
– Głupcy! – zawołał przybysz, tupiąc ze złości nogą w pokład. – Właśnie takie brednie przywiodły mnie tutaj i byłoby lepiej, gdybym zatonął lub gdybym się nigdy
nie narodził. Czy nie rozumiecie, co wam mówię? To jest miejsce, gdzie sny… sny, czy rozumiecie?… ożywają, stają się rzeczywistością. Nie marzenia… ale sny!
Przez jakieś pół minuty trwało milczenie, a potem ze szczękiem rynsztunku cała załoga rzuciła się do głównego luku, zbiegła pod pokład tak szybko, jak potrafiła, i natychmiast złapała za wiosła. Żadna załoga nigdy jeszcze nie wiosłowała tak równo. Drinian wparł się w rumpel, odwracając dziób statku, a żadne morze nie słyszało jeszcze, by bosman tak szybko podawał tempo wioślarzom. Wystarczyło bowiem każdemu tylko pół minuty, aby przypomnieć sobie pewne sny – sny, po których człowiek boi się usnąć ponownie – i pojąć, co to znaczy wylądować w kraju, gdzie takie sny stają się rzeczywistością.
C.S. LEWIS – PODRÓŻ WĘDROWCA DO ŚWITU
Przełożył Andrzej Polkowski
Często miewam złe sny. Może nie takie, przez które budzę się w nocy zlana potem, chociaż takie też się zdarzają. Śnili mi się nieboszczycy w dniu ich śmierci, zanim jeszcze dowiedziałam się o fakcie. Byłam dziesiątki razy postrzelona, torturowana, zjadana przez różnego rodzaju potwory i zwierzęta. Wypadły mi wszystkie zęby i trafiłam do obozu koncentracyjnego. Latałam samolotami, które się rozbijały, przedwczoraj w nocy leciałam nawet MH370 (chociaż w moim śnie się nie rozbił, wrócił i było wielkie święto). Spadałam z wysokich budynków i chodziłam naga po mieście. Byłam prostytutką, byłam psychopatycznym mordercą. Śniła mi się śmierć chyba każdej możliwej osoby z mojego otoczenia, a nawet to, że sama byłam Śmiercią.
Ale to co śniło mi się dzisiaj było jednym z absolutnie najpaskudniejszych snów jakie w życiu miałam.
Otóż przechadzam się podcieniami starego budynku w nadmorskiej miejscowości. Budynek położony jest zaraz nad wodą i nie oddzielają go od niej żadne barierki. Mam przy sobie aparat fotograficzny i iPhona. Myślę sobie, że muszę bardzo uważać, bo zaraz mogę wpaść do wody. Obok mnie przebiega dziewczynka w czerwonych kaloszkach, nie zauważa krawędzi budynku i spada. Przyklejam się do ściany, wołam 'dziecko wpadło do wody!’ i próbuję jakoś upchać w kieszeniach aparat i telefon. Patrzę na swoje buty, rozsznurowanie zajmie mi dużo czasu, nie będę przecież skakać w butach. No i nie zostawię tak na brzegu aparatu i telefonu…Czerwone kaloszki jeszcze widać w głębi. Znowu krzyczę, żeby ratować dziecko, ktoś pyta czemu ja nie mogę. 'Och, no naprawdę nie jestem w stanie’. Dziecko się utopiło.
Naprawdę lepiej czułam się po przebudzeniu, kiedy przyśniło mi się, że naćpana kokainą morduję kobiety w ciąży. Co chcesz mi powiedzieć, mózgu?
17 thoughts on “Najgorszy sen”
Masz bardzo kreatywne sny 😉 .
Swego czasu miałam nawet całego bloga o snach.
wydaje mi się, że sny przetwarzają czasem nasze lęki i pozwalają się z nimi uporać albo „przetrenować” taką lękową sytuację, oswoić ją. może boisz się zbyt dużego wpływu pieniędzy (ajfon) i przedmiotów (buty) na swoje życie? taka interpretacja.
słyszałam też, że sny o chodzeniu nago po mieście świadczą o rozbieżności światopoglądu śniącego z normami społecznymi i ogólnie przyjętymi zasadami zachowania. zapamiętałam, bo śni mi się to ciągle, od wielu lat i już mnie to nudzi!
Spadanie i nagość śniły mi się wciąż pod koniec liceum. Teraz ciągle samoloty.
Lataniem we śnie bardzo interesował się Freud, miał jakieś swoje teorie u mężczyzn, ale nijak nie pasowały mu do kobiet, bo jak na złość o lataniu śnią obie płcie. Moim zdaniem to może być wracanie myślą do przedurodzin, czyli życia płodowego. Wtedy byliśmy prawie w nieważkości, czyli niemal lataliśmy. Może latanie to jakaś tęsknota za rajem utraconym?
Sen wprawdzie straszny, ale działa na psychikę chyba lepiej niż jakakolwiek książka… Taka nauka, że nie mieć, a być.
Już z Ellem opracowałam plan ratowania dzieci z wody, tylko powiedział, że jak będzie rwąca rzeka, albo sam środek kanału to mam nie skakać bo się skrzywdzę 😉
Miewam BARDZO dziwne sny, w zasadzie wszystko, o czym pisałaś – uciekanie, spadanie, chodzenie nago po mieśce etc – już mi się śniło. Hitem jest jednak sen z liceum, kiedy to moja pani od matematyki zabiła mnie nożykiem do tapet, mając na sobie strój hawajski. 😉
Dobrze, że tylko zabiła. Rzadko bo rzadko, ale czasem zdarzają się erotyczne sny z zupełnie niespodziewanymi osobami. I jak im potem patrzeć w oczy?!
Ee, to już mnie jakoś nie krępuje 😀
prędzej po amfie niż po koksie byś mordowała 😀
Mi ostatnio ciągle się śni, że sama jestem w ciąży ale na całe szczęście nie są to sny prorocze, tylko pewno na skutek ciąż bliskich koleżanek 🙂
Za to nie wiem co myśleć o tym, że mój luby śni np o tym, że And jest duszona przez Jancia Wodnika 😀
moim najgorszym koszmarem była kłótnia z bliską osobą, sny zawsze dają do myślenia…
ale generalnie mimo mnogości snów – koszmarów raczej nie miewam… prędzej – latam, chodzę po wyśnionych miejscach, czasem jakiś przebłysk, który potem obserwuję 'na żywo’… i tak jest dość dziwnie ^^
(ciekawy fragment z Narnii, nie myślałam o nim w tym kontekście ;))
Hmm, a mnie się kiedyś śniło że ss-mani gotują ze mnie rosołek dla Hitlera, bo był głodny. W łodzi podwodnej pływającej po pustyni. Dobrze wiedzieć że nie tylko ja mam takie dziwne sny 😀
WSPANIAŁA STYLIZACJA I NIESAMOWITE ZDJĘCIA
❤
Ja rzadko miewam sny, czy też raczej rzadko je zapamiętuję. (W każdym razie nie kojarzę, żeby śniło mi się latanie czy chodzenie nago.) Ale jeśli już pamiętam, to są dziwne lub straszne. Trzy najbardziej zapadły mi w pamięć. Pierwszy to, że szwendam się po lesie i śpiewam po łacinie (było to zanim jeszcze zaczęłam się jej uczyć), dzięki czemu poznaję swojego przyszłego męża, który tuż po ślubie wyjeżdża na wojnę, a ja zostaję sama w ciąży. Drugi, że jestem na cmentarzu i widzę swój grób, a przy nim mężczyznę z dwoma małymi chłopcami, do których wrzeszczę, że przecież żyję i tu jestem, a mnie nikt nie widzi i nie słyszy. Trzeci, najbardziej porąbany, to że biegam po galerii handlowej, po której chodzi i morduje Obcy Ridleya Scotta, a ja mam uratować prezydenta USA, moją rodzinę i Bruce’a Willisa. Dlatego wolę nie analizować swoich snów.
Zdjęcia świetne!
To w takim razie ze mna chyba wszystko w porzadku poniewaz ja rowniez mam dziwne sny…niedawno ciagle jezdzilam pociagami az pewnej nocy dotarlam nad morze i sny z pociagiem sie skonczyly… 🙂
Dzisiejszy sen to był po prostu film s-f.
Zamierzchła przeszłość. Widzę silos atomowy. Miał nogi i chodził. Obsługiwały go humanoidalne istoty z… szarego drewna. Potem przeskok do współczesności. Naukowcy, archeolodzy, którzy odkopują jakieś baraki, bunkry i właśnie ów silos. Widzę, że coś jest nie tak, bo badacze zaczynają dziwnie się zachowywać, jakby oszaleli ze szczęścia. Krzyczę, żeby użyli liczników Geigera, bo przecież nie wiedzą co jest w środku. W silosie może być substancja promieniotwórcza. To nic nie daje. Otwierają go i już po nich. Jednak oni jeszcze o tym nie wiedzą. Tańczą jakby nigdy nic.
o_O
Żałuję, że nie zapisałam wszystkiego na świeżo. To mógłby być scenariusz na dobry film.