec tego serialu, wszyscy sie nim zachwycaja zupelnie jak SATC ktory ogladam tylko wtedy jak mam duzo czasu i nic innego nie ma tv. Podobnie z How I meet yout mother czy Glee. Nijak nie potrafie zrozumieć fenomenu tych serialu ktore maja po kilka sezonow, ale to widocznie daleko poza moim klimatem. House’a ogladalam jakis czas ale znudzilo mi sie okolo 4 sezonu, Losta uwielbiaam, ach Sawyer <3. Swoja droga wczoraj odkrylam, ze grał tam też aktor którym zachwycam się obecnie czyli pan Damon z Pamietnikow Wampirow. 😉

  31. Oglądałam jedynie „Lost” i podobnie jak Ty kochałam się w Desmondzie. 😀 Na początku naprawdę serial był wciągający, a potem tylko ciągnący się… jak flaki z olejem.

  32. Nie lubię prawie żadnego z tych, jedynym wyjątkiem jest Glee. Jest to mój ulubiony serial i ma w sobie wszystko czego oczekuje od serialu 🙂 Oczywiście każdy ma inny gust ale według mnie Glee to strzał w dziesiątkę.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top