Coś w moim życiu zaczyna się ruszać i w końcu pełznąć pomalutku w kierunku Londynu. Niczym Marsjanie w Wojnie Światów, którzy po zniszczeniu Woking ruszyli na stolicę. W tym tygodniu czas nam podjąć męską decyzję i wypowiedzieć umowę na mieszkanie. Jutro mam też drugi etap rozmowy o pracę. Skoro na pierwszy etap poszłam z migdałem wielkości pięści, gorączką i rozstrojem żołądka i poszło dobrze, to może być chyba tylko lepiej…Jeśli będziecie mieć jutro trochę wolnych kciuków, to bardzo proszę je za mnie trzymać. To też w Waszym interesie, bo pomyślcie ile inspiracji i tematów na blogowe wpisy czyha w Londynie.
W temacie ubrań, jesień to moja ulubiona pora roku. Równanie sukienka + obcas + sweter + nakrycie głowy = dobro sprawdza się w większości przypadków. Założenie na siebie przemyślanej kompozycji dodaje mi skrzydeł, ale jeśli na dodatek nie muszę nad nią specjalnie myśleć to fruwam chybko niczym rozentuzjazmowany pegaz.
Także jakby te kciuki jutro można było, to wiecie, byłabym zobligowana…
Photos by Nat w Londynie






13 thoughts on “Złota londyńska jesień”
Jezusku, jak pięknie! Adoptuję Cię, postawię na półce i będę podziwiać!
Jak włóczykijo-pastereczko-amisz!
Trzymam kciuki za jutro 🙂
Sukienka wróciła do łask 🙂
A tak przy okazji – nie znałam słowa „chybko” (powinnam, gdyż jestem filologiem, który wiele staropolszczyzny czytał). Znałam „gibko”, „chyżo”, ale tego nie.
Trzymam kciuki! A sesja piękna. Do zobaczenia znowu!
najprzyjemniej.
Zeberkowe tło to też DUŻE dobro 😀
Mam w tej jesieni straszną słabość do kapeluszy ale nigdzie nie mogę znaleźć odpowiedniego. Twój jest świetny!
Polecam szukać na allegro ;)) Niekiedy są perełki po okazyjnych cenach.
Fajna torba. Fajna zebra. Coś tam może i niefajne, ale co za różnica, skoro Tobie się podoba.
Będę trzymał płetwy! Dasz radę, dziewczynko, wymieciesz na tej rozmowie! A ja się już cały nastawiam na londyńskie impresje…
śliczne klimatyczne zdjęcia…
wybacz, ale zawsze w pierwszej kolejności zwracam uwagę na fotografię.
A ja mam ostatnio jakiś dołek, z gatunku „do niczego się nie nadaję, nawet matka ze mnie żadna” i odwiedzanie Twojego bloga dodaje mi sił. To znaczy to taki mały zastrzyk młodości, radości życia i optymizmu, który bije ze wszystkich wpisów nawet wtedy, gdy na coś narzekasz. A jednak nie poddajesz się i brniesz w życie dalej, nie chowając się w starej szafie. To może dziwne, że stara krowa chce wzorować się na kimś o wiele młodszym, ale moi rówieśnicy są tak zmuleni codziennością, że w ich towarzystwie tylko się dołuję 😉
Bardzo się cieszę. Osobiście uważam, że jestem mniej więcej tak pozytywna i optymistyczna jak Lucjusz Malfoy, ale jeśli mogę jakkolwiek pomóc to jest to duże dobro.
certainly like your web site however you have to check the spelling on several of your posts. Many of them are rife with spelling problems and I in finding it very bothersome to tell the reality nevertheless I will certainly come again again.