Strach to sprawa indywidualna. Wszyscy mniej lub bardziej boimy się śmierci, morderców, utraty bliskich, chaosu i tak dalej, ale to co nas przeraża do głębi i sprawia, że nie możemy spać po nocach jest różne dla każdego. Dla jednej osoby będzie to zombie, dla innej szef przed wypiciem porannej kawy. Niektórzy śmieją się oglądając clownów, inni ich nienawidzą. Kogoś mogą przerażać jedynie potwory wielkości Godzilli, mojej babci wystarczy żaba. Powiedz mi czego się boisz, a powiem Ci kim jesteś.
To nie taka łatwa sprawa nakręcić straszny film. Taki naprawdę straszny, który nie polega na tanim budowaniu napięcia muzyką i przeciąganiem momentu, w którym potwór w końcu wyskoczy na bohatera zza drzwi w starym domu. Albo na odkrajaniu kolejnych części ciała lub zszywaniu ze sobą ludzi w fantazyjny sposób – to nie jest straszne, to jedynie obrzydliwe. Rocznie do kin trafia przynajmniej kilka horrorów czy thrillerów, ale nieliczne przechodzą do historii kina jako majstersztyki.
Poniżej przedstawiam Wam listę filmów i postaci filmowych, które wywołują u mnie ciarki na plecach. Niektóre to bardziej typowe horrory, ale większość horrorami wcale nie jest. Być może Wam nie wydadzą się straszne.
1.Monolit / 2001: Odyseja Kosmiczna (1968) – O Odysei Kosmicznej pisałam już przy okazji moich ulubionych filmów sci-fi. Opisywałam wtedy fabułę jako historię o klocku z kosmosu. Nie wiemy czym ten klocek jest, skąd się właściwie wziął (oprócz tego, że z kosmosu) i czego chce. Wiemy natomiast, że dzięki niemu małpy nauczyły się zabijać tapiry, a dorosły człowiek może się zamienić w gwiezdny płód (wybaczcie spojlery, ale film ma ponadz trzydzieści lat, a fabuła i tak nie ma zbyt wiele sensu). Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo nie chciałabym zmienić się w płód, ani gwiezdny ani w ogóle żaden. Na dodatek to nie jest taki klocek, który w nocy nie przyjdzie nagle do Waszej sypialni. O nie. On akurat jest pierwszy do przychodzenia.
Monolit jest dla mnie absolutnie przerażający, ponieważ nie wiadomo o co mu chodzi i czy w ogóle o cokolwiek oprócz draki. Kilka lat temu po obejrzeniu Odysei obudziłam się w nocy, a światło z lampy ulicznej padało dziwnie na drzwi. Przez ułamki sekundy myślałam, że monolit przyszedł i po mnie. Nigdy nie zapomnę tego uczucia przerażenia.

2.Anton Chigurh / No Country For Old Men (2007) – Jednym z moich ulubionych cytatów z filmu jest odpowiedź innego płatnego mordercy na pytanie jak niebezpieczny jest Chigurh. ’W porównaniu z czym? Epidemią dżumy?’ odpowiada postać grana przed Woody’ego Harrelsona. No więc Chigurh jest zupełnie jak epidemia dżumy, zabija niemal każdego kogo spotka na swojej drodze. Czasami dla dobra swojego zadania, czasami z nudów, a czasami z powodu swojego wewnętrznego kodeksu honorowego, który jest niezrozumiały dla nikogo kto nie jest psychopatą. Z nim nie ma negocjacji. Nie przekonasz go, że nie musi Cię zabić. Sam fakt, że z Tobą rozmawia oznacza, że musi i już.
Jedynym naturalnym wrogiem Chigurha jest Pani z Recepcji.
3.Sadako / Ringu (1998) – Kiedy po raz pierwszy oglądałam Ringu, to było coś zupełnie nowego. Dziewczynka z włosami na twarzy wychodząca z telewizora stała się od tego czasu postacią kultową, doczekała się remake’u, sequeli, prequeli oraz wielu parodii, a motyw skrzywdzonego dziecka powracającego jako demon to już klasyka horroru. A to wszystko bez grama sztucznej krwi i flaków, bez wyskakiwania zza rogu, przy naprawdę minimalnym budżecie. Liczył się pomysł.
Osobiście jestem wierną fanką japońskiego oryginału. W amerykańskiej wersji wszystko jest jakby mniej wiarygodne i nawet zabójcza taśma jest zbyt przekoksowana.
4. Labirynt Fauna (2006) – Hollywood ma od dobrych kilku lat problem z potworami. Wszystkie są do siebie podobne (porównajcie na przykład Krakena ze Zmierzchu Tytanów z Cloverfield) i przez to niezbyt straszne. Bazują na schemacie, że potwór ma być wielki i chce wszystkich zjeść. Albo jest zombie i chce wszystkich zjeść. Potwory te stają się znane, przez co tracą element niesamowitości. Guillermo del Toro stworzył potwora zupełnie nowego i innego od pozostałych. Nie jest wielki i ma chudziutkie, chwiejne nóżki na których z trudem się porusza. I oczy na dłoniach, co raczej nie jest jakimś sukcesem ewolucyjnym. Ale na ścianie wiszą jego wizerunki przedstawiające go w akcie jedzenia dzieci. A pod ścianą leży stos bucików (widok znany i przerażający, ale raczej w kontekście obozów koncentracyjnych, nie fantasy). Del Toro wywołuje strach bazując na psychoanalizie i freudowskiej niesamowitości wywołującej dysonans poznawczy. U mnie dysonans poznawczy widząc tego potwora szaleje.
5.Annie Wilkes / Misery (1990) – Kiedy ktoś pisze w komentarzu albo mailu, że jest moim wielkim fanem, zawsze myślę o Annie Wilkes i zaczynają boleć mnie nogi 😉 A tak na poważnie, Annie Wilkes ma dużo wspólnego z młodymi fankami, które grożą śmiercią na Twitterze tym, którzy krytykują Justina Biebera i inne mu podobne pokemony. I tym bardziej przeraża.
6.Tooth Fairy / Manhunter (1986) oraz Red Dragon (2002) – Ten psychopata przeraża mnie bardziej niż Hannibal Lecter, który w takim Milczeniu Owiec wydaje mi się być intrygującym starszym panem. Poza tym przez cały film Lecter siedzi w więzieniu i pomaga Zębuszce. Modus operandi Wróżki Zębuszki to włamanie się do domu i zabicie śpiących domowników (łącznie z domowymi zwierzętami). To taki film, który sprawi, że trzy razy sprawdzicie zamki zanim pójdziecie spać. Ale to i tak nic nie da, bo Zębuszka ma na nie sposób.
7.The Grudge (2004) – To był horror, który sprawił, że przestałam oglądać horrory w ogóle. Bo kiedy przez kilka miesięcy bałam się ciemności i bycia samą w mieszkaniu, to znak, że coś się dzieje. Od tamtego czasu mi się polepszyło, ale horrory wybieram bardzo starannie.
Dlaczego tak mnie przeraził? Bo każdy wie, że pod kołderką jest bezpiecznie. Tam można schować się przed Buką i całym złem świata. Nie wolno, potwarzam, NIE WOLNO pokazywać w filmie, że pod kołderką może chować się potwór. To zbrodnia przeciw ludzkości.
8. Człowiek ze snów / Mulholland Drive (2001) – Tu nie ma co pisać. Polecam obejrzeć scenę.
9. Kowboj / Mulholland Drive (2001) – David Lynch ma talent do tworzenia postaci, które nie mają żadnego sensu ani większego znaczenia dla fabuły, są za to absolutnie przerażajace. Blady kowboj, który w środku nocy wyrywa nas z łóżka, majaczy coś o podejściu do życia i byciu woźnicą, a potem grozi, że jak zrobisz dobrze to zobaczysz go raz, a jak źle to dwa razy. W mojej głowie rodzi się od razu pytanie co zrobić, żeby nie zobaczyć go już ani razu.
10.Gmork / Niekończąca się Opowieść (1984) – Wiecie co jest gorsze od osoby, która jest zła bo nie wie co to dobro? Osoba, które doskonale to wie i w pełni świadomości, z przyjemnością opowiada się po stronie zła. Gmork z Niekończącej się Opowieści przeraża nie dlatego, że jest krwiożerczym wilkiem, ale z powodu intelektu. Każde zdanie, które pada z jego ust (pyska) brzmi jakby zostało napisane przez Homera. O krainie Fantazji wypowiada się niezwykle kwieciście i wysublimowanie, aby chwilę później spokojnie stwierdzić, że jest sługą potęgi, która zamierza ją zniszczyć.
To były moje typy. Przerażają Was? A może kogoś boicie się bardziej?
34 thoughts on “Riennahera poleca – 10 najstraszniejszych filmowych postaci”
Monolit – TAK. W ogóle Odyseja. Niby nie dzieje się tam nic takiego, a przez cały czas trwania odczuwam solidny niepokój. Niezależnie od tego, co się dzieje. Film niemniej jednak uwielbiam, widziałam go milion razy i jeszcze co najmniej dwa miliony razy zamierzam.
Dziewczynki z 'Kręgu’ boję się do tej pory. Mało tego. Kilka dni po obejrzeniu japońskiego oryginału zepsuł się moim Rodzicom telewizor i do naprawy stał w moim pokoju na meblach. Nie byłam w stanie zasnąć bo tylko czekałam aż sam się włączy i topielica zacznie z niego wychodzić. Nie lepiej miałam z Klątwą i odgłosem skradającego się demona/upiora/zła, który bardzo dobrze naśladowały żaby mieszkające w kanale obok którego musiałam przejść, by dostać się na ulice prowadząca do domu. W życiu całym swoim nie biegłam szybciej jak po seansie z 'The Grudge’, a horrory również na długo odstawiłam na półkę.
Przez monolit jako dzieciak nie mogłam spać. To by było na tyle:P
o nie, nie lubię Cię! musiałaś przypomnieć o klątwie i strasznościach mogących się czaić pod kołderką?! dziś śpię przy zapalonym świetle!
Gmork- TAK!
Norman Bates z „Psychozy”, to na pewno. I Skaza, „Król lew”. Przede wszystkim budził moją odrazę, ale bałam się go przy tym niemiłosiernie. A najbardziej to chyba Dżafara z Alladyna.
Zawsze przy takich pytaniach przywołuję sobie w myślach bajki, bo dzieci odczuwają zdecydowanie mocniej niż dorośli. Filmy i lektury w dzieciństwie w dużo większym stopniu są w stanie wpłynąć na charakter i światopogląd.
Nie ogladalam wiekszosci z tego 🙁 Traume przez duze T spowodowala u mnie Przepowiednia (przez dluzszy czas balam sie wygladac przez okno), Gesia Skorka na swietej pamieci Fox Kids [wiem,zalosc] i kosmiczne cos w ciele krowy z PSI Factor. Szkoda gadac. 😀
dla mnie jeszcze był straszny Tomas z „Sierocińca”, z tym workiem na głowie! Właśnie mi się przypomniała. Moja siostra dobrze o tym wiedziała i mnie często straszyła, jak szłyśmy spać, mimo, że nie byłam już dzieckiem 😀
żałuję, że przeczytałam ten post ze względu na postaci z „Klątwy” i z „Ringu” 😉 te dziewczynki przerażają mnie najbardziej na świecie, ostatni raz któryś z azjatyckich horrorów obejrzałam dobre kilka lat temu i miałam okrutną traumę, co między innymi objawiało się lękiem przed chodzeniem w nocy po domu albo zasypianiem, ugh! do dzisiaj nie mogę patrzeć na te twarze, a niektóre sceny wryły mi się w pamięci na zawsze.
straszydło z „Labiryntu Fauna” również mnie przeraziło, oglądałam tę scenę kompletnie wstrząśnięta.
zachęciłaś mnie do obejrzenia „Odysei…”, sporo nasłuchałam się o tym filmie i mam zamiar wziąć się za niego w najbliższym czasie.
co do Gmorka- on mnie na swój sposób fascynuje, nie potrafię tego wyjaśnić, może właśnie przez to, że jest zły do szpiku kości.
straszny jest Bob z „Twin Peaks” i straszydło z w miarę nowego horroru- „Sinister”; nie jest to film wybitny, ale od początku do końca siedziałam w wielkim napięciu i po obejrzeniu spałam z matką, tak byłam przerażona, a zdarza mi się to niezwykle rzadko. 😉
To się nazywało efekty specjalne – kukła wilka, która pojawia się w filmie na kilka minut, a my tu o fascynacji, strachu i tak dalej. CGI tego nie potrafi…
pewnie, że nie! mimo, że obejrzałam „Niekończącą się opowieść” miliard razy, tę scenę przeżywam dalej tak samo… to nazywa się potęga dobrego kina!
Tak! Bob z Twin Peaks, który pojawia się przez chwilę, a jest potworny. Obejrzałam w dzieciństwie (!) i się bałam, obejrzałam rok temu i nadal się go boję.
ja również… najgorsze jest oglądanie „Twin Peaks” w nocy!
Brakuje mi tutaj Freddiego, bo spędził pod moją kopułą wiele upojnych nocy ;x
Z Freddym jest ten problem, że zawsze mu kibicowałam, żeby wykończył już te irytujące dzieciaki :>
Klątwa – tak! Też przestałam oglądać horrory po obejrzeniu tego filmu i nic się nie zmieniło od tamtej pory, ani trochę
Osoby w maskach z filmu „Nieznajomi” oraz – rzecz jasna – Gmork
Dwie litery, jedna sylaba – TO. Nie oglądałam filmu. Wystarczył mi pierwszy rozdział książki – przez parę miesięcy bałam się… brać prysznic. (To nie znaczy, że się nie myłam 🙂 Tylko zawsze zostawiałam otwarte drzwi, twierdząc, że inaczej mi duszno – bo wstydziłam się przyznać, że się boję).
Poza tym unikam horrorów, bo te słabe („Sierociniec”) mnie wkurzają i raczej bawią, a te dobre („Oko” w wersji japońskiej, na przykład) powodują problemy ze snem. Najgorzej jednak, jeśli coś horrorem nie jest, a straszna postać i tak się pojawia…
Nie oglądam zbyt wielu horrorów, ale do dziś, gdy jestem sama w domu i jest ciemno na myśl przychodzą mi postaci z tych najbardziej tandentych, obejrzanych z koleżanką w gimnazjum (czyli ok 10 lat temu:P) podczas naszych 'nocy z duchami i chipsami’
– facet z Krzyku
-facet w płaszczu rybaka z hakiem w ręce z serii horrorków „koszmar minionego/następnego/któregośtam lata
– Dziewczynka z amerykańskiego the Ring
brrrrr!
A seriale się liczą? Był taki odcinek X Files: „Squeeze”. Po jego obejrzeniu bałam się wchodzić wieczorami do wszelkich pomieszczeń z kratkami wentylacyjnymi, a po powrocie do domu zawsze sprawdzałam czy nie zginęły mi jakieś drobiazgi.
postać z Labiryntu Fauna cyklicznie śni mi się co jakiś czas. MASAKRA.
I jeszcze dziś to już raczej śmieszny niż straszny Wspólnota z Christoherem Walkenem, gdzie nocą odwiedza go kosmita, a potem jest analnie probowany przez kosmitów 😀
Mnie najbardziej, i chyba jedynie, przerażała Kayako z Klątwy. Miałam niezłe zwidy i słyszałam dziwne dźwięki, kiedy pierwszy raz to obejrzałam, a miałam wtedy 9 lat D:
Horrorów już nie oglądam, bo źle się to kończy 😉 Co najmniej kilkadziesiąt nocy pełnych grozy. Ale obejrzałam „Psychoze” i faktycznie, Norman Bates był… może nie przerażający ale silnie niepokojący. Był też taki film „Drag me to hell”, który oglądałam przez palce, ale nie zapomnę sceny z demonem o imieniu Lamia, które do tej pory mnie przeraża niesamowicie. NIGDY WIĘCEJ HORRORÓW!
Chyba jestem strachliwym dziewczątkiem, bo znam tylko potwora z „Labiryntu fauna” i to, nie przez zamiłowanie do horrorów czy thrillerów, a miłość do wszystkiego, co hiszpańskiego. 🙂
„Egzorcysta”, „Autostopowicz” i taki film, gdzie Jeff Bridges zakopuje Sandrę Bullock pod ziemią brrrrr.
A bałaś się czegoś, co tak naprawdę… jeszcze nie istnieje, ale będzie pewnie normalnym widokiem w niedalekiej przyszłości? 😀
Od dzieciństwa bałam się… robotów. Najpierw tych rysunkowych, potem także tych filmowych. Oczywiście robot, aby wywoływał strach musiał mieć człekokształtną budowę (android chyba). Oczywiście nie wszystkie roboty mnie przerażają, a sam stopień przerażenia jest dla mnie miarą stopnia realności danego robota, np twory w „Ja, robot” kompletnie mnie nie ruszają, ich postępowanie i treść filmu jest śmieszna i nierealna! Ale takie z serii Terminatora to już inna bajka. Widząc obecne postępy nad tworzeniem coraz doskonalszych robocików, głównie w Azji, mam nadzieję, że nie dożyję czasów, w których będę musiała stykać się na co dzień z tymi diabelskimi wytworami 🙂 Swoją drogą ktoś nawet nazwał i zbadał takie zjawisko: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dolina_niesamowito%C5%9Bci
Z innych przerażaczy dopisałabym jeszcze pana Buźkę z któregoś tam Bonda, a grał w dwóch częściach (byle nie w „Moonraker”! bo tam staje się… dobry o_O). W obecnych czasach typ może wydawać się komiczny, ale mnie nadal przechodzą ciarki i czuję niepokój, gdy na niego patrzę (te przecinanie stalowych lin zebami, ach!).
pozdrawiam!
Jane Hudson z „Co się zdarzyło Baby Jane?”, to jest szaleństwo i psychoza. Aż sama dbam o dobre stosunki z własną siostrą, żeby się nie skończyć tragicznie gdzieś na kalifornijskiej plaży.
Myślę, że gdyby każdy z tych strachów i koszmarów trafił pod opiekę Mamy Muminka, szybko by się zresocjalizował i porzucił swoją potworność. Świat stałby się kolorowy, dobry i nie byłoby potrzeby ziania nienawiścią.
Mnie przerażały:
Freddy Kruger – bo jest poprostu kultowym horrorem i byył pierwszym strasznym filmem który widziałam jako pacholę,
następna była:
laleczka Chucky – dusza mordercy w lalce zaklęta..niezły odjazd!
Obcy – długo bałam się ciemności przez gada,
Christine – samochód zabójca (1983),obsesja na punkcie samochodu prowadzi do szaleństwa a w efekcie do mordu – bałam się wsiadać do samochodów przez jakiś czas…,
wszystkie postacie z Miasteczka Twin Peaks – psychodelia po kwasie na maksa aż stach sie bać bo tak na prawdę nie wiedziałam czego oni się własciwie boją, wszystko podszyte strachem przed czymś niewiadomym,tzn.wszyscy wiedzą ale boją sie o tym mówić – zgroza,
Misery/Annie Wilkes – oczywiście z tych samych powodów – obsesja zawsze przeraża,
David – android z Prometeusza grany przez Michaela Fassbendera – masakrycznie przerażająca postać!,
Brakuje Twin Peaks. BOB!!
hahahahaha ale do dupy :’D bosze xD
lepsze jest „Martwe zło” ” Efekt Łazarza”
ale horrory są do dupy bo nie straszne
Krótka piłka – kraina grzybów. Nie boję się horrorów ani strasznych domów. Cholernie boję soę tej psychodeli w Krainie grzybów
Moja koleżanka tak bardzo bała się tego potwora z „Labiryntu Fauna”, że wystarczyło, że przyłożyłam sobie ręce do twarzy tak jak on to robił z oczami w dłoniach, a chowała się pod ławkę w szkole 😀
Nie oglądam horrorów zbyt często, ale dla mnie na wieki wieków najstraszniejszą postacią będzie… rekin ludojad ze szczęk. A co najgorsze, takie zwierzę istnieje NAPRAWDĘ. Od dzieciństwa mam absolutną rekinową fobię, tym bardziej irracjonalną, że rekina na swojej drodze nie spotkam (tak w realu w sensie). Ale gdy tylko pokaże mi się w sieci, gdzieś w reklamie, w filmie, na Facebooku, gdziekolwiek zdjęcie rekina z rozwartą paszczą – drę się jak głupia i zamykam oczy. Bez sensu, ale tak jest!
A ja najbardziej boję się… Ludzi, postawionych w sytuacji 'bez wyjścia’, kiedy na wierzch wypływają najgorsze instynkty i fetysze.
Zgadzam się, większość nowszych horrorów jest po prostu obrzydliwa. Niby bywam bojaźliwa, ale np. nowe „It” bardzo mi się podobało i nie wystraszyłam się ani razu.
Za to „The Divide” widzialam dawno temu w kinie i do dziś wracają do mnie niektóre sceny…
Jedynym twórcą, dla którego zawsze zrobię wyjątek i obejrzę każdy jego film, nawet ten promowany jako horror (gdzie choćby „Crimson Peak” wcale nim nie było) jest Guillermo del Toro. Lubię pomysły tego małego Hobbita. (;