Czerwiec minął w okamgnieniu, już za kilka chwil lipiec, a mnie wciąż się wydaje, że tkwię gdzieś w marcu. Może to z powody wizyty w Glasgow. Marzec w Londynie i czerwiec w Glasgow nie różnią się jakoś diametralnie…Pamiętam jak zimno i wilgotny klimat Szkocji wywoływały we mnie kiedyś stany depresyjne. Nie tym razem, nawet mokry...
Jedną z cech blogosfery są pojawiające się w niej fazy. Nagle ktoś zauważa, że coś jest trendi, seksi i fleksi i wszyscy się na to rzucamy. Więc w jednym miesiącu wszyscy jesteśmy szafiarkami, w drugim śmiejemy się z szafiarek, w trzecim stajemy się lajfstajlerami, w czwartym wszyscy nagle znamy się na bieganiu, po piątym miesiącu...
Co jakiś czas przychodzi mi do głowy tekst, którego boję się napisać. Na przykład o depresji. Albo o Romanie Polańskim. I za każdym razem marnuję czas szukając potwierdzenia u innych i pytając, czy to ma sens, czy nie przesadzam, czy to czy tamto. Strasznie się stresuję, przeżywam to kilka dni, mam wątpliwości, zastanawiam się, och...
To jak udany był dzień można zmierzyć w ilości zdjęć, które nadają się na instagram. Tak naprawdę wcale nie, ale mamy już tagi na wszystko, na seks, na po seksie, na każde jedzenie, uczucie i zwierzę, które można sobie tylko wyobrazić. Czasem, kiedy mam do pokazania kolejną gębę, kwiatek i żarcie nachodzi mnie straszna ochota...
Są blogerzy, którzy zawsze mają pomysły na wpisy ( pilnuj się, kiedy będziesz spacerował po zmroku, Andrzej, bo ktoś może się czaić z piłą mechaniczną na Twój mózg). Chciałabym do nich należeć, ale niestety tak nie jest. Borykam się właśnie z kryzysem twórczym, więc skoro nie mam nic do powiedzenia na jakikolwiek temat, to napiszę...
Mija miesiąc od przenosin bloga i nowego szablonu. W tym czasie dodałam też newsletter i nakręciłam pierwszego (chociaż zupełnie nie na serio) niby-vloga. Strach pomyśleć, co będzie za miesiąc. Na pierwszy ogień zapewne ładny, poważny (ta, już to widzę) i dopracowany blog, którego zrobienie zajmie dłużej niż 5 minut. Trzymajcie kciuki. Krótkie obrazkowe podsumowanie kwietnia...
W poprzednim wpisie wspomniałam, że tym razem będzie o serialach. I byłoby, ale Venila musiała odpowiedzieć na pewen kwestionariusz. A ja lubię kwestionariusze. NAPRAWDĘ lubię. Do tego stopnia, że na studiach chodziłam na wszelkie badania na Wydziale Psychologii. Bo lubiłam kwestionariusze i dawali czasem kilka funtów na obiad. Ale głównie dla kwestionariuszy. Zostawiam Was zatem...
Tako rzecze Einstein: Definicją szaleństwa jest robienie w kółko tych samych rzeczy i oczekiwanie innych rezultatów. Einstein umiał matematykę, w moich oczach był więc mędrcem doskonałym i wiedział co mówi. Ja nie umiem matematyki. Bloguję już od ponad pięciu lat i bardzo to lubię. Jestem jednak wyznawczynią tej doktryny blogowej, że należy dążyć do tego,...
Z tą decyzją nosiłam się od dawien dawna. Szablon kupiłam w zeszłym roku, logo gotowe było w styczniu. I nic. Bałam się, nie chciało mi się, kiedy pojawiała się myśl 'może dzisiaj?’ wynajdywałam w internecie wszystkie możliwe ploteczki, gierki i inne takie. Ale w końcu jestem. Po co w ogóle myśleć o przenoszeniu się na...
Z przyjemnością publikuję pierwszy wpis w nowej odsłonie bloga. Pewne usterki i niedopracowania wciąż się zdarzają, obiecuję się poprawić. Jesteśmy teraz na wordpressie, już nie trzeba podawać maila przy komentowaniu (anonimy mogą spać spokojnie) i chociaż wiem, że niektórzy Czytelnicy tęsknią za starym designem, ja jestem szczęśliwa z nowym. Na razie. Wracając do zasadniczej treści...
Żeby być dobrym sprzedawcą trzeba zupełnie poważnie uwierzyć, że nie chodzi nam o sprzedaż. Chodzi nam natomiast o niesienie pomocy, dobro i pokój na świecie oraz uszczęśliwienie ludzkości poprzez rozwiązanie jej problemów i zaspokojenie jej potrzeb. Przynajmniej części ludzkości. Poza tym ludzkość uwielbia opowiadać. Przez ostatnie dwa dni byłam pełna uwagi. Zadawałam właściwe pytania, uprawiałam...
Strach przed tym, że ominie nas coś superhiperekstra ważnego to niezwykle skuteczne narzędzie sprzedaży. Wiecie, jedno z gatunku tych, o których ludzie sukcesu piszą w książkach dla innych ludzi sukcesu, które potem sprzedają jako ebooki sukcesu i w ogóle mnożą swój sukces po stokroć, tysiąckroć. Widzę to FOMO w pracy na co dzień. To też...
Luty to taki miesiąc, w którym wszyscy mają wszystkiego dość i rozpada się najwięcej związków, ale na moim instagramie był wyjątkowo owocny. Dużo foci, dużo selfusiów (mimo trwającego Tygodnia Mordy), dużo lajkusiów. Żyć nie umierać. Poniżej jak zwykle najpopularniejsze zdjęcia. Polecam się za miesiąc, będą selfusie na tle Wieży Eiffla i buciki na paryskim bruku....
Wszyscy biorą udział w Share Week zainicjowanym przez Andrzeja Tucholskiego, biorę i ja. Nachodzi mnie przy tym mała refleksja związana z blogosferą. Kiedyś przeczesywałam zapamiętale Polskie Szafy i prawie wszystkie szafiarki kojarzyłam ze zdjęć. Niektóre bardzo chciałam poznać, niektórych wirtualnie nie lubiłam, to był taki wykreowany świat sensacji nieco jak z Pudelka. Mój sposób obcowania...
W styczniu musiałam bardzo wypięknieć, bo absolutnie najpopularniejszymi zdjęciami na moim instagramie były selfies. Choć być może powinno mnie zastanowić, dlaczego tak dużo osób lajkuje, kiedy pół twarzy mam zasłonięte…Poza selfies lubiliście jedzenie, picie i budynki. Kobieta, żarcie i chałupa czyli początek roku pod znakiem najważniejszych życiowych wartości. Mój profil zawsze dostępny do obserwowania tutaj),...
Mottem dzisiejszego wpisu niech będzie cytat z odpowiedzi na jedno z pytań otwartych. „Szlag trafi cały świat, ale Riennahera i karaluchy przetrwają.”Na wstępie chciałabym Wam bardzo podziękować za odpowiedzi. W ankiecie przez pięć dni wzięło udział 508 osób. Nigdy jeszcze nie przeczytałam na swój temat tak miłych rzeczy i Wasze opinie są zdecydowanie największą możliwą...
Podczas niedawnego spotkania z Czytelnikami w Gdańsku padła znamienna kwestia. ’Nie obraź się, ale nie wchodzę do Ciebie po modę, bo tym mnie nie zaskoczysz. Lubię Ciebie i czytać i oglądać to co jest takie Twoje’. Albo coś w tym stylu. Nie obraziłam się ani trochę, bo jakby nie patrzeć feszyn nie jest maj peszyn....
Grudzień był super. Imprezy, wyjazdy, prezenty…Żyć nie umierać. Na styczeń nie mam póki co równie ekscytujących planów i bez tej intensywności minionego miesiąca czuję się trochę jak na odwyku. Zwłaszcza, że te wszystkie karuzele, wschody słońca i kolorowe cukierki układają się w nieco narkotyczną wizję…Ale nie ma co narzekać, trzeba się brać za planowanie. Poniżej...
Mocną stroną londyńskich marketów nie są stoiska z odzieżą vintage, antykami czy rękodziełem, ani żadnymi innymi ubraniami i ozdóbkami. Za wszystko co stare, vintage czy ręcznie robione płaci się jak za zboże, a znakomita większość innych rzeczy jest mniej więcej tak unikalna jak koncerty Dody. O nie, nie po to spędza się długie chwile w...
W listopadzie się działo. Nowa praca, nowe mieszkanie i mnóstwo pobocznych atrakcji. Dzisiejsza edycja instagramowego miksu jest zatem wyjątkowo długa. Wybrałam najpopularniejsze zdjęcia z zeszłego miesiąca, a podobało się ich Wam sporo. Nie narzekam i życzę sobie, żeby przyszły miesiąc też był pełen pozytywnych wrażeń i żebym miała okazję zamieścić jeszcze więcej zdjęć, które się...
Każda szanująca się społeczność ma swój wielki dzień, na który czeka cały rok. Jako młoda nastolatka czekałam na Lednicę, na studiach jeździłam co roku na National Student Television Association Awards, w nowej pracy mamy w czwartek wielką galę, podczas której będziemy sobie ściskać ręce z klientami pijąc darmowego szampana. Polska blogosfera ma Blog Forum Gdańsk....
Październik miesiącem twarzy. Instagram wciąż mnie zadziwia, zawsze tym samym. Ja się tak staram, tak jeżdżę i robię zdjęcia i zamieszczam i chcę żeby było ciekawie. A najwięcej lajków zbiera najczęściej twarz na tle kafelków w łazience. Ale jeśli lud pragnie twarzy, to kimże jestem, żeby mu tej twarzy odmawiać? Zapraszam na krótki przegląd moich...
Jestem bardzo ostrożna jeśli chodzi o współprace związane z blogiem. Riennahera.com to moja ukochana dzidzia, chcę żeby była piękna, zadbana i dokładnie taka jak sobie ją wyobrażam. Jej kondycja jest dla mnie ważniejsza niż kilka złotych z banerku czy darmowe ciuszki, dlatego też większość propozycji reklamowych odrzucam. Nie dlatego, że nie chcę zarabiać na blogowaniu,...
Lubię blogować. Lubię dostawać komentarze, im więcej tym lepiej, lubię na nie odpowiadać, lubię kiedy rosną mi statystyki (płaczę cichutko kiedy spadają) i kiedy nowo poznana osoba mówi, że zna i czyta mojego bloga. Ale patrzę tak sobie na komentarze, analizuję te nowo poznane osoby i środowisko, w których je spotykam. I nie ma co...
Wrzesień od sierpnia nie różni się specjalnie temperaturą (przynajmniej w Anglii), ale w porównaniu do ostatniego instagramowego wpisu zrobiło się zdecydowanie mroczniej. Wszystko zdaje się szeptać złowieszczo ’winter is coming’. No, prawie wszystko, bo gołąb na dachu jakoś nie może się wysłowić, a i kanapki nie są zbyt gadatliwe. Zapraszam na wrześniowe reminiscencje (mój instagram...
Jakiś czas temu postanowiłam zrobić przysługę sobie i światu i zacząć myśleć nieco bardziej pozytywnie. Bo powiedzmy, że komentarze typu 'Riennahera to jedna z najbrzydszych i najgorszych blogerek, wieczna malkontentka z wielkim kinolem’ potrafią mi zabić ćwieka…Wiadomo, że nie pierwsza część bo to oczywiste KŁAMSTWO i ZAZDROŚĆ, moja uroda wykoleja pociągi i strąca z nieba...
Za dwa miesiące minie pięć lat odkąd prowadzę ten blog. Przez ten czas nigdy, ale to przenigdy nie zdarzyło się, żebym się wystroiła (i czuła się w zestawie niezwykle dobrze!), kupiła bilet do sąsiedniego miasteczka, ruszyła w plener gotowa wyginać się do zdjęć, aby po chwili okazało się, że w aparacie nie mam karty. Nigdy....
Mydło produkuje się miło, w przyjemnej atmosferze i z troską o środowisko naturalne. Przynajmniej tak produkowało się je podczas wizyty w manufakturze firmy Organique w ramach projektu Przyjaciółki Organique w którym biorę udział wraz z innymi blogerkami. Zabawa była przednia, mydła pachniały jak szalone i wraz z dziewczynami cieszyłyśmy się jak przedszkolaki podczas prac ręcznych...
Z miastami jest jak z ludźmi. W znakomitej większości przypadków albo pokochamy się za pierwszym razem, albo nie pokochamy nigdy. Oczywiście jak w aranżowanym małżeństwie można nauczyć się tej miłości z biegiem czasu, tak jak odkrywam się wciąż z Londynem, ale osobiście wolę porywy namiętności i uczucie od pierwszego wejrzenia. Są też miasta ładne i...
Wiem, że tekst 'znowu te same gęby’ w polskiej blogosferze jest już niemal kultowy. Osoby, które są nieustannie promowane zdecydowanie ciężką pracą zasłużyły na sukces, kontrakty reklamowe i tak dalej. Z tym, że przy całym szacunku i podziwie dla ich osiągnięć, nie do końca chce mi się już patrzeć na kolejną akcję z tymi samymi...
Wiadomo, że nie można być po prostu blogerem. To nie jest rok 2004. Trzeba być JAKIMŚ blogerem. Do niedawna osoby, które znają się na temacie promowały opinię, że przyszłością są blogi lifestylowe. Do dzisiaj nie jestem pewna co to znaczy, czy piszemy o wszystkim i o niczym czy też o tym, jacy jesteśmy zaje…super. Teraz...
Zastanawiałam się, czy umieszczanie wpisu ze zbiorem zdjęć z instagrama jest dla Czytelnika ciekawe czy nie. Abstrahując od tego, że jeśli jesteście na instagramie, to te zdjęcia już widzieliście. Jest to wpis łatwiejszy do przygotowania niż inne, bo materiał zbiera się sam. To chwilowy blogowy oddech, ale w sumie też w pewien sposób zapychacz. Z...
Nie będę ukrywać, że najlepiej i najłatwiej pisze mi się, kiedy z kimś się nie zgadzam. Dzisiaj do polemiki skłonił mnie debiut Patrycji Kosiarkiewicz na natemat.pl. Zachęcam do przeczytania tekstu, żeby dalsze akapity nabrały dla Was jakiegokolwiek sensu. Nie wyjechałam z Polski, bo było mi źle czy w pogonii za karierą. Miałam 19 lat, całe...
Od dłuższego czasu określenie 'szafiarka’ mnie uwiera. Było fajne na początku blogowania, kiedy dziewczyny tworzyły zwartą internetową społeczność i miło było poczuć się częścią tej grupy na zasadzie 'my szafiarki kontra reszta świata’. To było kiedyś. Grupa rozrosła się do tego stopnia, że ciężko mówić o wspólnym mianowniku oprócz robienia sobie zdjęć. Teraz łatka 'szafiarki’...
Trochę ponad miesiąc temu brytyjski premier ogłosił, że jeśli będę chciała obejrzeć sobie seks na ekranie to będę musiała poprosić o odblokowanie mi tej opcji. Nie żeby oglądanie seksu na ekranie było dla mnie szczególnie ważne, ale rozsądnej i wyważone argumentacji w kwestii filtrów po prostu brak. Dostawcy internetu nie robią zdaniem premiera wystarczająco dużo...
Od ponad tygodnia chodzi mi ten temat po głowie, a po lekturze Żulczyka i Tattwy myślę, że najwyższy czas się za niego zabrać. Temat nie dotyczy bezpośrednio tego o czym napisali, jednak dotyka problemu kontroli jaką internet ma nad naszym życiem i decyzjami. Na pewno słyszeliście o Hannah Smith – dziewczynce, którą zabił internet. To...