Ja wiem, drogi Czytelniku, że myślałeś, że będzie tu o młodzieńczym seksie i intymnych wyznaniach. Być może już zdążyłeś pomyśleć co też mi strzeliło do tej farbowanej rudej łepetyny. Lecz nie. Bulba. Wcale nie będzie o tym. Będzie krótko i zwięźle o czymś o wiele ważniejszym.
Otóż można wyprowadzić się 1500 kilometrów od domu, potem kolejne 600, skończyć studia, jeździć po Europie, zarabiać i wydawać kasiorę, cieszyć się nawet tym wspomnianym młodzieńczym seksem, alkoholem i wszelkimi innymi dostępnymi ludzkości (oczywiście legalnymi, no nie?) rozrywkami, wracać pociągiem do domu o szóstej nad ranem i tak dalej i tak dalej. Wszystko to można, by na koniec zdać sobie sprawę, że jeszcze nigdy przedtem nie byłam sama w domu przez osiem dni i osiem nocy.
Dobrze, że już od jakiegoś roku nie boję się ciemności.
PS Jeśli podoba się Wam okolica ze zdjęć, po tym miasteczku przechadzam się nie pierwszy raz.
Photos by my Mum and me
15 thoughts on “mój pierwszy raz”
ja zawsze myślałam, że problemem jest dla mnie spędzenie kilku godzin w samotności (osobowość zależna, yay!), po czym wyprowadziłam się z domu. do kawalerki. pustej, bez współlokatorów. i mieszkam tak już pół roku i jest wspaniale!
To w takim razie, ja jeszcze ciągle czekam na ten pierwszy raz ;)Tak samo, jak na jeżdżenie po Europie i wyprowadzkę z domu (to ostatnie już w październiku!) 😀
Oooj ja też zawsze przeżywam gdy muszę spędzić kilka samotnych dni. Masakra! Trzymaj się:)
Przeżyłam to na I roku studiów, kiedy musiałam przyjechać we wrześniu do wynajętego mieszkania, w którym moim jedynym towarzystwem był telewizor. (Komputera nie miałam).
Ciemności? Nieee. Ale bałam się każdego niezidentyfikowanego hałasu. Po paru dniach okazało się jednak, że świetnie sobie radzę i byłam z siebie taka dumna, że aż zaczęłam tęsknić za byciem samą.
ja bardzo lubię być sama. chociaż w mieszkaniu jest łatwiej niż w dużym domu ze skrzypiącymi schodami i innymi rozrywkami 🙂
mieszkalam niedawno caly rok sama na studiach kiedy mialam 19 lat, wspominam to bardzo przyjemnie. Kiedy czulam sie samotna chodzilam do kina albo na sztukę, spotykalam sie z ludźmi. Moze te kilka dni sprawilo ze polubilas swoje wlasne towarzystwo (o ile wczesniej tak nie bylo)? Ja jestem osoba, ktora najlepiej czuje sie ze soba lub kilkoma przyjaciolmi, dlatego moze nie do konca rozumiem nature twojego problemu czy niepokoju 🙂 mialam kiedys kogoś kto lubil pytać: kiedy byl ostatni raz kiedy zrobilas cos po raz pierwszy? To fajne pytanie.
To nie żaden problem tylko uzmysłowienie sobie faktu. A co sprawi te kilka dni przekonamy się w ciągu najbliższego tygodnia 🙂
Gdy jestem sama w domu za etatowe straszydła robią moje koty. Potrafią w środku nocy rozedrzeć się straszliwym wrzaskiem, pukać łapami do drzwi wejściowych i znienacka wyskakiwać z zamkniętej szafy. Na dodatek muszę wtedy spać w dużym pokoju – z perspektywy swojej sypialni nie dałabym rady ogarnąć bezpieczeństwa całego domostwa i bardzo mnie to irytuje:)
Ale zawsze jest na kogo zrzucić winę za dziwne dźwięki. Gorzej, jak w okolicy nie ma żywej duszy…
No, moze bedzie material na horror? 🙂
będąc rezolutnym i trochę zbyt nieświadomym wszechobecnych zagrożeń dzieciakiem uwielbiałam być sama w domu. zwłaszcza w nocy. rodzice często pracowali na „nocki”więc miałam ku temu wiele okazji. więc jako 7-8 latka oglądałam wieczorem „filmy dla dorosłych” [nie, nie chodzi o pornosy ale takie gdzie są straszne postacie i leje się krew], przykryta kołdrą [niesamowite jak kawałek materiału daje poczucie bezpieczeństwa]. a już burza to wogóle był rarytas – przyklejona z nosem do szyby siedziałam na parapecie i wypatrywałam błyskawic.
jak tak teraz o tym myślę, to wtedy chyba mniej się wszystkiego bałam niż teraz. uroki bycia dzieckiem 🙂
Piękne miejsce ,śliczne klimatyczne zdjęcia 🙂
Śliczna sukienka! Czasem lubię być sama, ale bez przesady…;)
F.
You are one of a kind <3
You made some fine points there. I did a search on the topic and found mainly folks will agree with your blog.