Stylizacja to okropne słowo, prawda? Generalnie się nie stylizuję. Najczęściej po prostu się ubieram, w mniej lub bardziej przypadkowe/czyste/pogniecione rzeczy. Zresztą, już kiedyś na ten temat pisałam.I tak jak zawsze wzbraniam się przed szumnym określaniem jakichkolwiek zestawień tekstylnych, w których pokazuję się publicznie, tym razem przyznaję bez bicia, to co mam na sobie jest stylizacją pełną gębą. Ba, spodnie kupiłam nawet specjalnie do zdjęć. Chociaż nie mogę doczekać się jak zestawię je z T-shirtem i wełnianą czapką…
Skąd nagła zmiana podejścia? Mój dziewiczy występ w charakterze plebsu na pokazach podczas London Fashion Week wymagał w końcu jakiegoś wysiłku. Nie mogłam w końcu tak po prostu się ubrać. Na Fashion Week nawet plebs się stylizuje. A właściwie zwłaszcza plebs, bo jeśli chcesz wyróżnić się z tłumu to albo musisz być Alexą Chung, albo wyglądać jak Pokémon. Ale o tym i o innych moich przemyśleniach na temat świata mody już wkrótce. Będzie też trochę zdjęć z pokazów. Dzisiaj w roli głównej stylizacja. W końcu nie po to się stylizowałam, żeby potem nie zaprezentować faktu posiadania ubrań na blogu.
Nie wyróżniałam się zupełnie, nikt się mną nie zainteresował, ale czułam się laszczo niczym zwinna pantera polująca w dżungli na puchate kapibary. Oczywiście na tyle, na ile pantery polują w ogrodniczkach. Mission completed.
7 thoughts on “Stylizacja na London Fashion Week”
Nooo…wyglądasz rasowo! 😉
fajnie fajnie:) wyglądasz super, a poza tym miło zobaczyć miss playground:)
„Laszczo” przysłówkiem tygodnia.
ogrodniczki kapitalne 😉
Jeśli się nie „stylizujesz” na co dzień, to czy masz w głowie jakieś przyszłe „stylizacje” jak kupujesz ciuchy? I czy kupujesz ciuchy, bo akurat Ci się marzy jakaś konkretna sukienka / sweter itp. do wymyślonego stroju czy raczej odwrotnie – idziesz do sklepu i widzisz coś, co pobudza Twoją wyobraźnię i MUSISZ to mieć? Sorry za serię pytań „do eksperta”, ale zawsze masz raczej fajne ciuchy i jesteś dobrze ubrana, więc ciekawi mnie, jak wygląda u Ciebie „proces”.
A rybaczki na gołe ramiona + kiziak super, akurat dziwię się, że nikt się nie zainteresował, bo nie jest to połączenie, jakie widzi się codziennie na ulicy.
Łączę się w niechęci wobec atakującego zewsząd słowa „stylizacja”. „Ubiór”, czy „strój” nie są najwyraźniej wystarczająco cool, jak na świat mody, bo teraz wszędzie widzę stylizacje i ałtfity, nawet jeśli składają się z jeansów i bluzy z kapturem…
A jeśli chodzi o to, co miałaś na sobie, to miło jest zobaczyć kogoś, kto na modową imprezę ubiera się (a nie przebiera) i zachowuje przy tym 100% swojego stylu. Dla mnie bomba!
Grunt, że lansujesz kiziaki 🙂