Od razu przechodzę do konkretów… Najważniejszy nius roku Premiera mojej książki “Elfy Londynu” będzie mieć miejsce 8 marca. Jest już dostępna w przedsprzedaży na stronie Empiku. Tak, będzie ebook i będzie audiobook.Okładka jest piękna i prezentuje się następująco: View this post on Instagram A post shared by Marta Dziok-Kaczyńska (@riennahera) Tak, Arianrhod przypomina Keirę. Tak,...
Zastanawiałam się czy to wydanie powinno pójść pierwszego czy raczej ostatniego dnia w roku. Walczyły ze mną dwa wilki. “Przecież nikt nie będzie czytał blogów w Sylwestra!”, mówił jeden. “Lepiej zacząć kolejny rok na świeżo!”, argumentował drugi. Wygrała jednak potrzeba rozpoczęcia roku z przytupem i planowania dużej ilości tekstów. Tak jak kiedyś uwielbiałam działać na...
Dziękuję, że przetrwałam listopad, całe szczęście się skończył. Przeżyłam trzy noce bycia jedynym rodzicem w domu. I usypiania samodzielnie dwójki dzieci. Po tym jak Ell wrócił z delegacji, poczułam się jak Dante po wyjściu z piekła. Odwiedziła mnie mama i jak zwykle przy okazji wizyt dużo się działo. Odwiedziłyśmy Covent Garden, które po raz pierwszy...
No i patrzcie. Wszystkich Świętych, zaraz będą Święta, Nowy Rok i znowu Wielkanoc…Zapierdala to żyćko, co nie? Tematem jesieni jest wybór szkół dla dziecka. Prawie wszystkie moje matkowe koleżanki stają przed wyborem. Odwiedzamy szkoły na dniach otwartych, martwimy się czy łapiemy się w region. Bo wiadomo, wybór podstawówki jest kluczowym życiowym wyborem. I zanim zaczniemy...
Co to był za miesiąc. Nie wiem nawet co o nim myśleć. Wydarzeniem miesiąca z pewnością była śmierć Królowej. Chociaż miała 96 lat, była jak Hiszpańska Inkwizycja. Nikt się jej nie spodziewał. Dwa tygodnie września upłynęły na przeżywaniu dziejących się na naszych oczach historycznych zmian w kraju i obserwowaniu organizacji jej pogrzebu. Starałam się relacjonować...
Po intensywnym miesiącu w Polsce, z przyjemnością zafundowałam sobie spokojniejsze tygodnie w sierpniu. Do czasu, oczywiście, bo właśnie wróciliśmy z Norwegii. O wakacjach mam już gotowy cały tekst z pięknymi zdjęciami, zapraszam na dniach. Wielkim wyzwaniem jest dla mnie obecnie odstawianie córki od piersi. Idzie mi prawie w ogóle. Czas zajrzeć ponownie do źródła wiedzy...
Minął pierwszy tydzień sierpnia, a ja wciąż nie wiem ani gdzie mieszkam, ani jak się nazywam. Cieszę się, że miesięcznik staram się pisać na bieżąco, bo lipiec był najdłuższym miesiącem świata i zupełnie nie pamiętam co działo się kilka tygodni temu. Ale z tego co zapisałam, wyłania się taki obraz… Wszyscy kochamy skoki rozwojowe, prawda?...
Regularnie dostaję pytania jak zmotywować się do pisania. Książek, blogów, prac licencjackich czy magisterskich, doktoratów i tak dalej, i tak dalej. Nie mamy siły. Nie mamy pomysłu. Nie mamy motywacji. Nie mamy weny. Swego czasu polegałam na wenie i jeśli nie przyszła, stękałam na kanapie będąc twórcą wiecznie cierpiącym. Obecnie polegam na wenie w małym...
Czerwiec miał być według wszelkich prognoz łatwiejszy niż maj, ale…nie był. W ogóle nie był. Był intensywny, upalny, emocjonalny, wykańczający. Pokładam wielkie nadzieje w lipcu.Ale jedziemy. Obchody jubileuszu królowej: Czterodniowy weekend zabrał mi jeden dzień żłobka i przedszkola. A mój mąż pracujący z kontrahentem w USA i tak nie miał wolnego piątku. Powiedzmy, że po...
Ten temat wraca do mnie co kilka lat i lubię pisać ten tekst od nowa, obserwując jak zmieniła się moja perspektywa. Bo dzisiaj sądziłabym z pewnością co innego niż pięć, dziesięć i piętnaście lat temu. Jestem zupełnie inną osobą. Zupełnie inaczej patrzę na świat. I na siebie. W 2014 roku patrzyłam inaczej. W 2019 jeszcze...
To był miesiąc wielkich kontrastów. Była błogość i pachnące kwiaty, a także stres, frustracje i wkurwy tak wielkie, że miałam ochotę płakać na ulicy, płakać w pubie i rzuciłam bardzo brzydkie słowo przy dzieciach.Wiecie może, że hobbystycznie czytam sobie materiały o astrologii na kanale Eunomia i jest to nie była retrogradacja Merkurego, to nie wiem...
Dalszy ciąg ospy. Każdy dzień prawie taki sam. To znaczy nie, kiedy mój mąż złapał Covid, zrobiło się nieco gorzej. A potem jak bobas wyszła z ospy, to też dostała Covida. Ta, ja też dostałam Covid. Nikt nie był poważnie chory, natomiast końcówka pierwszego tygodnia miesiąca psychicznie szorowała mną już po podłodze. Drugiego też, hehe....
Miewacie z pewnością momenty, kiedy nie wiecie jaki jest dzień, a nawet miesiąc. W marcu udało mi się chwilowo ogarnąć temat, bo obchodziłam urodziny, ale zaraz przedtem i zaraz potem nie wiedziałam czy jest już sierpień czy jeszcze styczeń. Był to miesiąc wielkich wzlotów i spektakularnych upadków. Działo się dużo i jeszcze więcej. Zacznijmy od...
Luty to najgorszy miesiąc w roku. Nie ma z tym dyskusji, to jest obiektywny naukowy fakt i już. Raz na jakiś czas zdarza się całkiem dobry luty, tylko i wyłącznie dla uśpienia naszej czujności. Tegoroczny był dla mnie osobiście przyzwoity. Już niemal dałam się nabrać. A potem stało się Sami Wiecie Co. Podobno chuj Putin...
Było świetnie, ale i ciężko. Jak zwykle, kiedy spada na człowieka zbyt wiele dobra. Ktokolwiek powiedział, że od przybytku głowa nie boli, nie miał racji. Bo od dobrych rzeczy byłam przebodźcowana i przemęczona…A było to tak: Poprawianie książki Cięłam i cięłam. I tak mniej niż mogłabym. Mniej niż powinnam. Kiedy usłyszałam, że powinnam ciąć, zrobiło...
Pamiętam jak w 2010 roku stałam na przystanku autobusowym naprzeciwko budynku w którym mieszkałam w Glasgow, na Hyndland Road. Byłam wtedy nieogarniętą i mocno spóźnialską studentką. Próbowałam odgadnąć czy mój autobus już odjechał czy dopiero przyjedzie. Powiedzmy, że brytyjskie rozkłady jazdy są mało pomocne, podając mniej więcej co ile minut pojawia się autobus.Pamiętam, jak próbowałam...
Szybko poszło, co? A może po prostu starzeję się i czas zaczyna mi przeciekać między palcami. Kiedy miałam 17 lat, pół życia temu, przewracałam oczami na stwierdzenia, że ani się opamiętasz, jesteś dorosły, a potem stary. Teraz czuję, że dokładnie tak jest. Ale dość już starczego smęcenia. Przejdźmy do konkretów. Co też działo się w...
To był bardzo męczący miesiąc. Głównie pozytywnie, ale jednak męczący. Zaczął się od starcia na placu zabaw. Pierwszy raz odkąd jestem matką. Nie wierzę w ogóle, że to piszę, ale nie mogłam dojść do siebie i byłam wstrząśnięta, więc jednak to chyba dla mnie ważne…Nie będę wchodzić w szczegóły, dość, że starałam się być miła...
Założyłam tego bloga z zazdrości. Bo jakieś cizie robiły sobie zdjęcia w ciuszkach i czy ja jestem jakaś gorsza od nich? Więc też zostałam cizią w ciuszkach. Założyłam blog szafiarski. Miałam dwadzieścia jeden lat i dodawałam pierwsze wpisy z pokoju z wielkim oknem z widokiem na Dudley Drive w Glasgow. Za oknem szumiały wysokie drzewa. ...
To jest dziwny miesiąc. Działo się w nim naprawdę dużo i sporo nam się w życiu zmienia, ustawia, zaczyna, ale o żadnej ze spraw nie chcę, nie mogę, nie powinnam na razie mówić. Bardzo to dziwaczne uczucie i czuję się nieco niespełniona, nie mogąc chwalić się wszystkim wszem i wobec w social mediach, rozmawiając o...
To był miesiąc pierwszych razów. Bardzo intensywny, chociaż w banalny sposób. Bez fajerwerków, chociaż z nerwów nie mogłam czasem spać. Nie przeciągając wstępu, lipiec wyglądał jak następuje. ZOO: Pierwsza wizyta w ZOO z dwójką dzieci. W ogóle pierwsze poważne wyjście z dwójką dzieci. Orli oczywiście zwierzęta były absolutnie obojętne, Iona była kilkoma zachwycona (głównie pingwinami), uznała...
OMUJBORZE. Trochę nie pamiętam minionego miesiąca, ponieważ był to okres mojego połogu. Coś się działo, coś robiłam, ale ogólnie, niczym Han Solo po rozmrożeniu z karbonitu, widziałam najpierw wielką ciemną plamę, a jak mi się poprawiło, to wielką jasną plamę. W skrócie – na początku miesiąca było źle, pod koniec dużo lepiej. Chyba. Tak zakładam. ...
ALE. DZIWNY. MIESIĄC. Po raz pierwszy od dawna, minął w okamgnieniu. W tym miesiącu wysłałam moją powieść do 12 wydawnictw. Jestem w kontakcie…z jednym 😀 Nie mogę powiedzieć, że jestem fanką systemu pracy rynku wydawniczego, bo taki system nie byłby akceptowany w żadnym miejscu, w którym dotąd pracowałam, a w blogosferze to już w ogóle. Ale...
Mam wrażenie, że ten miesiąc trwał rok. Nie żeby był jakiś straszny. Nawet się sporo działo i było w porządku. Po prostu trwał dla mnie bardzo długo. Może to być związane z moim postrzeganiem świata w ciąży, ponieważ przechodzę jakby wersję demo starości. Z każdym dniem chodzi mi się coraz gorzej, boli mnie więcej rzeczy...
Luty to jak wiadomo najgorszy miesiąc roku (jeśli nie wierzysz mnie, to może chociaż Borysowi Pasternakowi?), ale przeżyliśmy go. Gratulacje! Po latach lockdownu muszę patrzeć na instagram i w notatnik, żeby wiedzieć co się działo w danym miesiącu i czym różnił się od poprzedniego. Z tego względu mam mało współczucia dla sytuacji pandemicznej w Polsce,...
“Teraz to ja cofam lajka, żegnam” “Nie spodziewałam się po tobie, że X. Odchodzę stąd.” “Ale pierdy, nie będę cię czytać” I tak dalej, i tak dalej. Zawsze zastanawiam się co powinnam zrobić w odpowiedzi na taki komentarz. Przeprosić? Błagać o wybaczenie? Zmienić swoje zdanie, żeby moje nowe zdanie podobało się autorowi? Wstydzić się? No...
Rok 2020 był na pewno niedobry, lub nie tak dobry jak na niego zasługiwaliśmy, ale 2021 nie zaczyna się lepiej. Przynajmniej początek zeszłego roku był ekscytujący i można było mieć nadzieję na…no, właściwie na cokolwiek. Obecnie czuję tylko stagnację. W tej pandemii wszystkie dni zaczynają zlewać się w jedno. Ciężko zatem pisać ciekawe podsumowania miesiąca,...
Życiowo Jakoś tak ten grudzień przyszedł i poszedł. Chwilami było fajnie, jak kiedy poszłam z koleżanką i naszymi bobasami do British Museum, znanego także jako Muzeum Rzeczy Ukradzionych, a Toćka dostała szału w sali z rzeźbami z Partenonu. “A cio to?” “Koń”. “A to?” “Też koń.” “A to?” “Koń”. Byłam też na mini zdystansowanym wyjściu...
Jakiś czas temu zaczęłam dostawać sporo maili z zapytaniami w podobnym stylu. Chcę pisać, ale się boję. Czy zacząć pisać? Czy warto pisać? Czy publikować? Czy blogować? Czy dam radę? Za każdym razem kiedy czytam taką wiadomość, czuję się jak najgorszy człowiek świata. Ponieważ nie mam słów otuchy i zachęty. Ponieważ moja odpowiedź jest bardzo wredna. Niczym u...
Listopad upłynął w Wielkiej Brytanii pod znakiem drugiego lockdownu. Co było decyzją odważną, jako że to drugi najbardziej lamerski miesiąc w roku, zaraz po lutym. Więc dobrze, że Wyspa się nie załamała i nie zatonęła. Po wielu tygodniach stresu i jednym tygodniu przygotowania się, podeszliśmy z mężem do testu Life in the UK, który potrzebny jest...
No i tak. Mogłyby być tu balony, torty i inne konfetti. A jestem ja, łażąca po parku ze zbolałą miną. Z jednej strony – cała ja. Z drugiej strony – wzdycham i mówię do siebie “no jak zwykle”. Nie umiem zebrać się w sobie i świętować, kiedy jest co świętować, ani celebrować życia i tak...
Październik nie istniał. To znaczy ja go zupełnie nie pamiętam. Albo pamiętam jako wielką ciemną plamę. Spędziłam większość czasu na kanapie, nie mając siły wziąć prysznica ani jeść. Schudłam trzy kg. Czułam się okropnie, a za każdym razem, kiedy szukałam pocieszenia w sieci, dochodziły coraz to koszmarniejsze niusy z Polski. Jaki był październik? Poproszę o kolejny...
Wrzesień był dla mnie ciężkim miesiącem i nic nie zapowiada, żeby październik miał być innym. ŻYCIOWO Połowę miesiąca spędziłam w Polsce, połowę w Londynie, ale wszystko zlewa mi się w jedno. Jestem obecnie na dość silnych lekach i od niemal miesiąca czuję się naprawdę słabo. Z tego powodu mało mnie na blogu i stosunkowo ciszej...