To były rewelacyjne Święta.
Nie będę się Wam chwalić prezentami, bo pokazywanie ich na blogu, fanpage’u i innych instagramach to dla mnie większe naruszenie mojej prywatności niż pokazanie się na zdjęciach w bikini. Z tym akurat nie mam problemu. Nie będę Was raczyć zdjęciami bombek, stroików czy jedzenia, bo Riennaherowy Kalendarz Adwentowy wyczerpał mój limit słodkości i ciepła na ten rok. Teraz fascynuje mnie metal, czerń i turpizm. Chociaż może nie widać, bo dałam radę zabrać ze sobą z Londynu tylko jeden płaszcz.
Święta były rewelacyjne nie ze względu na prezenty, jedzenie i śliczne ozdóbki. Były takie, bo nikt się poważniej nie pokłócił, wszyscy byli mili, serdeczni i prezenty zeszły zupełnie na drugi plan. Przy każdym spotkaniu odpakowane były dopiero kiedy przypadkiem ktoś sobie o nich przypomniał. Jasne, dziecięca ekscytacja i radość z rozrywania na strzępy papieru do pakowania to przeszłość, ale nie będę tęsknić.
Za rok życzę sobie (i Wam) podobnych Świąt. Może z dodatkiem śniegu. I szczeniaczkiem pod choinką.
PS Jutro o godzinie 13 widzę się z gdańskimi Czytelnikami w Pikawie. Zapraszam!
7 thoughts on “Najlepsze Święta Wszechczasów”
Płaszcz jest extra.
turpizm brzmi… intrygująco 😛
do zobaczenia 😀
Ale wspaniale wygladasz, jak zawsze !!!
♥ ♥ ♥
pozdrawiam:**:
OLA
świetne zdjęcia! ♥
Dziękuję za życzenia i mam nadzieje, że przyszłe święta będą lepsze 🙂 Poza tym: urzekł mnie Twój szalik.
ZE ŚNIEGIEM *,*
Ale masz piękny płaszcz!
Takie powinny być nie tylko święta, ale wszystkie inne dni. Żeby nie trzeba się było „starać” o atmosferę. Kiedy ludzie się lubią, to atmosfera sama się robi i jest po prostu fajnie!